¶Rozdział 18¶

149 12 2
                                    

19 grudnia 16.45

Walka już dawno się skończyła jak można się domyśleć Toman oraz Atama wygrali ten pojedynek. Karetka przyjechała w miarę szybko, lecz wraz z nimi przyjechała, również policja, gdzie większa część pouciekała z miejsca zdarzenia. Baji z czasem czuł się coraz słabiej, do przyjazdu karetki już prawie całkowicie opadł z sił. Chifuyu chciał z nim zostać do przyjazdu pogotowia, ale Mikey oraz Sanzu odciągnęli go od chłopaka na siłę, ponieważ tak chciał Baji. Nagle zaczęli się go słuchać naprawdę ciekawe.

Aktualnie leżałem w szpitalu na łóżku Bajiego oraz wpatrywałem się w jego spokojną posturę twarzy. Chłopak na razie spał z wykończenia, ponieważ z tego co opowiadał przedtem dawali mu znieczulenie, które w żadnym stopniu nie pomogło na ból oraz zszywali dość dużą ranę po dzgnięciu. Cieszyłem się, że chłopak jest tu ze mną i jednak nic mu się nie stało.

Nikt oprócz Mikey'a, Michiego oraz Drakena nie odwiedził Bajiego co mnie zdziwiło, lecz może ta trójka nie wspominała nikomu o wypadkowi jaki się mu przytrafił. Było już po pierwszej w nocy, a ja byłem nadal z brunetem w sali szpitalnej. Mój terapeuta przekonał lekarzy bym mógł zostać na kilka nocy za co byłem mu dozgonnie wdzięczny.

Światło księżyca wkradające się przez okno padało prosto na nasze łóżko, a szczególnie na moją twarz. Zmartwienie zawładnęło moim ciałem bałem się, że jednak to tylko sen, a ja go starciłem. Szybko jednak odgarnełam te przytłaczające myśli na bok w końcu leżał spokojnie obok mnie. Poczułem jak brązowooki przewraca się na bok twarzą skierowaną prosto do mnie.

- Księżniczko mówiłem Ci już żebyś nie siedziała po nocach tylko chodziła spać o normalnych porach - wzdrygnąłem się na niespodziewane słowa, a czarnowłosy ziewnął zaspanny
- Wiem Baji-San, ale nie mogłem zasnąć - przeciągnąłem się oraz wstałem do pozycji siedzącej na co chłopak popatrzył na mnie lekko zdenerwowany, ale obiął mnie w tali kladąc głowę na mojej klatce piersiowej
- Myślałaś o dzisiejszym zdarzeniu? - nuta zmartwienia wkradła się do jego głosu, gdy ja zacząłem bawić się jego czarnymi jak smoła włosami

Zacząłem pieszczotę od głaskania oraz zacząłem za nie lekko pociągać, by chłopaka to nie zabolało. Kręciłem pojedynczymi palcami wokół palców na co chłopak mruknął z zadowolenia.

- Nie tylko o dzisiaj - przyznałem się chłopakowi po chwili ciszy
- Huh?! - zdenerwowanie ponownie wkradło się na jego twarz, gdy przestałem pieścić jego włosy
- Baji-San... - zacząłem nieśmiało na co brunet skierował wzrok na mnie przy czym jeszcze bardziej się speszyłem - Co w ogóle między nami jest i nas łączy?
- O co ci chodzi Fuyu? - czasami naprawdę jest idotą, idiotą którego kocham
- No bo nie jesteśmy nawet razem ani nic, więc nie wiem co nas łączy... - on się tylko nieznacznie zaśmiał na moje słowa i z trudem usiadł obok mnie oraz posadził mnie na swoich kolanach twarzą do niego

- Nie spodziewałem się, że będę to mówić w szpitalu, ale niech już będzie - chłopak był naprawdę rozbawiony zadanym przeze mnie pytaniem - Chifuyu Matsuno to co nas łączy jest naprawdę dziwne, ponieważ nigdy nie czułem się tak szczęśliwy w czyjejś obecności, nigdy mi tak pikawa nie biła na widok jakiejś osoby, nigdy nie czułem się tak spokojnie i nikt nie umiał mnie tak uspokoić jak ty, nie wiedziałem co to może znaczyć, ale w końcu wiem o co chodziło zakochałem się w tobie Chifuyu.... Kocham cie nad życie i wiem, że chce spędzić te wszystkie dni do mojego końca z tobą, więc Chifuyu zostaniesz moją dziewczyną czy chłopakiem zależy jak tam wolisz?

Zaniemówiłem słysząc wypowiedziane przez chłopaka słowa. Nie spodziewałem się usłyszeć takich słów szczególnie z jego ust w szpitalu, gdzie jeszcze kilka godzin temu był ranny i myślałem, że może zginąć.

- Baji Keisuke - zacząłem tak jak on mówiąc jego imię, żeby dodać trochę dramaturgi - Powiem to tylko raz więc słuchaj uważnie. Doskonale pamiętam dzień, gdy na siebie wpadliśmy i można powiedzieć, że od razu się w tobie lekko zakochałam, a moje uczucia z czasem wzrosły. Pamiętam dokładnie każde chwilę spędzone razem za co jestem Ci bardzo wdzięczny, że byłeś ze mną, wpieraleś w trudnych dla mnie chwilach, że nie opuściłeś mnie jak większość ludzi, których spotkałam... Bałam się cholernie się bałam, że cię strace, ale jesteś tu ze mną i teraz mogę to już oficjalnie powiedzieć. Tak Baji-San zostanę twoją dziewczyną

Szeroki oraz zadziorny uśmiech pokazujący jego kły wpłynął na jego usta. Od razu bez chwili zastanowienia wbił się w moje usta nie dając mi nabrać odechu ani nic powiedzieć. Chłopak bez zatanowienia przewrócił mnie na łóżku, a sam zawisł nademną próbując ściągnąć mi bluzkę. Oderwałem od siebie chłopka co było trudne zwracając uwagę na to, że przyparł do mnie z całej swojej siły.

- Baji-San jesteśmy w szpitalu - skyk jak i cichy jęk zadowolenia wyrwał się z moich ust, gdy chłopak zaczął gryźć mój obojczyk. Super czyli będę musieć nosić jego golf lub bluzy
- Nie widzę żadnych przeszkód księżniczko - popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek oraz zaczął ponownie zasysać moją skórę na obojczyku i ramieniu
- Keisuke~ - jęknąłem cicho wypowiadając jego imię, ponieważ wbił swoje przednie kły prosto w mój czuły punkt czyli szyję - Nie możemy po pierwsze jest tu pełno ludzi za ścianami, a po drugie jesteś ranny, więc przetań proszę
- Nie słyszałeś nigdy Chifuyu - uśmiechał się jeszcze bardziej zostawiając kolejne krwisto-czerwone ślady na moim brzuchu i klatce piersiowej szczególnie w okolicach piersi nawet nie wracając uwagi na stanik - Miłość leczy rany nawet te najcięższe

Przewróciłem oczami znudzony jego słowami oraz podniosłem jego głowę, by swój wzrok skierwował prosto na mnie. Chłopak popatrzył na mnie zdezorientowy jak i zdziwiony, ale wiedać, że próbował to ukryć. Schyliłem się lekko oraz złożyłem na jego ustach namiętny pocałunek.

- Miłość leczy rany, ale też może jeszcze bardziej zranić, więc nie dzisiaj Baji-San, bo nie chce, by rana cie jeszcze bardziej bolała - powiedziałem po oderwaniu się z przyjemnego pocałunku
- Niech Ci będzie, ale jak wyzdrowieje- powiedział ostatnie słowa przewracając oczami - to spotka cie kara za dziś Fuyu, uwierz zapamiętam to sobie
- Tak bo już Ci uwierze - śmiech oraz lekki uśmiech wkradły się na moją twarz na co brunet też się uśmiechnął

Baji wstał uważając na ranę, która niespodziewanie zaczęła go mocniej boleć oraz położył się obok mnie na łóżku złażąc ze mnie. Obróciłem się twarzą do mojego chłopaka patrząc na księżyc odbijający się w jego ciemnych tęczówkach. Keisuke widząc mój wzork przyciągnął mnie do niego przy czym leżałem na jego klatce piersiowej mając jedną nogę na jego udach.

Tak milcząc leżeliśmy do około piątej w nocy co sugerowało to, że za oknem świt zaczął się już pojawiać. Właśnie o tej godzinie sen zaczął nas dopadać. To niesamowite jak wystarczyła nam tylko swoja obecność, by w końcu uzyskać spokój.

....................................................................
Ok sorki, że nie było rozdziałów przez kilka dni, ale miałem za dużo nauki oraz moja siła psychiczna wysiadała i nie mogłem się zebarać do napiania rozdziału

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz