¶Rozdział 13¶

198 12 5
                                    

Plac zabaw na dzielnicy Tsukimi naprawdę dawno nie byłem w tym miejscu, a pomyśleć, że za dzieciaka codziennie bawiliśmy się tu z Mikeym czasem bawił się z nami jeszcze Shin, Emma lub Izana. Naprawdę tęskniłem za tymi czasami ale co poradzić, każdy musi kiedyś dorosnąć. Gdy doszłem do wejścia od miejsca docelowego ujrzałem Mikego siedzącego na drabinkach małpiego gaju. Chłopak wpatrywał się w zachód słońca, który był naprawdę piękny tego dnia. Powoli wszedłem na górę drabinek i przysiadłem się do chłopaka opierając głowę o jego ramię.

- Wiesz co brakowało mi takich chwil jako beztroskie dzieci, które nie musiały się niczym martwić i cały dzień tylko się bawiły - powiedziałem to co leżało mi na sercu i chciałem się z kimś tym podzielić, ale bałem się odrzucenia
- Mi też brakowało tych czasów Fuyu szczególnie wtedy gdy wyjechałeś i Shin..... no wiesz zmarł - powiedział trochę smutno obejmując mnie ręką
- To wytłumaczysz mi w końcu jak to było z Bajim? I czemu masz tyle bandaży na twarzy?! - powiedział trochę głośniej patrząc na moją twarz
- To trochę ciężka do zrozumienia sprawa - odpowiedziałem ciężko wzdychając - Nie mówiłem mu, że przyjaźnie się z ludźmi z Atamy, bo nawet nie wiedziałem że należy do Toman tak jak nie wiedziałem że ty jesteś przywódcą, a te bandaże są przez niego, bo można powiedzieć że ciężko mnie pobił patrząc na to że był bardzo wkurwiony na mnie.....
- Zabije go nie ważne że znam go od dziecka ale jak mógł cie pobić! - odpowiedział wkurzony z mordem w oczach
- Mikey nie obwiniaj go o to miał prawo być zły, bo wyobraź sobie jak to wyglądało z jego strony - powiedziałem patrząc przez chwilę na chłopaka, wiedząc że się uspokaja zaczęłam kontynuować moją wypowiedź - Mikey jest coś o czym nie wiesz.....
- Hmm? O co chodzi?
- Bo...... - zawahałam się - Wiem że nie znaliście przywódcy Atamy ale to......... ja nim jestem

Chwilowa cisza bardzo mnie zaniepokoiła. Wydawało mi się że Mikey pierwszy raz ruszył swoim mózgiem jakby miał mu się przegrzać.

- Chwila co?! - wydarł się zdziwiony patrząc na mnie - Czyli to ty zaplanowałaś atak na nas?!
- Nie Mikey nawet nie wasz się tak myśleć- lekki zawód wkradł mi się do głosu co chłopak od razu wychwycił i ponownie obiął mnie ramieniem - Pewni ludzie z mojego gangu zatakowali Toman bez mojej wiedzy. Nie chce z tobą walczyć Mikey co już oznajmiłem mojemu gangowi i odwołałem walkę z mojej strony oraz ostrzegłem ich, że mają was nie atakować
- Moja mała dziewczynka już urosła tak szybko! - krzyknął zadowolony patrząc na mnie - W takim razie odwołam Toman, bo ja też nie chce z tobą walczyć

Od razu zrobiło mi się trochę lepiej na duszy. Teraz miałem tylko nadzieję, że Baji da się przekonać bym mu wszystko wytłumaczył i będzie tak jak przedtem.

- Mam jeszcze jedną ważną prośbę do ciebie Chifuyu - powiedział za poważnie jak na niego - Mógłbyś z Atamą pomóc nam z pewnym gangiem? Jest ich za dużo z bólem przyznaje że mogliśmy sobie z nimi nie poradzić
- Jasne że ci pomogę Mikey! - od wiedziałem entuzjastycznie - Kiedy oraz gdzie będzie walka i w ogóle jak nazywa się ten gang?
- Najprawdopodobniej walka będzie 19 grudnia wiem, że w twoje urodziny, ale nie ma innego wyjścia. Walka odbędzie się na starym złomowisku. Będziemy walczyć z Black Dragons
- Rozumiem, porozmawiam z Atamą i postaram się by wam pomóc w tej walce - powiedziałem spokojnie ciesząc się, że wszystko się rozwiązało no prawie wszystko......
- Dzięki Fuyu! - uśmiechnąłem się widząc uradowanego chłopaka - Porozmawiaj z Bajim i wyjaśnij mu wszystko. Ustalimy jeszcze kiedy zapoznamy nasze gangi i opowiemy o naszych planach
- Jasne - odpowiedziałem lekko znudzony

Gadaliśmy tak gdy w końcu zrobiło się ciemno. Postanowiliśmy już wracać do swoich domów, bo nie chcieliśmy zamarznąć na śmierć z powodu zimna panującego w tej chwili na zewnątrz. Chłopak zadzwonił po Drakena, by po niego przyjechał. Ja postanowiłem zadzwonić do Sanzu, aby mnie odebrał. Ucieszyłem się gdy po moich błaganiach chłopak się zgodził.

Kilka minut później Draken przyjechał po Mikego motorem, a ja nadal czekałem na różówowłosego idiote. Pożegnałem się z chłopakami, a oni od razu odjechali, ponieważ Mikey zaczął marudzić na chłód panujący na zewnątrz. Cały czas czekając na tego idiote, nareszcie do mnie zadzwonił.

- Fuyu nie mogę cię odebrać, bo ktoś przebił mi oponę w motorze i nie mogę się ruszyć - opowiedział mi wyżalająć się - Rin powiedział że nie da mi samochodu bo mu zepsuje bo wiadomo jak jeżdżę....
- Dobra nic się nie stało Sanzu. Idź się lepiej zajmij Rinem - zaśmiałem się słysząc jak chłopak krzyczy na mnie oraz po chwili rozłącza się

Ociężale westchnąłem na to co mi powiedział ponownie wspinając się na samą górę małpiego gaju. Stwierdziłam, że zanim wrócę do domu usiąde, by wszystko spokojnie przemyśleć.

Minęła chyba godzina a ja nadal siedziałem rozmyślając nad moim życiem.

- Cześć księżniczko mogę się dosiąść?- zapytał ktoś na dole zza moich pleców
- Czemu nie i tak siedzę sama - odpowiedziałem na co chłopak siadł obok mnie
- J-ja - zawahał się - przepraszam
- Oh co nie dosłyszałem - zacząłem się z nim drażnić na co się trochę wkurzył - Dobra dobra przeprosiny przyjęte nie musisz się tak denerwować

Między nami zapanowała cisza dość niezręczna cisza, którą chłopak jednak postanowił przerwać.

- Wytłumaczysz mi jak to w końcu było? - spytał Baji w końcu przerywając niezręczna dla mnie ciszę
- Ehh nie wiedziałem że należysz do Toman i nie chciałem cie w żadny sposób wykorzystać - zaczęłem się tłumaczyć chłopakowi - Przyjaźnie się z Atamą, ale jednocześnie jestem ich przywódcą
- Jesteś przywódcą Atamy, przecież mówili że przywódca jest silniejszy od Hobbita?! - zdziwił się Baji - Ale czemu zaatakowałaś Toman? I chwila ty umiesz się bić?!! I w ogóle Mikey o tym wie?
- Tak zanim tu przyszedłeś rozmawiałem z Mikeym i tłumaczyłem mu wszystko - odpowiedziałem jedno z zadanych pytań - Po drugie tak umiem się bić, ale nie za bardzo lubię się tym chwalić, a po trzecie nie rozkazywałem i nie atakowałem Toman to jedni z moich ludzi bez mojej wiedzy zaatakowali
- Rozumiem - znowu był zmieszany - Jeszcze raz przepraszam za to że cię pobiłem i nie pozwoliłem dojść do słowa
- Jest już ok szczerze mówiąc sam bym podobnie zrobił jakbym był na twoim miejscu - powiedziałem niepewnie i lekko się w niego wtulając bo zrobiło mi się zimno w końcu temperatura wykazywała -7 stopni, więc co się dziwić.

Chłopak popatrzył na mnie i objął mnie swoimi ramionami. Popatrzyłem się w jego stronę na co od razu złapaliśmy kontakt wzrokowy. Baji zaczął się do mnie lekko zbliżać, aż w końcu złączył nasze usta w pocałunku. Przez pierwsze chwilę nie wiedziałem co robić, aż w końcu zebrałem się na odwagę i oddałem pocałunek, który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny i pełen tęsknoty.

W końcu zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie oderwać co uczyniłem niechętnie. Z naszych ust ciągnęła się tylko cienka strużka śliny. Nasze oddechy łączyły ze sobą tak jak para uciekająca z naszych ust. Oddalając się od chłopaka byłem cały zarumieniony. Chłopak tylko uśmiechnął się do mnie pokazując swoje białe kły choć sam był lekko zarumieniony.

- Chodź już do domu bo mi tu zamarzniesz księżniczko - kiwnąłem głową na jego słowa i od razu zeszliśmy na dół oraz udaliśmy się do domu na jego motorze.

......................................................................
Dobra wena trochę wróciła w sumie pisze rozdziały ciągiem więc mam jakoś nadzieję że Rozdział się podoba

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz