¶Rozdział 17¶

157 12 4
                                    

19 grudnia 14.30

Black Dragons jak i Toman było już zgromadzone na starym złomowisku, na którym było pełno starych i zepsutych aut oraz zwykłego złomu. Mikey oraz Taiju ustalali różne rzeczy dotyczące walki między nami. Obecnie stałem obok Bajiego oraz Takemichiego, którzy rozmawiali między sobą o roztawieniu dywizji i tym podobnym. Jakoś nie za bardzo mnie to interesowało, więc po prostu myślałem o wczorajszym dniu oraz o dzisiaj. ,, Po walce z Black Dragons pójdziemy świętować Twoje urodziny" słowa Bajiego wciąż wędrowały mi po umyśle. Uczucie niepokoju wnet mnie ogarnęło, ponieważ bałem się co chłopak wymyślił oraz nie chciałem jakoś za bardzo obchodzić tego dnia.

Lekkie szturchnięcie wybudziło mnie z transu moich myśli. Okazało się, że to Shurogami mnie szturchnął po czym od razu przysiadł obok mnie na starym i zepsutym samochodzie.

- Coś ty taka smutna ? - spytał się mnie patrząc gdzieś przed siebie
- To nic wielkiego - brat popatrzył na mnie że zdenerwowaniem od razu wyczuł, że kłamałem - Ehh.... mam jakieś dziwne przeczucie, że o czymś zapomniałem oraz że coś złego się stanie....

Czarnowłosy popatrzył na mnie z zaciekawieniem oraz zmartwieniem. Jednak po krótkiej chwili wzdychnął zrezygnowany czorchrając mnie po włosach, które zdarzyły mi już urosnąć lekko po za uszy. Postanowiłem je zaspouszczać, ponieważ kilka osób głównie Baji i Tora tak mi doradzali więc postanowiłem zobaczyć jak będę wyglądać, a najwyżej później ponownie je obetne.

- Nie przejmuj się to na pewno nic ważnego - uśmiechnął się do mnie po czym widząc, że ktoś z gangu go woła od razu się tam udał

Walka miała się już za chwilę zacząć. Większość była przestraszona tym faktem, a ja tylko przyglądałem się i czekałem aż w końcu będę mógł sprać tych idiotów. Usłyszałem tylko skrzyp starego samochodu i od razu poczułem rękę na moich ramieniu.

- Uważaj na siebie księżniczko - powiedział Baji zaczynając nieznacznie jeździć po moim ramieniu
- I kto to mówi - prychnąłem na niego lekko, a ten popatrzył na mnie wkurwiony - Dobra będę uważać, ale ty też bądź ostrożny ok?
- Tak tak będę - odpowiedział przewracając oczami - I jeszcze jedno kto to był hmm?!
- Boże nie myślałem, że jesteś aż tak zazdrosny i dla twojej wiedzy to był mój kochanek - naprawdę jestem ciekawa jego reakcji, ponieważ jego zazdrość często mnie irytowała
- Czekaj co?! - powiedział trochę głośniej gdzie kilka osób z Atamy zwróciło na nas uwagę za to ja posłałem im złowrogie spojrzenia na co od razu się rozeszli
- Żartuję przecież idoto - Keisuke natychmiast uspokoił się na moje słowa - To tylko był Shuu
- Chwila to był twój brat? - spytał zdziowny kierując wzrok w jego kierunku
-Mhm - opdowiedzialem widząc że dwa gangi są w trybie gotowości

Pokazałem ruchem ręki, by Sanzu pokierował Atame na swoje stanowiska co uczynił.

- Walka się zaczyna - powiedziałem unosząc głowę go góry przy czym patrząc na czarnowłosego pocałowałem go lekko w usta
- Pamiętaj uważaj na siebie kochanie~ - akcent wpłynął na moje ostatnie słowa tak jak uśmiech na moje usta

Odbiłem się tylko nogami od podłoża i udałem się do Mikey'a. Słyszałem tylko jak Baji udaje się do swojej dywizji jak mogłem się domyślić. Stanąłem dumnie obok blondyna na co ten się uśmiechnął do mnie przez chwilę, ale od razu się opamiętał i spojrzał na wroga.

Usłyszałem tylko sygnał pistoletu, który oznajmiał, że walka się rozpoczęła.

.................

Toman oraz Atamy wspólnymi siłami wygrywały ten pojedynek. Jakiś typ zaczął mnie nagle prać na co od razu go powaliłem nie zwracając uwagi na jego siłę. Baji już dawno zniknął mi z pola widzenia i nie mogłem go nigdzie znaleźć pośród tych kilkuset ludzi. Kątem oka zauważyłem Takemichiego, który całkiem dobrze radził. Gdy skierowałem wzrok lekko w prawo zobactzkem, że ktoś chce go zaatakować od tyłu. Szybko oraz zwinnie podbiegłem do wroga i go obezwładniłem.

- Dzięki Fuyu - powiedział z wyczuwalną wdzięcznością w głosie
- Ta spoko - odpowiedziałem trochę się rumieniąc i przy okazji kopiąc z kolana kolejnego wroga - Nie widziałeś może gdzie jest Baji-San?
- Ostatnio bił się chyba z Koko gdzieś przy samochodach, ale później go już nie wiedziałem - gdyby nie ja znowu by oberwał
- Dzię - przerwałem mu natychmiast to co miał mówić
- Nie dziękuj tylko bądź uważny - chłopak tylko kiwnął głową idąc w stronę Drakena na co już nie zwracalem uwagi tylko udałem się w stronę wskazaną przez Michiego

W końcu przedzierając się przez rozjuszony tłum ujrzałem mojego chłopaka? nadal nie wiem co nas łączy więc nawet nie wiem czy mogę go tak nazywać, ale nie ważne zobaczyłem, że bił się z jakimś czarnowłosym chłopakiem chyba miał na imię Koko.

Ujrzałem tylko jak wyciąga z swojej kieszeni nóż. Baji chyba tego nie zauważył, ponieważ przygotowywał się do uderzenia. Widząc nóż zbliżajacy się do Keisuke od razu podbiegłem uderzając rękę przeciwnika. Można było usłyszeć dźwięk noża spadającego na jakiś złom.

- Dzięki księżniczko - powiedział Baji-San nieznacznie kaszląc krwią na co moje oczy się rozszerzyły
- Cholera - syknąłem pod nosem

Widząc że czarnowłosy wróg chciał mnie uderzyć od razu zamachnąłem się i wycelowałem idealne kopnięcie prosto w czaszkę przy czym natychmiast upadł nieprzytomny na ziemię.

- Wow nie spodziewałem się, że jesteś aż tak silna skarbie - powiedział opierając się o samochód oraz osuwając się na podłogę

Szybko podbiegłem do niego na co chłopak się do mnie uśmiechnął pokazując swoje piękne białe kły.

- Nic mi nie jest księżniczko - powiedział wymijająco, a ja tylko wziąłem jego rękę i popatrzyłem na jego ranę.

Rana nie była, aż tak duża i poważna, lecz wciąż zagrażała jego życiu. Chciałem jak najszybciej zadzwonić na pogotowie, ale zorientowałam się, że nie mam przy sobie telefonu. Usłyszałem tylko przyśpieszone kroki. Już miałem szykować się do ataku, gdy czarnowłosy mnie powstrzymał mnie ręka, a ja ujrzałem Drakena oraz Mitsuy'e.

- Baji nic ci nie jest? - spytał zmartwiony filetowowłosy
- To nic powa- przerwało mu moje lekkie uderzenie w jego potylice
- Ma któryś z was telefon? - zapytałem na co Draken kiwnął głową na tak - Trzeba zadzwonić na pogotowie rana nie jest jakoś poważna, ale nadal zagraża jego życiu
- Fuyu trzymam się to tylko lekkie muśnięcie - powiedział śmiejąc się Baji oraz próbując wstać na co posłałem mu piorunujące spojrzenie
- Znam się na ranach idioto nie raz tak oberwałam więc wiem jak bardzo zagraża to życiu więc nie masz nic tu do mówienia zrozumiano?! - chłopak tylko kiwnął zrezygnowany głową, słysząc jak Draken wzywa pogotowie trochę się uspokoiłem się

....................................................................

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz