Rozdział 19

232 15 1
                                    

Chce wam tylko powiedzieć że nie chce robić świąt bożego narodzenia i tego wszystkiego więc znajdujemy się w końcówce ciąży Lauren, czyli połowa lipca. Kocham was aniołki ;* I chciałabym wam podziękować za 3.1k wyświetleń oraz 239 głosów. Jesteście genialni!!

W czerwcu skończyłam szkołę. Jednak przez uciążliwy i wielki brzuch ciężko było mi to świętować. Bardzo często się męczę. Termin porodu mam na koniec sierpnia. Nie mogę się doczekać kiedy przytulę małą Jane. Jednak, mimo tego że naprawdę mam dużo wsparcia od rodziny, przyjaciół i mojego chłopaka nadal jestem zdania że chcę ją oddać. Kocham ją, ale ja nie nadaje się na matkę. Nigdy nią nie chciałam być, a teraz mimo że kocham tą istotkę najbardziej na świecie to wiem że nadal nie chce być matką. Możecie mnie uznać za największego potwora, lecz ja wiem że postępuje poprawnie.

Matka mojego ojca to naprawdę cudowna kobieta jednak ostatnio z nią coraz gorzej. Leży w szpitalu, dostała udar. Jest na dworze naprawdę gorąco. Kobieta jest bardzo silna i mam nadzieję że da radę. Przez to wszystko rodzice są jeszcze bardziej nadopiekuńczy niż wcześniej. Gdyby tylko wiedzieli że ich wnuczka ich nigdy nie pozna...

Przez te kilka miesięcy zdążyłam przyzwyczaić się do mojej decyzji. Przez pewien okres myślałam że jestem najgorszą matką na świecie, jednak gdy poznałam rodzinę do której moja córka miała zostać oddana po porodzie, nie martwię się tym. To odpowiednia decyzja, a tej kobiecie bardzo pomogę. Zawsze chciała mieć dziecko, jednak jest bezpłodna.

Dzisiaj cały dzień miałam zaplanowany, nie za bardzo mi się to podobało. Wolałabym zostać w domu, czyli tam gdzie jest chłodniej niż na dworze. Jednak najpierw mam się spotkać z przyjaciółką przy nowej lodziarni, potem idę do chłopaka. Bardzo nalegał na spotkanie jak najszybciej i mówił że to bardzo ważne. A, na koniec mam ostatnie spotkanie z rodziną.

Ostatnio jestem bardzo zabiegana, a wielki brzuch mi w tym nie pomaga. Zarzuciłam na swój nos markowe, czarne okulary i wyszłam z domu, kierując się prosto do mojego białego autka. Tak. W końcu zdałam prawo jazdy, znudziło mi się ciągłe podróżowanie taksówkami i stwierdziłam że czas się trochę usamodzielnić.

Oczywiście kiedy powiedziałam wszystkim moim najbliższym nie byli szczęśliwi z tego powodu. W końcu już wtedy byłam w 5 miesiącu ciąży. Tylko starsza kobieta mnie w tym wspierała. Co ja bym bez niej zrobiła? Ostatnio nasze kontakty znacznie się polepszyły, do czasu gdy kobieta trafiła do szpitala i nie można jej odwiedzać, bo nie jest na siłach.

Chwile później byłam już pod lodziarnią. Wrzuciłam moje kluczyki do torebki i ruszyłam w stronę przyjaciółki która stała w kolejce po lody. Zamówiłyśmy sobie dwa czekoladowe świderki. O tak, tego potrzebowałam.

Po odebraniu naszego małego zamówienia postanowiłyśmy usiąść gdzieś w cieniu. Znalazłyśmy idealne miejsce. Była to ławeczka między dwoma drzewami, które idealnie na nią rzucały cień. Widziałam że blondynkę coś trapi.

- Coś nie tak?

- Nie wiem czy powinnam cię pouczać ale.. - wtedy ciśnienie automatycznie podskoczyło mi do góry oraz straciłam ochotę na moje ulubione lody. Próbowała mnie namówić przez najbliższe 3 miesiące, ale jej coś nie wychodziło. - Nie powinnaś oddawać Jane do jakiejś obcej kobiety.

- Alien. Myślałam że sobie to wyjaśniłyśmy. - syknęłam na nią wściekła. - Nie zmienisz mojej decyzji.

- Wiem że jesteś uparta ale... - nie dałam jej dokończyć bo wyrzuciłam Loda do kosza obok.

- Straciłam ochotę na te jebane lody i na twoje towarzystwo. - Po tych słowach po prostu odeszłam w stronę mojego samochodu nie obracając się więcej do dziewczyny.

Dar losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz