Złe wieści i sprzeczka

26 1 0
                                    

Obudził mnie telefon Michała. Nie było w łóżku, więc zobaczyłam kto dzwoni, wzięłam go do ręki i od razu poszłam poszukać mojego chłopaka. Taak to brzmi cudownie. Właśnie robił śniadanie dla nas.
- Skarbie, dzwoniła twoja mama.
Dałam mu telefon, pocałował mnie w czoło i przytulił na powitanie.
- Proszę skarbie twoje śniadanie, miało być do łóżka, ale zawsze musi ktoś nam przeszkodzić.
Uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
- Wczoraj nikt nam nie przeszkodził i było cudownie.
Spuściłam głowę na dłonie, ponieważ się zawstydziłam, on podszedł do mnie, chwycił moją twarz i pocałował.
- Tak skarbie to było cudowne. Mam nadzieję, że niebawem to powtórzymy.
- Pójdę oddzwonić, pewnie to coś ważnego.
Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer. Wyszedł na zewnątrz, a ja patrzyłam na niego jak w obrazek i już wiedziałam po jego minie, że coś jest nie tak.
- Coś się stało??
- Porozmawiamy o tym później.
- Dobrze skarbie kochany. Choć ty też musisz coś zjeść.
Siedzieliśmy przy stole jedząc jajecznice ze szczypiorkiem. Gdy skończyliśmy jeść wstawiłam talerze do zlewu i poszliśmy usiąść na kanapę. Siedzieliśmy wtuleni w siebie, tak jakby chcieli nas za chwile rozdzielić na zawsze.
- Francesco nie żyje, wczoraj to on spowodował ten wypadek.
- J-jak to nie żyje. - wtuliłam się bardziej w niego.
- Skarbie spokojnie. Wiem tylko tyle, że przyjechał pijany taksówką pod twój dom i chciał cie widzieć, twój ojciec właśnie przyjechał do domu z Nate'm. Powiedział, że jesteś ze mną i uderzył Nate'a, wsiadł do samochodu i odjechał. Zderzył się z tirem, nie miał szans.
- Może nie powinnam tak mówić, ale należało mu się.
- Choć tu do mnie skarbie.
Wciągnął mnie na kolana, głaskał moje udo i całował szyję, próbując mnie uspokoić.
- Skarbie będę musiał lecieć do Polski na tydzień, bo mój ojciec jest w szpitalu.
- Rozumiem cie Mike. Kiedy lecisz tam?? Mogłabym z tobą tam lecieć??
- hmm... Nawet mi się podoba to imię. Jutro o 9:00 mam samolot do Poznania. Kochanie z tego co wiem to masz jutro na 14 do szpitala. Badania kontrolne.
- Ale nic mi nie jest. Proszę chce z tobą polecieć.
- Maluszku, jeszcze nie raz tam polecimy. Twoje zdrowie jest ważniejsze, nie chce się jeszcze o ciebie martwić.
- No dobrze skarbie, a będę mogła chociaż zawieźć cie na lotnisko??
- Na to mogę się zgodzić, ale jedziesz moim samochodem.
- Już cie kocham.
Pocałowałam go najmocniej jak potrafiłam. Kolejne godziny spędziliśmy na kanapie wtuleni w siebie i oglądający komedie romantyczne, odziwo Michał sam chciał to oglądać.

Czy To Tylko Sen?? ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz