Rozdział 5

332 14 2
                                    

Sobota 09:37

W niedziele są moje urodziny. Mój ojciec przyjechał dzisiaj rano, więc pierwszy raz od dwóch lat będzie w dniu moich urodzin w domu. Dzisiaj obiecałam małej że zabiorę ja gdzieś lub się z nią pobawię, więc niestety muszę wstawać.

Gdy udało mi się wyjść w końcu z mojego pokoju. Do moich nozdrzy dotarł zapach jajecznicy z bekonem. Gdy weszłam do kuchni mama popijała kawę ze swojego ulubionego kubka, a tata smażył jajecznice.

- William mówiłam ci już że... - gdy moja mama mnie ujrzała, umilkła.

- Dzień dobry, córeczko - Przywitał się tata - Zjesz z nami śniadanie? - pokiwałam ochoczo głową. Jedzenia nigdy się nie odmawia.

- O czym rozmawialiście?

- O niczym ważnym skarbie - zbyła mnie mama - nakryjesz do stołu?

- tak.. - odpowiedziałam - Gdzie malutka?

- Ogląda bajki w salonie, idź po nią.

Po nakryciu do stołu weszłam do wielkiego białego salonu, gdzie ujrzałam malutką dziewczynkę z jednym warkoczykiem na głowie, która oglądała My little pony.

- Mała, śniadanie jest

- Już idę Lauren - uśmiechnęła się radośnie, po czym wstała i pobiegła w stronę jadalni.

Gdy weszłam do całej białej jadalni z wielkim stołem po środku, każdy już na mnie czekał. Po skończonym śniadaniu poszłam do pokoju się ubrać i ogarnąć włosy, które były rozczochrane.

Po południu wyszłam z małą na spacer. Była bardzo szczęśliwa z tego powodu, ostatnio mało czasu razem spędzamy. Stwierdziłam że zabiorę ją na jakiś obiad. Oczywiście wybrała pizzę.

Spędziłyśmy razem cały dzień. Kiedy już była zmęczona mama ją wzięła ode mnie, a ja poszłam wziąć prysznic. Była 22.35 a ja dostałam powiadomienie ze ktoś stworzył nowa grupę

OD: grupa urodzinowa

*dodano nowego użytkownika

/#HarryWilliams

/#ShaneShey

/#LaurenCharris

OD: Alien

To jakie plany na jutro?

OD: Shane

To jutro gdzieś idziemy?

OD: Harry

Shane, debilu Lauren ma jutro 19 urodziny!

Z kim ja żyje..

DO: grupa urodzinowa

Jutro u mnie o 16:30

Jeszcze trochę z nimi pisałam, nim odleciałam w objęcia morfeusza.

Obudziło mnie walenie w okno, przelotnie spojrzałam na telefon. Godzina na nim pokazywała 02:36. Co ktoś chce o tej porze?! Podeszłam do okna i zobaczyłam tego debila. Co on znowu chce. Nagle usłyszałam jak mój telefon zaczął dzwonić. To on.

- Wyjdź do mnie diabełku

- Co ty chcesz ode mnie o tej porze! To nie jest śmieszne.

- Boże.. Po prostu wyjdź do mnie.

Westchnęłam, ale coś mi podpowiadało żebym zeszła na dół, do niego. Ubrałam na siebie szare dresy i biały top na rękawku. I po prostu wyszłam

Dar losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz