¶Rozdział 21¶

125 10 3
                                    

- Kazu chodź ze mną tam! Proszę cię no! - krzyczałam na mojego starszego brata, ponieważ nie chciał iść ze mną na plac zabaw na który obiecał iść ze mną od dwóch tygodni
- Kiedy inaczej Fuyu dziś mam spotkanie Toman - zdenerwowanie wpłynęło na moją twarz tak szybko jak on znikł z tego mieszkania

Byłam na prawdę zdenerwowana tym, że woli spędzać czas z jakimś kolegami niż z własną młodszą siostrą. Mamy dziś nie było w domu, ponieważ musiała wyjechać do jej siostry podobno w ważnej sprawie, a ojciec pracował z tego co mówił, ale kto wie czy jest to prawda czy znowu poszedł do innej pani. Dziś miał opiekować się nami Shuu, który poszedł na zebranie Black Dragons, zostawiając nas samych w domu.

Strach i obawa zostania samemu w domu zaczęły mnie za bardzo przerastać i przytłaczać. W swój rodzaj zemsty postanowiłem udać się na plac zabaw, żeby Kazu się dostało za zostawianie mnie samej oraz nie zabranie mnie z nim, bym mógł poznać jego przyjaciół.

Zza rogu ulicy było widać już plac zabaw na który tak bardzo chciałam iść i w obecnej chwili zmierzałam z radością. Od razu, gdy znalazłam się na placu zabaw pobiegłam na huśtawki, ponieważ była to moja ulubiona atrakcja w tym miejscu.

- Ohh~! Boisz się nas! - usłyszałam krzyki dobiegające za zjeżdżalni połączonego z tunelem - Oddawaj to co nam zabrałeś!

Postanowiłam sprawdzić o co chodzi, bo bardzo mnie to zaciekawiło i zainteresowało. Gdy byłem przy zjeżdżalni wychyliłem lekko głowę, by nie było mnie od razu widać. To co zobaczyłem lekko mnie przeraziło.

Jakiś trzech ośmioklasistów znęcało się nad jakimś białowłosym chłopakiem. Chłopak miał prawie całą twarz we krwi co mnie najbardziej przerażało, a szczególnie świeże blizny po obu stronach koncików ust. Blizny były zrobione nożem można to łatwo wywnioskować, ponieważ jeden z tych ludzi trzymał w swojej ręce nóż cały poplamiony we świeżej krwi.

Jeden z napastników zaczął niebezpiecznie zbliżać się do chłopaka z zapalniczką. Nikt zupełnie nikt nie zwracał na nich uwagi. Przechodnie przechodziło nawet nie zwracając uwagi na znęcanie się nad bezbronnym, a inne dzieci beztrosko bawiły się na różnych atrakcjach. Nie mogłem zostawić tak chłopaka samego po prostu nie mogłem oraz nie chciałem, by dłużej cierpiał.

- Zostawcie go! - krzyknęłam wbiegając przed chłopak leżącego na ziemi, rozkładając ręce
- Głupia jesteś!? - kaszlnął krwią chłopak za mną - Zabiją cie...!

Nie zwracałam uwagi na słowa chłopaka, ponieważ napastnicy zaczęli do mnie podbiegać. Obezwładniłam chłopaka z nożem odrzucając nóż daleko odemnie oraz szybko i zwinnie kopnełam go z kolana w twarz, gdzie po chwili leżał nieprzytomny na ziemi.

Reszta chłopaków znęcających się przeraziła się, lecz szybko się z tego otrząsując zaczęli biec w moją stronę. Parę uderzeń pięściami w twarz i od razu leżeli nieprzytomni na podłodze placu zabaw co mnie trochę śmieszyło.

Szybko podbiegłem do chłopak nad którym się znęcali. Nieznajomy wpatrywał się we mnie z szerokimi oczami okazujące zdziwienie oraz wielką wdzięczność.

- Czy jest ci coś poważnego oprócz tych blizn? - spytałem naprawdę martwiąc się o nieznajomego chłopaka
- Nie to tylko lekkie i nic nieznaczące pobicie i dzięki za pomoc - powiedział lekko zarumieniony ze zdenerwowania i jakby odniechcenia
- Jestem Hanemiya Chifuyu a ty?! - energiczność wykrywana w moim głosie bardzo rozbawiła chłopaka co było widać po jego nieznacznym uśmiechu
- Jestem Sanzu Haruchiyo - odpowiedział mi już nie nieznajomy- Dzięki za pomoc Hanemiya-san
- Meh nie problem i możesz mi mówić do mnie Chifuyu! - powiedziałam zgodnie z prawdą

Podeszłam bliżej do chłopaka oraz podałam w jego stronę rękę, którą on od razu przyjął w uścisk po czym po woli zaczął wstawać z podłoża brudnego placu zabaw.

- Zostańmy przyjaciółmi Haru!!

...............

Wspomnienia w drodze do szkoły zawładnęły moim umysłem. Było to te dobre wspomnienia jak spotkałem Bajiego oraz jak poznałem Haruchiyo Sanzu mojego najlepszego przyjaciela. Tylko on mógł mnie powstrzymać, gdy działo się ze mną coś wszególności, jak wpadłem w trans i prawie kogoś zabiłem.

Chłopak zawsze od dziecka był przy mnie. Nigdy przenigdy nie opuściścił mnie gdy byłem w potrzebie i potrzebowałem kogoś kto mógłby mnie przytulić i mógłbym się mu wyżalić.

Haru zawsze był ze mną i przy mnie, a ja zawsze byłem z nim oraz byłem gotowy mu pomóc w miarę moich możliwości. Nie wyobrażałem sobie życia bez Haru był dla mnie najlepszym przyjacielem jak i mentalnym wsparciem.

- Tak bardzo cieszę się, że ze mną jesteś Haru... - powiedziałem wciąż kierując się do szkoły - Nawet nie wiesz jak bardzo.......

.....................................................................
Nie wiem czy jest sens znowu przepraszać, ale noo znowu rozdziały się nie pojawiały, ale to przez to, że ostatnio czuje się psychicznie jak gówno. Nie wiem czuje, że źle pisze tą książkę jakoś mi coś nie pasuje i czuje że ktoś inny napisały to lepiej

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz