- No hej, nie odzywasz się. Wyskoczymy do lasu? - radosny głos Marty zabrzmiał jak dysonans.
Daria teraz sama narzuciła sobie szlaban. Nie miała ochoty nigdzie wychodzić. Miała wrażenie, że wszyscy, których mija na ulicy, wiedzą o tym, co zrobiła. Dlatego chodziła tylko do pracy, bo tam zarabiała pieniądze. Opuściła też zajęcia w domu kultury, na które chodziła z Kleo.- Nie mam ochoty. Źle się czuję - odparła.
W ten sposób zbywała przyjaciółki. To już nie pierwszy raz, gdy próbowały ją wyciągnąć do lasu czy nad jezioro.
Nawet mama się zaniepokoiła. Widząc, że córka kolejny dzień siedzi w domu, zmierzyła jej temperaturę i wypytała o stan zdrowia:
- Jeszcze choroby nam tu brakuje. Może pójdziemy do lekarza?
- Nic mi nie jest - odburknęła Daria i odwróciła się w drugą stronę.Mama przysiadła przy niej:
- Córciu, wiesz jak mamy trudno. Staram się jak mogę. Pracuję, zarabiam. Wysyłam paczki do więzienia. Nie mam czasu martwić się jeszcze o ciebie....
- Mogłyśmy tu nie przyjeżdżać - podniosła głos Daria. - To wymyśliłaś te pipidówę na krańcu świata... Mogłyśmy zostać w Zgierzu.- Nie mogłyśmy, córciu. Nie po tym, jak twojego brata wsadzono do więzienia. Nie miałam tam życia. I ty też. - przypomniała matka.
- A tu mam? - krzyknęła Daria. - Jeszcze gorsze...
- Tu mamy spokój i dobrą opinię. Nikt nas nie bierze na języki. Nikt nie rzuci mi w twarz, że wychowałam kryminalistę. Tak samo jak ty, masz tu dobrą opinię. Nikt o tobie nie plotkuje. Masz święty spokój. I utrzymaj tę dobrą opinię, bo gdyby teraz zaczęto plotkować o tobie, to już nie mamy gdzie uciekać - zakończyła matka, wyraźnie nawiązując do ostatniego powrotu Darii w stanie upojenia.
Daria rzuciła poduszką o ścianę. Słowa mamy kołatały jej się w głowie, wirowały, wznosiły się i opadały. Coraz głośniej. Dziewczyna wyciągnęła z szuflady żyletkę.***
Mama Kleo poczuła się źle i zatrzymali ją w szpitalu do czasu porodu. Ojczym wrócił wieczorem sam.
- No to teraz będziemy gospodarowali sami - uśmiechnął się. - Mamy nie ma, musisz ją zastąpić.
Kleo nie podobał się sposób, w jaki to powiedział. Szczególnie, że ojczym podszedł do niej i zaczął dotykać jej ramion:
- Jak ty wyglądasz w tych spodniach i swetrach? Mówiłem ci, że lubię, jak zakładasz sukienki. Wtedy ci tak ładnie....
Wywinęła mu się. Ostatnio nie lubiła, jak jej dotykał. Czuła w tym coś dziwnego.Wieczorem, gdy była już w łóżku, ojczym wszedł i usiadł obok niej. Pogładził jej nogi.
- Ładną masz tę piżamkę, taką dziewczęcą - ocenił. Głaskał jej nogi, jakby coś go napadło.
Kleo nie mogła się odsunąć, bo siedziała przy samej ścianie. Za to ojczym się do niej przybliżył. Jego ręka zawędrowała na jej udo.
- Tato, wystarczy - odezwała się cicho.- Cii, przecież ja nic nie robię - uśmiechnął się lubieżnie:
- Po prostu rozmawiam z moją małą córeczką. No, już nie taką małą - poprawił się. - Jak siedzisz w tej krótkiej piżamce, to widać, że wyrosłaś. Bo w tych codziennych swetrach skutecznie ukrywasz figurę.
Jego ręka zawędrowała na biodro dziewczyny. Ojczym jeszcze się przysunął.- Tato, dość! - zawołała.
- No daj się przytulić, córeczko - wydawał się głuchy na jej protesty. - Taki jestem samotny, mama daleko, zresztą od dawna się z nią nie przytulaliśmy, bo ciągle źle się czuła...
Sięgnął po nią i już przyciskał ją do swojego torsu. Jego ręce na jej plecach paliły gorącem. I były takie ciężkie.....Widząc opór dziewczyny, zagroził:
- Zobaczysz, powiem mamie, że się mną nie opiekujesz. Ona tam sam, chora, nie wiadomo, co będzie z ciążą. Naprawdę chcesz jej przysparzać problemów?
Tym zdaniem skutecznie zamknął jej usta. Kleo ostatnie, co by zrobiła, to dołożyła mamie kłopotów. Dlatego przestała się wyrywać. Ojczym jeszcze przez chwilę ją przytulał. Zrobił się czerwony na twarzy i mocno oddychał. A później pocałował ją w usta i wyszedł.
CZYTASZ
Miłość z problemami. Kłopoty w małym miasteczku / 18+ / ZAKOŃCZONE
RomanceSeria #malemiasteczko cz. 4. Mroczna i nieprzyzwoita. Prawie nic jej nie łączy z poprzednimi trzema, więc można czytać jako pierwszą część drugiej, odrębnej serii. Młoda dziewczyna i dorosły mężczyzna. Erotyczna przyjaźń czy coś więcej? Opiekun i je...