¶Rozdział 8¶

211 17 9
                                    

Wybiła godzina 01.45 w nocy, a my z Bajim wracamy do domów na jego motocyklu. Oczywiście że nie pozwolił mi kierować bo bał się że zepsuje mu jego maszynę. Jechaliśmy szybko, bo prawie nikogo nie było na ulicach z powodu aż tak późnej godziny. No przyznam że trochę się z chłopakami zasiedzieliśmy, ale przynajmniej są tego plusy, ponieważ poznałem przyjaciół Bajiego. Szczerze dobrze zacząłem się dogadywać z wszystkimi, ale tak najbardziej to chyba z Takiemichim z nowo poznanych osób dzisiaj, co chyba nie spodobało się Bajiemu, ale przecież nie jesteśmy razem więc nie ma prawa mnie kontrolować. Oczywiście nie liczyłem Mikey'a i Bajiego, bo Mikey'a znam od dziecka, a w końcu Baji mnie z nimi zapoznał więc wiadomo że z nimi dogaduje się najlepiej.

Chciałem się jeszcze zapytać Bajiego o tego blondwłosego chłopaka w okularach, którego widziałem na spotkaniu chciałam dowiedzieć się jak on w ogóle się nazywa. Naprawdę coś mi w nim nie pasowało oraz wolałem się upewnić na przyszłość czy moje obawy są prawdziwy czy jednak nie. Tak utknąłem w moich rozmyśleniach, że nawet nie zauważyłem że jesteśmy pod naszym blokiem i cały czas obejmowałem chłopka w tali.

- Oi! Księżniczko jesteśmy już na miejscu możesz mnie już puścić - krzyknął zirytowany chłopak, na co poluzowałem uścisk na jego tali, by mógł spokojnie wstać co uczynił - Wszystko dobrze Fuyu? Wyglądasz strasznie blado i dlaczego nie chciałaś mnie puścić?
- Uhh...... przepraszam Baji-san... - odpowiedziałem powoli wstając z motoru.

Co chyba chłopakowi się nie spodobało, ponieważ popchnął mnie z nowu do pozycji siedzącej bym siedział na jego maszynie, a sam usiadł do mnie przodem na motorze.

- Przepraszam Baji-san że się zmartwiłeś, ale mi naprawdę nic nie jest tylko się nad czymś zamyśliłem naprawdę to nic wielkiego
- Jesteś pewny Fuyu? Wiesz, przecież że możesz mi się wyżalić z wszystkiego co ci leży na sercu - no właśnie nie mogę bo byś mnie zabił albo śmiertelnie pobił
- Tak wiem Baji-san...... i chciałem cię o coś zapytać... - zatrzymałem się na chwilę w swojej wypowiedzi by po chwili zacząć mówić od nowa - Powiesz mi kim był ten blondwłosy chłopak w okularach na zebraniu Toman?
- Chodzi ci o tego śmiecia Kisakiego! - widać że nienawidzi typa, bo od razu nie zadowolenie wpłynęło na jego twarz - Nazywa się Kisaki Tetta i jest kapitanem 3 dywizji w Toman, a dlaczego pytasz księżniczko?

Nie odpowiedziałem, ponieważ zaczęło robić się coraz zimniej na co się zatrząsłem. Baji wychwytując to że jest mi zimno ściągnął kurtkę gangu, narzucił mi ją na plecy oraz obiął mnie ramieniem i zaczął pocierać dłonią o moje ramię, by zrobiło mi się cieplej.

- No mów szybciej księżniczko, bo robi się coraz zimnej i zaraz mi tu zmarzniesz - zaśmiałam się lekko kładąc głowę na jego klatkę piersiową
- Po prostu mam wrażenie że skąś go znam, ale nie mam żadnego pojęcia skąd i po prostu mam strasznie złe przeczucia co do niego
- Rozumiem nie martw się tym za bardzo Fuyu to pewnie nic ważnego, ale i tak jestem tu z tobą i zawsze będę przy tobie chroniąc cie
- Dziękuje ci, naprawdę dziękuje Ci Baji-san.....
- Tak tak chodź już do naszych domów - cholera nie chce mi się wstawać jest mi za zimno
- Nie.. - odpowiedziałem krótko jednocześnie ziewając
- Co znaczy nie?! - podirytował się chłopak
- Nie chce mi się iść Baji-san zanieś mnie proszę... - powiedziałem to najmilszym głosem jakim potrafię jeśli chłopak się nie zgodzi to już nie wiem co muszę zrobić

Chłopak tylko przewrócił oczami jednocześnie uśmiechając się lekko a moim kierunku. Baji przykucnął na ziemi obok motora.

- No wchodź na barana Fuyu! Zaniosę cie do twojego mieszkania - posłusznie wykonałem polecenie zadane przez chłopaka, który właśnie mnie niósł na 3 piętro
- Nie jesteś aż taka ciężka Fuyu przynajmniej tyle dobrego
- Ymmm dzięki? - cały czas praktycznie ziewałem więc nawet wolałem się nie odzywać bo ziewanie strasznie mi przeszkadzało w wymowie nawet kilku słów

Baji stanął pod moimi drzwiami do mieszkania i chciał żebym mu dał klucz, by otworzyć drzwi. Sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni gdzie nie było kluczy czyli już wiedziałem że....

- Baji-san mamy problem - ja pierdole już wiedzę jego opierdol i wkurw życiowy - no bo zostawiłam klucz w domu, a Shu nie ma bo pojechał do ciotki na kilka dni, a ona mieszka daleko z tąd więc nawet nie miałbym jak jechać po klucze albo on tu przyjechać, a nikogo innego w domu nie ma bo mieszkam tylko z nim
- Nosz kur-!! - zatkałem mu usta dłonią, by nie obudził sąsiadów bo dostałbym za to opierdziel, a jeszcze tego mi brakowało do szczęścia.

Chłopak zrozumiał co mam na myśli i od razu się uciszył na co odetkałem mu usta.

- Dobra chodź zaniosę cie do mnie - powiedział chłopak zaczynając kierowca się na 4 piętro gdzie mieszkał

Gdy chłopak był już pod swoim mieszkaniem i otworzył drzwi zaniusł mnie do swojego pokoju, kładąc mnie na łóżku. A sam poszedł do kuchni po jakąś wodę dla niego i sok dla mnie.
Chłopak wrócił po kilku minutach kładąc wcześniej wspomniane napoje na szafce nocnej znajdującej się obok jego łóżka na którym aktualnie siedziałem.

Baji podszedł do swojej szafy i zaczął w niej coś szukać. Wyciągnął z wcześniej wspomnianego mebla swoją za dużą koszulkę.

- Moja siostra śpi więc nie mam jak ci dać dobrych ciuchów do spania, więc musisz zadowolić się tą koszulką bo raczej wszystkie moje spodnie będą na ciebie za duże więc nie opłaca się ci ich dawać - powiedział trochę zarumieniony
- Mhm dzięki chociaż za to, ale raczej powinno mi wystarczyć
- Dobra chcesz iść się kąpać pierwsza czy ja mam iść pierwszy? - spytał czarnowłosy
- Możesz iść ty, a ja się od razu w to przebiorę - powiedziałem wskazując na koszulkę którą zostawił na taborecie koło jego łóżka

Chłopak tylko kiwnął głową oraz udał się do łazienki by się wykąpać. Zacząłem się przebierać gdy usłyszałem lecącą wodę z łazienki. Jak ubrałem wcześniej mi podane ubranie zorientowałem się że koszulka sięga mi prawie do kolan co było dla mnie na plus. Niestety nie chętnie musiałem zdiąć binder, ponieważ nosiłem go więcej niż 8 godzin co złe mogło by wpłynąć na mój kręgosłup jak i na oddychanie jak ostatnio czytałam.

Chłopak nadal nie wrócił z łazienki więc postanowiłem położyć się na jego łóżku. Gdy tylko poczułem miękki materiał pode mną od razu wtuliłam się w poduszki chłopaka których było tylko dwie, i zasnęłam szybciej niż wrócił czarnowłosy chłopak, ponieważ byłem tak zmęczony po zebraniu z chłopakami, a szczególnie za lataniem za Mikeyem, i jego głupimi humorkami oraz jego wielkim głodem i niskim wzrostem jakie to przykre że nie pił mleka jak był mały a teraz jest karłem.

.....................................................................
Dobra jest chyba ok z tym rozdziałem jestem po korekcie więc dodałem kilka rzeczy.
I wgl zainspirowałem się artem u góry z tym niesieniem do domu, ale i tak nikt pewnie tego nie przeczyta

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz