EPILOG

196 11 22
                                    

- Dzień dobry pani Matsuno zażywała dziś pani swoje leki? - powiedziała szczęśliwa pielęgniarka wchodząc do pokoju z białymi ścianami chociaż ta biel powoli zamieniał się w okropną szarość oraz bardzo ohydne i oblazłe ściany

Blondwłosy chłopak nie odpowiedział na pytanie zadane przez pielęgniarkę znadującym się w tym samym pomieszczeniu co on, lecz kiwnął nieznacznie głową na co pielęgniarka uśmiechnęła się przyjaźnie na ten czyn.

Naomi Kamizi, ponieważ tak nazywała się pielęgniarka bardzo lubiła przebywać z Chifuyu. Był to jej ulubiony pacjent, ponieważ bardzo dobrze rozumiała jego uczucia, lecz tak mogło jej się tylko wydawać prawda? Ponieważ żaden człowiek nie wiem jak druga osoba może się czuć jak sam się nie wie co jest prawdą, a co jest jedynie parszywym kłamstwem tego świata jak i własnego umysłu.

Widok przez małe okno znajdujące się w tym pokoju był naprawdę piękny. Wiatr pomiatający drzewami po drugiej stronie był ekscytujący oraz piękny na swój sposób. Matsuno szczególnie zauważał piękność i ekscytacje w tym widoku, ponieważ dla tak znudzonych ludzi jak ona było to wspaniałe zajęcie przyglądać się widokowi przez okienko oraz kraty odzielające ją od świata rzeczywistego.

Życie było naprawdę zaskakujące jak i ponure w końcu co można robić w takim miejscu jak to. Gdy każdy uważa, że jesteś inny i ohydny, lecz tak naprawdę każdy człowiek jest taki sam to tylko zależy jak cię wychowają oraz jak ty poprowadzisz drogę własnego losu jak i życia w tym okropnym świecie pełnym pułapek, zagrożeń jak i niebezpieczeństw.

- Masz dzisiaj gości więc się przygotuj dobrze? - powiedziała pielęgniarka uśmiechając się przyjaźnie po woli wychodząc z pokoju na duży opszerny korytarz, w kolorze kremowo-pomarańczowym
- Hmm gości - zaśmiał się lekko i perliście chłopak, ponieważ od dłuższego czasu nikt zupełnie nikt go nie odwiedzał no, ale co się dziwić w tym miejscu trudno zabiegać o gości szczególnie przy złym zachwianiu

- Nudaaaaaaaa - wybełkotała szeptem do siebie dziewczyna wstając z dużego parapetu pod małym okienkiem - A może by tak - spojrzała w kierunku kamer w tym pomieszczeniu - Może lepiej sobie nie grabić.... W końcu goście mnie dziś odwiedzą..!

Cisza, nuda jak i samotność powoli zanudzały i dobijały się do Chifuyu, ale co poradzić takie jest tutejsze codzienne życie. Dziewczyna usiadła na swoim łóżku z już dawno poszarzałą pościelą jak i z twardą szarą poduszką choć nie wiadomo czy można tak to nazwać.

Po krótkiej chwili, gdzie dla Matsuno trwała wieczność ochroniarze tego upiornego jak i zabawnego (dla Chifuyu) miejsca weszli do pokoju zawiadamiając, że jej gośćie już przyszeli i ma się udać za nimi.

Ekscytacja nie przestała znikać z jej twarzy przez całą drogę do pokoju rozmów. Jednak jej zadowolonie znikło od razu, gdy zobaczyła kto ją odwiedza.

Manjiro Sano inaczej znany jako "Mikey" oraz Takemichi Hanagaki zadziwiające, że to akurat oni ją odwiedzają. Może nie zdziwił ją fakt, że Mikey ją odwiedzał, ponieważ robił to niekiedy, lecz zadziwiał ją fakt, że Hanagaki był tu z nimi, bo w końcu nigdy jej nie odwiedzał w tym miejscu choć byli najlepszymi przyjaciółmi przez jakiś okres czasu.

- Hej Fuyu... - powiedział zmieszany blondwłosy chłopak z kucykiem oraz oczami ciemnymi jak węgiel - Jak się trzymasz?
- A jak mam się trzymać..? - spytała z kpiną w głosie wyczuwalną na kilometr - Zamknęli mnie tu siłą więc jak mam się czuć....
- Wiesz, przecież że to dla twojego dobra.... - odezwał się niespodziewanie Hanagaki co zdziwiło pozostałą dwójkę osób
- Tak tak to wiem - powiedziała znudzona dziewczyna znajdująca się w sali odwiedzin - Jak już tu jesteście to mam jedno jedyne pytanko i możecie stąd iść na zawsze....
- Hmm? - zdziwienie wpłynęło na twarz gości w tym pomiesczeniu

Mikey oraz Hanagaki popatrzyli na siebie jednocześnie zdziwieni słowami dziewczyny. Nie mieli pojęcia o co ona może zapytać i czy przypadkiem nie będzie to o tą "osobe".

- Dobra, ale zanim zadasz pytanie ja mam jedno do ciebie - powiedział ciemnooki, lecz widząc kiwnięcie głową przez chłopaka zaczął kontynuować swoją wypowiedź - Kiedy cie wypuszczoną Fuyu..... - umilkł na chwilę, by za chwilę powidzieć słowa nawet dziwne dla niego - Martwię się o ciebie....
- Kto wie rok, dwa, trzy lata tylko Bóg zna odpowiedź na to pytanie o ile wogóle istnieje, ale kto to wie - odpowiedziała śmiejąc się pod nosem od razu kierując wzrok na swoich jakże miłych gości
- Jakie chciałaś zadać pytanie....? - spytał lekko zaniepokojony, przestraszony jak i zniesmaczony Takemichi Hanagaki

Dziewczyna nie odezwała ani słowem przez pewien okres czasu, jakby zastanawiała się jak ubrać w słowa to co chce przekazać swoim gościom. Szczerze mówiąc było jej wszytko jedno co o niej myślą, ponieważ choć miała dość samotności nie chciała mieć kontaktu ze swoimi starymi znajomymi.

- Ehh - wzdechnięcie wyrwało się z jej ust po czym zaczęła mówić dalszą część swojej jakże ciekawej wypowiedzi - Jak się trzymają Tora, Sanzu i Baji-s- nie dokończyła jednak swojego pytania, ponieważ przerwał jej nie kto inny jak Mikey, który zaczął odpowiadać na jej pytanie

- Fuyu już ci coś mówiłem - pokręcił głową zrezygnowany, lecz było widać, że jego oczy lekko robią się szkliste, ale próbował to ukryć - U Tory jest dobrze z Hanmą adoptowali dziewczynkę i nazwali ją Kimi teraz wspólnie ją wychowują mówiąc szczerze martwi się o ciebie - powiedział zrezygnowany chłopak - U Sanzu też jest dobrze nadal jest z jednym z braci Haitani i dobrze im się układa
- A co u... - Nie zdarzyła dokończyć, ponieważ Manjiro walnął ręka w stół znajdujący się po drugiej stronie szyby
- Fuyu do cholery! - krzyknął na dziewczynę ciemnooki chłopak - Baji nie istnieje rozumiesz! - dokończył szybko wychodząc przez drzwi na końcu sali, które pod impulsem oraz zdenerwowaniem chłopaka trzasnęły na cały szpital psychiatryczny

Hanagaki udał się prosto za swoim ukochanym chłopakiem, uprzednio żegnając się z dziewczyną oraz informując ją, że za niedługo ją odwiedzi z Mikeym lub bez zależnie od chłopaka. Chifuyu olał te słowa jakby po prostu wyleciały mu jednym uchem. W tej chwili do Chifuyu Matsuno niestety dotarła przykra jak i okropna prawda.

Baji Keisuke nigdy, przenigdy nie istniał naprawdę był tylko marnym wytworem wyobraźni Chifuyu Matsuno spowodowanym schizofremią wywołaną przez swojego ojca w bardzo młodym wieku..............

~____________________________________~

I oto koniec tej książki :))
Szczerze mówiąc podoba mi się zakończenie i mam pomysł na kolejne tylko nie wiem jaki ship napisać następny, ponieważ mam do wyboru
Bajifuyu jak i Kazufuyu (oparte na mandze lub i nie)

Po za tym chciałem podziękować osobą, które to czytały jak i pisały miłe słowa kiedy miałem załamania jak i za ponad 1 tysiąc odsłon :)

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz