20.

278 18 38
                                    

Bała się. Bardzo. Nie lubiła bólu. Nie lubiła się bać. A teraz czuła jedno i oczekiwała na drugie. Najgorsze było, że nie wiedziała, co Ariel wymyśli, żeby ją ukarać. Przychodziły jej do głowy różne scenariusze: takie cięcia, jak robiły sobie kiedyś dziewczyny na jego polecenie: duże, krwawe, bolesne; bicie długie i mocne, że będzie wyglądała jak kiedyś Marta; albo jedno i drugie.
Miała przed sobą pół dnia oczekiwania na nieznane i nieuchronne. Nawet nie mogła nikomu się zwierzyć, pożalić, poprosić o radę. Nikt nie mógł jej pocieszyć.

Wróciła do domu, uśmiechem maskując niepokój. Akurat trafiła na przygotowania do obiadu. Szybko rozłożyła nakrycia, przyniosła z kuchni wazę z zupą i półmiski z potrawami.
Zasłużyła na ciepły uśmiech zmęczonej ciążą mamy i aprobatę ze strony ojczyma. Nie spieszyła się. Siedziała, jadła, uśmiechała się.
- Doroslejesz - w pewnym momencie pochwalił ją ojczym:
- Twoje maniery przy stole poprawiły się. Zachowujesz się jak dobrze wychowana panna. To bardzo dobrze...
Podziękowała kurtuazyjnie. Po zakończeniu obiadu ojczym zadecydował:
- Połóż się, skarbie i odpocznij przed wyjazdem - zwrócił się do matki. - Weź ten lek na uspokojenie, który ci lekarz przepisał.

***
Kleo roznosiły emocje. Do dwudziestej było coraz bliżej, a ona bała się coraz bardziej. Nie mogła usiedzieć. Dlatego posprzątała swój pokój, salon i kuchnię. Przechodzący ojczym patrzył z aprobatą:
- Naprawdę dorastasz. Robi się z ciebie gospodyni. Kiedyś będziesz dobrą żoną.
Dotknął jej włosów i pogłaskał. Najchętniej uchyliłaby się, ale zapanowała nad tym pragnieniem. Nie chciała go rozdrażnić. Kto wie, zły mógłby odwołać wyjazd do Białegostoku? Albo kazać jej jechać z nimi? Nie mogła pozwolić sobie na żadną zmianę planów. Nie dziś. Dziś musiała punktualnie wrócić do Ariela.
Przerażało ją, co mężczyzna wymyśli. Z pewnością jego decyzja nie będzie przyjemna. Bała się, że trudno będzie jej znieść karę, którą dla niej przygotował. Ale była zdecydowana. Nie może pozwolić mu zniknąć. Nie przez swoją głupotę.

Po wyjeździe rodziców wzięła kąpiel. Myślała, że ciepła woda pomoże jej się zrelaksować. A później po prostu wyszła z domu.
W Nielinowie, im bliżej było do domu Ariela, tym wolniej nogi ją niosły. Strach narastał. Ale zacisnęła dłonie i zęby i siłą woli zmusiła się, żeby dojść na czas.
Punktualnie o dwudziestej wzięła głęboki oddech i nacisnęła dzwonek u drzwi.
"A może zmienił zdanie? Może wyjechał?" kołatało jej się po głowie. Nie kołatało jej się długo, bo szczęknął zamek i mężczyzna stanął w drzwiach. Wypuściła powietrze z ulgą. Przynajmniej jeden strach mniej.

- Przyszłaś, księżniczko? - uśmiechnął się chłodno na jej widok.
- Tak. Mogę wejść? - kiedy się odsunął, przeszła prosto do salonu. Rozejrzała się. Nie zauważyła nic podejrzanego. Na biurku leżały jakieś rzeczy, przykryte ręcznikiem. Nie wiedziała, co. Ale podejrzewała, że to coś ma związek z jej oczekiwaną karą.
- Usiądź, musimy porozmawiać - zachęcił ją ruchem ręki:
- Dziś poddasz się poważnej konsekwencji; długotrwałej i nieprzyjemnej. Możesz płakać, może ci być przykro. Trudno, zdecydowałaś się sama. Nie zmuszałem cię. Dałem wybór. Przyszłaś. W każdej chwili możesz wyjść. To ty podejmujesz decyzję. Tylko, jeśli wyjdziesz, nasze wcześniejsze ustalenia pozostają w mocy. Pamiętaj.

Mówił spokojnie. Nie było w jego głosie gniewu, nienawiści, chęci zemsty czy czegoś podobnego. Precyzyjnie podsumował, w jakim punkcie się znajdują. Co się stanie, jeśli Kleo podejmie taką czy inną decyzję. Dziewczyna słuchała go i kiwała głową. Nie mogła się nie zgodzić.

- Czeka cię dziś trudny wieczór i równie trudna noc. Odrabiasz nie tylko dzisiejsze przewinienie, ale również wiele innych, które niczego cię nie nauczyły. Powiem ci tak: nawet jeśli przetrwasz dzisiejszą próbę, nie załatwi ona wszystkiego. Bo nie chcę co tydzień przechodzić z tobą podobnych sytuacji. Nie bawi mnie to. Oczekuję, że dziś przemyślisz swoje postępowanie w naszej relacji i że od jutra będzie ono inne. Nie bawi mnie ktoś, kto nie słucha moich poleceń. Możemy się czasami droczyć i żartować. Ale zawsze mając w pamięci, że to ja rządzę i podejmuję decyzję. Dbam o ciebie, pomagam ci, uczę, żebyś się rozwijała. Ale życzę sobie, żebyś pamiętała, kto tu rządzi a kto ma być posłuszny.

Miłość z problemami. Kłopoty w małym miasteczku / 18+ / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz