Rozdział 12

292 14 6
                                        


Gdy obudziłam się rano chłopaka już nie było. Szkoda. Postanowiłam zacząć dzień od przejrzenia telefonu. Była 9:16. Zobaczyłam również że chłopak wysłał mi sms 'a.

OD: Debil

Bądź gotowa na godzinę 16. Przyjadę po ciebie.

Nie wiem czemu jeszcze nie zmieniłam mu tej głupiej nazwy, ale nie mam zamiaru. Pasuje do niego.

Przez te myśli uśmiech sam zagościł na mojej twarzy. Postanowiłam wstać i pójść wziąć gorący prysznic. Umyłam włosy i wykonałam standardowe czynności, które mam w zwyczaju robić po prysznicu. Wychodząc z łazienki wzięłam swój telefon który zostawiłam w pokoju na łóżku.

Dzisiaj na śniadanie postanowiłam zrobić sobie płatki. Nie chciało mi się robić czegoś lepszego. Po zjedzeniu postanowiłam że ogarnę trochę w kuchni i posprzątam w pokoju. Szczególnie w pokoju. Już dawno tam powinnam posprzątać, no ale cóż, lepiej teraz niż wcale.

Podłączyłam telefon do głośników i puściłam muzykę. Sprzątanie zajęło mi trochę dłużej niż myślałam, ponieważ większość czasu tańczyłam lub śpiewałam. Po skończeniu i zrobieniu wszystkich rzeczy których miałam stwierdziłam że należy mi się odpoczynek.

***

Stałam przed lustrem nakładając jeszcze na swoje usta delikatną pomadkę. Wyglądałam idealnie. Włosy lekko pofalowane opuszczone na moich nagich ramionach. Sukienka na samych ramiączkach, koloru granatowego sięgała mi do kolan. Dekolt uwydatniał moje piersi jednocześnie nie ukazując ich zbyt dużo. Strój opinał moje ciało pokazując wszystkie moje atuty. Dzisiaj postawiłam na lekki makijaż. Moją szyje ozdabiały wokół małe perełki. Były śliczne. Cała kreacja reprezentowała się na mnie świetnie. Miałam tylko nadzieję że chłopakowi spodoba się również tak jak mi.

Poprawiając włosy spojrzałam na telefon który pokazywał godzinę 15:55 więc postanowiłam kierować się do wyjścia. Sięgnęłam jeszcze szybko po moją ulubioną skórzaną, czarną torebkę, wrzucając do niej mojego IPhone 'a .

Schodziłam właśnie na dół, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przyjechał. Zarzuciłam na siebie płaszcz i wyszłam. Chłopak stał przy drzwiach, a w ręku trzymał piękny bukiet czerwonych róż. Poczułam jak na ten gest zrobiło mi się ciepło na sercu.

Chłopak wręczył mi go, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Otworzył mi drzwi od samochodu a gdy wsiadłam, chłopak okrążył samochód i sam wsiadł na miejsce kierowcy. Niemal od razu położył rękę na moim udzie. W tym momencie poczułam jak jego dotyk przekazywał mi ciepło.

Gdy dojechaliśmy na miejsce przed moimi oczami ukazała mi się piękna restauracja. Na zewnątrz budynek był koloru żółtego, wszędzie miała duże okna. Przez które przelatywało jasne światło. Był listopad więc o tej godzinie było już ciemno, co tylko oddawało uroku restauracji.

Chłopak złapał mnie za rękę i skierował się w stronę lokalu. Gdy zaprowadzono nas do stolika, który chłopak zarezerwował nam wcześniej, odsunął mi krzesło żebym mogła pierwsza usiąść. Pierwszy raz widzę go w roli gentelmana, co trochę mnie rozbawiło. Dopiero teraz miałam okazje mu się przyjrzeć. Jego czarne włosy tym razem ułożone. Znów mnie zaskoczył, to był rzadki widok. Ciekawe ile razy jeszcze to zrobi dzisiejszego wieczoru. Na sobie miał czarną koszule w której wyglądał naprawdę seksownie.

Kiedy zauważył że mu się przyglądam posłał mi szczery uśmiech.

- Ślicznie wyglądasz - na te słowa z jego strony zrobiło mi się bardzo miło i poczułam jak na mojej twarzy robią się rumieńce więc postanowiłam lekko spuścić głowę - Nie ukrywaj ich - uśmiechnął się łobuzersko ukazując szereg swoich białych zębów. W odpowiedzi przegryzłam wargę.

- dziękuje..

- Robisz to specjalnie? - spytał. Wiedziałam o co mu chodzi. Nie chciał abym przegryzała wargi.

- Nie wiem o co ci chodzi. - postanowiłam udawać głupią.

- Nie kłam, bo najwyraźniej ci to nie wychodzi - stwierdził - Chcesz abym oszalał jeszcze przed kolacją?

- No cóż...

- Psujesz mi moje plany Lauren..

Po kolacji zaczęliśmy się zbierać do domu. Przynajmniej tak myślałam, bo chłopak miał inne plany. Wieczór był cudowny. Zresztą każdy dzień jest cudowny, kiedy on jest obok mnie. Po wyjeździe z parkingu zauważyłam że chłopak jedzie w przeciwną stronę niż mój dom

- Gdzie mnie zabierasz?

- Tajemnica. - spojrzał na mnie poważnie - Gdybym ci powiedział nie było by z tego takiej frajdy. Nie można wszystkiego wiedzieć. - Zaczął się wymądrzać.

- Nie musisz mi tłumaczyć, nie mam pięciu lat.

- No nie w... - nie dałam mu dokończyć bo zatkałam mu buzię ręką. Poczułam jak chłopak mi ją obślinił więc natychmiast ją zabrałam i w niego wytarłam. fuj.

Po dłuższej wymianie słów zauważyłam jak Shane wjeżdża na wzgórze. Chłopak wysiadł z samochodu, aby mi otworzyć drzwi jednak ja byłam szybsza i wybiegłam jak poparzona, widziałam jak chłopak jest zadowolony ze swojego pomysłu.

Pobiegłam kawałek przed siebie, gdy dotarłam na samą górę zobaczyłam nasze wielkie miasto, które z góry wyglądało na naprawdę małe. Ludzie tam na dole bez przerwy się poruszali, jak malutkie mrówki. Księżyc oraz gwiaździste niebo nadawały temu klimatu coraz więcej nastroju. Było tak pięknie i magicznie że po prostu nie da się tego opisać.

Po chwili poczułam jego dłonie na moich biodrach. Stałam tyłem do niego spoglądając w dół. Gdy stał już naprawdę blisko oparłam głowę o jego klatkę piersiową i poczułam jak bije mu serce. Staliśmy tak dłuższą chwile w totalnej ciszy. Nie była ona nie zręczna, była wręcz mi potrzebna, aby napawać się widokiem.

Po chwili chłopak obrócił mnie do siebie przodem. Ułożyłam ręce na jego szyi a on objął mnie w pasie. Przyglądaliśmy się tak sobie przez dłuższy moment. Chłopak wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, lecz strasznie obawiał się mojej reakcji. Dopiero gdy postanowiłam spojrzeć mu w oczy. Chłopak zrobił to samo. Jednak nie trwało to długo bo chłopak pocałował mnie w czoło, przyciskając mnie do siebie jeszcze mocniej. Tak jakbym miała zaraz mu gdzieś uciec lub zniknąć. Jednak ja nigdzie się z tego miejsca nie wybieram. Jest mi tu dobrze. Z nim.

Znów złapaliśmy kontakt wzrokowy jednak tym razem widziałam że chłopak chciał coś powiedzieć.

- Kocham cię Lauren Charris. - Powiedział te słowa tak jakby obawiał się mojej reakcji. Jednak ja w tamtym momencie zapomniałam jak się oddycha. On. Mnie. Kocha.

Widziałam że chłopak mi się przygląda i czeka na moją reakcje więc postanowiłam mu odpowiedzieć.

- Ja ciebie również Shane..


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Trzeba się cieszyć dopóki ta chwila trwa, bo potem będzie gorzej.

Tak jak obiecałam wstawie dzisiaj jeszcze jeden rozdział jednak trochę później. Mam nadzieję że książka wam się podoba.

Do później aniołki!

- Givens...

tt- lov.u_watt



Dar losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz