Rozdział 13

269 16 5
                                    

- Lauren, córeczko - rzuciła mama gdy weszła do mojego pokoju - Mogła byś wstać?

- yhym... - mruknęłam, otwierając zaspane oczy - jaki był by tego powód?

- Chciałabym abyś odwiedziła babcie zawiozła jej leki oraz zrobiła zakupy. Ja dzisiaj nie mam czasu więc ruszaj się i wstawaj z tego łóżka jest po 10.

- Zaraz wstanę, spokojnie...

Wczorajsza randka przebiegła pomyślnie jednak mam teraz kompletny mętlik w głowie. Wyznaliśmy sobie miłość, okej. Ale co dalej? Przecież nie spytał czy zostanę jego dziewczyną.

W dodatku nie spotkam się z nim dzisiaj bo spędzę dzień u babci. No ale cóż, nic nie poradzę, prawda?

Kiedy po dłużej chwili udało mi się wyjść z łóżka i się ubrać, nadal chciało mi się spać. Myślałam że gdy zacznę więcej sypiać moje potrzeby snu, wkrótce zmaleją. Jednak nic takiego się nie dzieje, nadal mam wielkie wory pod oczami. Coraz bardziej mnie to niepokoi.

Ubrałam na siebie czarne dresy i zwykłą biała bluzę z kapturem. Zjadłam szybkie śniadanie, ponieważ się trochę spieszyłam. Taksówka zaraz miała być. Wzięłam pieniądze od mamy na leki i zakupy spożywcze dla babci. Gdy ubrałam buty i płaszcz dostałam smsa że taksówka już czeka. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku taksówki.

Po niecałych 15 minutach byłam już przy aptece, po kupieniu leków na tarczycę i innych witamin, których lekarz kazał zażywać staruszce, ruszyłam do sklepu po artykuły spożywcze.

Gdy stałam już przy kasie zamówiłam taksówkę. Wychodząc ze sklepu zauważyłam że akurat podjeżdża. Czyżbym pierwszy raz w życiu była punktualna? Nie wiem.

Byłam już w drodze do domu do babci. Kobieta mimo że była bogata postanowiła zamieszkać w małym domku na wybrzeżu miasta. Od zawsze lubiła spokój i ciszę.

Gdy byłam na miejscu zapukałam delikatnie, ponieważ kobieta ma jak na swój wiek dobry słuch i większość swojego czasu przesiaduje w kuchni. Kuchnia znajduje się bardzo blisko drzwi wejściowych więc to był wielki plus. Tak jak myślałam po chwili blond kobieta otworzyła mi drzwi, a na jej twarzy było ukazane szczęście oraz zaskoczenie.

- Lauren? Co ty tutaj robisz sama? - spytała zdziwiona. To fakt. Rzadko kiedy odwiedzałam ją sama.

- Na prośbę mamy przywiozłam ci leki i zakupy spożywcze - stwierdziłam - Uznała że również przyda ci się towarzystwo, ponieważ sama dzisiaj nie da rady przyjechać - uśmiechnęłam się delikatnie, a po chwili znaleźliśmy się w kuchni starszej kobiety.

- Twoja matka zawsze dramatyzuje. - wywróciła oczami, co wyglądało zabawnie. Mimo że ta kobieta miała swoje lata to była bardzo mądra i nowoczesna. - Ale cieszę się że w końcu mnie odwiedziłaś. Mogła byś to robić częściej - zauważyła.

- Wiem babciu..

- Kawy, herbaty? - spytała uśmiechając się szczerze do mnie.

- Herbatę, poproszę - zwróciłam się do niej uprzejmie. Przez chwilę znowu wróciłam myślami do Shane 'a przez co nie słuchałam kobiety. Niestety ta, zauważyła to.

- Oj.. słonko - zwróciła się do mnie. - Nie słuchasz mnie, coś cię gryzie? - chciałam zaprzeczyć, jednak wiedziałam że przed kobietą nie potrafiła bym skłamać. Traktowałam ją trochę jak przyjaciółkę. Nigdy mnie nie okłamywała, była szczera do bólu. No i zawsze mogłam jej zaufać.

- To... Przez pewnego chłopaka. - powiedziałam nieśmiało, jednak widziałam że kobieta czeka aż powiem coś więcej więc postanowiłam dokończyć - Byłam wczoraj na randce. Było super, jednak pod koniec powiedział mi że mnie kocha..

- To źle?

- Wręcz przeciwnie. Po prostu, wiem że wydaje się to głupie ale, bardzo go kocham jednak nic więcej między nami nie ma. Chyba. Nie spytał się o związek, nie wiem co robić...

- Zależy ci na nim? - spytała, a ja od razu przytaknęłam. - Miałam podobną sytuacje z twoim dziadkiem i to wcale nie jest głupie. Przypominasz mi mnie, kiedy byłam młodsza.. - zamyśliła się kobieta, jednak widziałam że przez moment posmutniała. Wiedziałam jak bardzo wspomnienia z dziadkiem ją bolą. Mężczyzna umarł bardzo młodo zaraz po narodzinach mojego ojca. Może dlatego że mój tata nie miał ojca, nie wie jak spędzać z nami czas i swój cały wolny czas poświęca pracy zamiast rodzinie. Dopiero teraz tak, naprawdę zaczęłam się nad tym zastanawiać.

- Babciu... ale, w takim razie co mam zrobić?

- To co uważasz za słuszne. - Odpowiedziała niemal natychmiast - Idź do niego i powiedź mu prawdę, to co czujesz tutaj.. - wypowiadając ostatnie słowa wskazała ręką na swoje serce.

Może miała rację i tak powinnam zrobić? Na pewno miała. Tylko że rozmawianie o moich uczuciach wcale nie przychodzi mi z łatwością.

Spędziłam u babci naprawdę miło czas. Muszę odwiedzać ją częściej. Jak to ona powiedziała '' Wiecznie żyć nie będę, musisz mnie odwiedzać ''. I już wtedy wiedziałam że ma rację. Ona zawsze ją miała. Wróciłam do domu dopiero późnym wieczorem.

Od razu gdy weszłam do pokoju napisałam sms 'a do Shane 'a.

DO: Debil

Możemy się jutro spotkać? Chce porozmawiać

OD: Debil

Zaraz będę. Spotkajmy się przy pobliskim placu zabaw.

No mówiłam że debil. Uśmiechnęłam się pod nosem. Muszę nauczyć go czytać wiadomości ze zrozumieniem. Jednak ma rację, im szybciej sobie to wyjaśnimy tym lepiej. Założyłam na siebie cieplejsze ciuchy i wyszłam po cichu z domu.

Gdy byłam na miejscu zobaczyłam chłopaka który siedział na ławce obok placu zabaw. Podeszłam do niego i niemal od razu na przywitanie dostałam soczystego buziaka w usta.

- Więc co się stało diabełku? - spytał zmartwiony.

- Słuchaj, wiem że to dziwnie zabrzmi, ale chce wiedzieć na czym stoję - zaczęłam prosto z mostu. - Czy my... Czy my jesteśmy razem? - Chłopak przyglądał mi się dłuższą chwile jakby chciał zrozumieć o co właśnie go spytałam.

- Um... Nie. - zawahał się. Te słowa sprawiły ból w moim sercu. - Miałem o to spytać w bardziej... innym miejscu. Ale skoro tak bardzo się niecierpliwisz.

- Co masz na myśli?

- Ren.. Zostaniesz moją dziewczyną? - Te słowa wystarczyły, abym rzuciła cały świat dla niego. Babciu, jak zawsze miałaś rację. Będę musiała dziękować ci za to do końca mojego życia.

- Oczywiście, że tak - Po tych słowach wcisnęłam mu krótki pocałunek w ustach.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest i obiecany kolejny rozdział! Zabieram się od razu do pisania następnego, którego planowałam już od bardzo dawna. Przygotujcie się na wieki szok. Jeśli wciągnę się wpisanie będzie on jeszcze dzisiaj bardzo, bardzo późno. Ale nic nie obiecuje!

Przygotujcie się na wielki szok. Buziaki ;*

- Givens

tt: lov.u_watt

Dar losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz