Rozdział 17

277 17 6
                                        

Alien POV's

Kiedy przeczytałam SMS 'a od dziewczyny, serce zaczęło mi mocniej bić. Dlaczego to ukrywała. I.. jak? Przecież to nie możliwe. Shane by jej nie zostawił w takiej sytuacji, prawda? Czy on w ogóle o tym wie? W głowie miałam tysiące pytań i zero odpowiedzi. Nie wiedziałam co teraz powinnam zrobić.

Słowa dziewczyny bardzo mnie zabolały. Prawdę mówiąc, nikt nigdy nie powiedział mi takiego czegoś. Ufałam jej, a ona tak po prostu to wszystko powiedziała. Nie wiem czy potrafiłbym jej wybaczyć, ale ona jest w ciąży! Będzie miała dziecko. Cholera. Lauren w co ty się wpakowałaś.

Postanowiłam ubrać się i pojechać do niej jak najszybciej. Zraniła mnie. To prawda. Ale kurwa ona mnie potrzebuje. Zrobię dla niej wszystko bo jest dla mnie ważna i wiem że gdybym była w podobnej sytuacji blondynka by mi pomogła.

Zarzuciłam na siebie błękitną bluzę z kapturem i czarne dresy. W tym czasie gdy ubierałam buty i płaszcz, zamówiłam taksówkę.

Po chwili byłam pod jej domem. Droga dłużyła mi się cholernie. Wybiegłam z taksówki jak poparzona, co ja jej powiem jak ją zobaczę? Nie wiem...

Zapukałam do drzwi, ale zamiast dziewczyny w drzwiach stanął jej ojciec.

- Dzień dobry, jest Lauren?

- Jest...

- Ona wie że do niej przyjdę, miała na mnie czekać - skłamałam. Coś czułam że mężczyzna nie wpuścił by mnie zbyt szybko do domu.

Od razu pobiegłam na górę i zapukałam do drzwi.

- Proszę... - jękneła nie zadowolona dziewczyna - Tato, mówiłam ci ciąża to nie choroba poradzę sobie sama... - Gdy mnie zauważyła widziałam w jej oczach łzy. Od razu podeszłam i rzuciłam jej się w ramiona.

- Tak za tobą tęskniłam... - wyszeptałam do ucha dziewczyny.

- Ja za tobą też... - wtuliła się we mnie jeszcze bardziej jakbym miała jej zaraz gdzieś uciec.

- Wiesz że musimy porozmawiać. - powiedziałam stanowczo, a dziewczyna na te słowa posmutniała jeszcze bardziej.

Opowiedziała mi o tym jak dowiedziała się że jest w ciąży i o tym że rodzice starają się ją wesprzeć. Jednak gdy pytałam o Shane dziewczyna mnie zbywała. To niemożliwe że on o wszystkim wie, prawda? Powiedział by nam coś.

Byłam u niej sporo czasu, było już ciemno więc stwierdziłam że powinnam wracać do domu. Kierowałam się do wyjścia z jej pokoju jednak wtedy dziewczyna złapała mnie za rękę.

- Alien... Ja nie będę dobrą matką. - mruknęła.

- Pomożemy ci, dasz sobie radę. Jesteś silna. - uśmiechnęłam się do niej pocieszycielsko.

- Nie. - stwierdziła. - Nie chce go wychować.

- Co... Jak to?

- Nie wiem, ale nie chcę zabijać tego dziecka.

- To co zrobisz? - Nie wiedziałam już co o tym myśleć.

- Obiecujesz że nikomu nie powiesz? - przytaknełam. Widziałam jak dziewczyna się wacha jednak w końcu otwiera usta aby coś powiedzieć.

- Po porodzie chce je o-oddać... - wyłkała.

- Zastanów się jeszcze nad tym. Możesz popełnić największy błąd w życiu.

- To już postanowione. - powiedziała twardo. - Idź już..

Nie odwróciłam się już do Lauren. Po prostu wyszłam. Miałam jednak jeszcze jeden cel. Muszę wyciągnąć coś z Shane 'a.

~~~

Byłam już pod szkołą. Napisałam Max 'owi jeszcze szybkiego sms 'a, aby na mnie nie czekał bo muszę coś załatwić. Wiedziałam że chłopak jak zwykle przyjedzie spóźniony, więc czekałam na niego na szkolnym parkingu.

Przyjechał.

- Cześć Alien, czekasz na kogoś? - gdy mnie ujrzał był zdziwiony. Widziałam że przez brak kontaktu z Lauren było mu ciężko. Wyglądało na to że mu zależało. Tylko w takim razie dlaczego odtrącił by dziewczynę którą kocha z jego dzieckiem? To pytanie cały czas nasuwało mi się w głowie jako pierwsze.

- Właściwie... To na ciebie. - Teraz chłopak był jeszcze bardziej zaskoczony.

- Na mnie?

- Yhym... - nie wiedziałam jak zacząć. - Co byś zrobił gdybyś został ojcem? - nie wiedziałam dlaczego to od razu wyszło z moich ust. Już po taka jestem. Ja nie owijam w bawełnę.

- Nie wiem skąd to pytanie... - widziałam że coraz bardziej go zaskakuje - Ale, ostatnio o tym myślałem. Nie nadawał bym się, jestem za młody a z takiego dziecka nie ma żadnych korzyści.

Czyli wiedział. Zostawił ją. Zostawił ją samą. Co za skurwysyn.

- Nie dziwię się Lauren że cię zostawiła miała powód.

- Pogodziłaś się z nią?

- Tak. Za to ty jesteś skończony! - Złość we mnie coraz bardziej narastała. Jak on mógł tak postąpić.

- Alien, nie wiem co ona ci nagadała, ale ja nic jej nie zrobiłem! - podniósł głos.

- Ty jebany dupku. Zostawiłeś ją jak dowiedziałeś się że jest w ciąży! To nazywasz niczym!? - wybucham. Nie chciałam tego powiedzieć, obiecałam jej że nikomu nie powiem, ale nie potrafiłam inaczej. Powinnien od kogoś usłyszeć prawdę.

- Zaraz, zaraz... Co? - Udawał. Na pewno o wszystkim wiedział. Prawda? - Ona jest w ciąży?

- To ty nie wiesz...? - Teraz już kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. To niemożliwe że zataiła przed ojcem jej dziecka prawdę. Ona taka nie jest. Chyba że ja w ogóle nie wiem jaka ona jest. Ostatnio pokazała na co ją stać.

- A od kogo kurwa miałem wiedzieć! - oburzył się. - Ja będę ojcem?...

- Tak będziesz ojcem Shane.

- To nie możliwe. - On nadal nie wierzył. Rozumiałam go bo samej mi było ciężko w coś takiego uwierzyć. No bo... To takie dziwne.

- A jednak, nic już nie zmienisz. Ona chce urodzić to dziecko.

- Muszę do niej jechać, teraz. - był przerażony. Mam nadzieję że nie zrobi nic głupiego. - Ona na pewno powie że to głupi żart.

- Uspokój się! Nosi pod sercem twoje dziecko. Nie zmienisz tego nie wiadomo jak bardzo będziesz tego chciał.

- Alien... Ja chcę być przy niej i przy tym... czymś.

- Dziecku. Shane to nazywa się dziecko.

- Mniejsza... To teraz najmniejszy problem. - stał jak słup soli. - Muszę do niej jechać,dziekuje ci. Gdyby nie ty pewnie nigdy bym się o tym nie dowiedział.

- Pewnie tak... - Powiedziałam te słowa już do siebie, ponieważ chłopak z piskiem opon wyjechał ze szkolnego parkingu.

Mam nadzieję że wszystko się ułoży, a dziewczyna jednak zdecyduje się wychować dziecko. Jednak wiem jaka potrafi być uparta i to mnie martwi..





Dar losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz