Szpital i rodzina.

83 2 0
                                    

Obudziłam się wcześnie rano. Obok mnie była już siostra Maria uśmiechnięta i wesoła. Sprawdziła parametry życiowe. Usiadła obok mnie wzięła za rękę i zaczęła mówić.
- Twoja rodzina jedzie już do ciebie. Wiemy jak się nazywasz. Masz na imię Lena Muñez i masz 22 lata.
Ucieszyłam się, że nie jestem już nieznaną osobą. Przenieśli mnie na inna sale, gdzie obok mnie leżała bardzo młoda dziewczyna. Do sali weszła kobieta, która była chuda, miała zielone oczy i rude włosy, Miała na sobie garsonke koloru wielbłądziego, a za nią dwóch mężczyzn w graniturach: jeden starszy, a drugi młodszy. Obaj byli średniej budowy ciała mieli czarne włosy i piwne oczy. Pierwsza odezwała się kobieta
- Witaj skarbie, tak bardzo się martwiliśmy o ciebie, nie mogliśmy cie znaleźć przez 4 dni.
Następnie odezwał się starszy mężczyzna.
- Jak mogłaś uciec z własnego ślubu, tyle pieniędzy i pracy w niego włożyłem, nie umiesz uszanować tego wszystkiego. Niemal krzyczał.
W tym momencie wszedł doktor Alvarez.
- Proszę opuścić tą sale, jeśli mają państwo nadal tak się zachowywać. Tu leżą chorzy. Wszyscy wyszli. Po obchodzie lekarz stwierdził że mogę wrócić do domu. Ubrałam się w czyste i ciepłe rzeczy uważając na żebra, które ciągle bolą.
Zabrali mnie ze szpitala, ten 2 mężczyzna nie odezwał się słowem, co mnie cieszyło. Jechałam samochodem patrząc na chmury, domy i otaczającą mnie przyrodę, która była zjawiskowa o tej porze roku. Mama co chwile mocniej ściskała moją rękę. Ojciec prowadził samochód w zupełnej ciszy. Po przejechaniu 10km dotarliśmy do domu, nie to nie był dom to była ogromna willa mieszcząca się na przedmieściach Madrytu i wiedziałam że nie będę się w nim dobrze czuć. Miałam już wychodzić z samochodu i iść prosto do domu, ale odezwał się on niesamowicie przystojny i niesamowicie zapatrzony w siebie chłopak.
- Lena kocham cie. Wiem, że nic nie pamiętasz, ale jeśli tylko wyrazisz taka wole, to obiecuje że postaram się byś wszystko sobie przypomniała. Uśmiechnęła się do niego.
- Dziękuję, ale nie wiem nawet jak masz na imię. Spojrzał się na mnie tak, jakbym go musiała pamiętać bez względu na wszystko. Lecz po chwili odpowiedział.
- Jestem Francisco de Quevedo.
Usmiechnelam się i powiedziałam
- Pójdę juz do domu jestem zmęczona i złe się czuje pa.
Zostawiłam go na podjeździe nie oglądając się za nim.

Czy To Tylko Sen?? ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz