Rozdział 8

342 21 5
                                    

Zauważyłam że wyjechaliśmy z miasta. Nie zadawałam już pytań bo chłopak na żadne mi nie odpowiadał. Starałam się nie zasnąć, jednak siedzenia w tym samochodzie były takie wygodne że poległam.

- Wstawaj diabełku - usłyszałam ten charakterystyczny głos przy uchu i otworzyłam oczy. Na dworze już się ściemniało. Jednak gdy zobaczyłam gdzie chłopak mnie zawiózł całą złość na niego mi przeminęła.

- Naprawdę zabrałeś mnie do wesołego miasteczka? - uśmiechnęłam się do niego niczym niczego niewinne dziecko.

- To źle? - podrapał się nerwowo po karku.

- To cudownie! - pisnęłam na co na chłopaka twarzy zagościł wielki i szczery uśmiech. Mógłby się tak uśmiechać wiecznie, nigdy by mi się to nie znudziło.

Shane podszedł do kasy i kupił dwa bilety. Gdy przeszliśmy przez bramkę złapał mnie za rękę i jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie szedł na przód. Czułam się cudownie w jego towarzystwie.

Zrobiliśmy sobie mały konkurs na strzelanie w kaczki. Oczywiście on wygrał. Jako nagrodę wygrał ogromnego misia, którego od razu podarował mnie. Cieszyłam się jak małe dziecko.

Poszliśmy jeszcze na kilka atrakcji. Było cudownie. Cały czas rozmawialiśmy lub śmieliśmy się totalnie z głupoty. Przez cały czas trzymał mnie za rękę. Po samochodzikach poszliśmy na watę cukrową. I takim sposobem było totalnie ciemno. Stwierdziliśmy że pójdziemy na mały spacer. Szliśmy chodnikiem który oświetlały tylko lampy i piękny księżyc.

W pewnym momencie chłopak się zatrzymał. Stanęłam przodem do niego i zaczęłam mu się przyglądać. Zgarnął mój kosmyk włosów za ucho i przegryzł wargę.

- Masz bardzo ładne oczy.

- Dziękuje.

- Masz bardzo ładne usta.

- dziękuje - Na te słowa na poczułam jak na moich policzkach robią się rumieńce. Starałam się je ukryć, ale wtedy chłopak uniósł ręką moją twarz, tak abym na niego spojrzała. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, po czym chłopak wpił się w moje usta. Pocałunek był delikatny i stęskniony. Oplotłam jego szyje dłońmi, a on swoje ułożył na moich biodrach. Przegryzłam lekko jego wargę na co chłopak mruknął. Po dłuższej chwili się od siebie oderwaliśmy.

Wracaliśmy już do domu. Strasznie nie chciałam rozstawać się z chłopakiem. Shane całą drogę trzymał rękę na moim udzie, a ja czułam jak jego dotyk mnie parzy. To zdecydowanie będzie jeden z moich ulubionych dni z Shane 'm.

Gdy pod moim domem samochód się zatrzymał, a chłopak zdjął dłoń poczułam jak ciepło które mi przekazywał zastępuje chłód wiedziałam że to czas w którym się rozstaniemy. Chciałam zatrzymać czas i zostać na zawsze w jego ramionach.

- Dobranoc diabełku.

- Dobranoc... - musiałam jeszcze zadać to jedno pytanie - Dlaczego diabełku? -Chłopak wzruszył ramionami i złożył delikatny pocałunek na moim czole.

Stałam tak, do czasu gdy odjechał. Dopiero jak weszłam do domu zorientowałam się że jest 21:28 przecież ja skończyłam lekcje o 14:30. Mama pewnie się martwiła.

Tak jak myślałam gdy weszłam do salonu, mama leżała na kanapie z ciepłym kubkiem herbaty. Wytłumaczyłam jej że po lekcjach poszłam do Alien. Nie musiała przecież o wszystkim wiedzieć. Po drodze do pokoju zaszłam jeszcze do malutkiej. Spała wtulona w misia którego dostała ode mnie na 4 urodziny. Przykryłam ją i dałam szybkiego buziaka w czoło.

Postanowiłam że wezmę dłuższy prysznic, aby się zrelaksować. Przebrana w piżamę poodpisywałam na wiadomości Alien i opowiedziałam jej w skrócie co dzisiaj się działo. Dziewczyna stwierdziła że koniecznie musimy się spotkać i opowiedzieć jej to jeszcze raz. Gdy szykowałam się do oglądania mojego ulubionego serialu na netflix 'ie dostałam wiadomość.

Dar losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz