Rozdział 7

125 8 6
                                    

I tak mijały dni

Pewnego dnia wpadła do mnie Vaggie gdy akurat malowałam paznokcie

- Co znów się takiego stało? - próbowałam zgadnąć - Bomba wybuchła? Czy może trupy wyszły na ziemię?

- Nina nie jesteś zabawna

- Ja zawsze jestem zabawna przecież. No dobra co się stało takiego?

- Angel

- Co z nim? Umarł czy jak?

- Nie, ale nie wiem ja do niego dotrzeć. Siedzi cały czas w pokoju, nie wychodzi nic po prostu

- Nie obchodzi mnie to raczej - powiedziałam - Możesz sobie iść? Zajęta jestem jak byś nie zauważyła

- Nina

- No co ty do cholery chcesz?!

- O co wam poszło?

- O nic

- Nina

- Boże kobieto zejdź ze mnie. O nic nie poszło. Ale wy czasami wszyscy wkurwiający jesteście naprawdę

- Nina proszę

- No dobra już pójdę do niego tylko daj mi spokój

- Dziękuję

Ledwo tam weszłam a prawie się zabiłam

- Matko boska posprzątałbyś tu czasami no serio

Cisza

- Jest tu ktoś?

Cisza

A no dobra jak nic się nie odzywa to ja idę bo w sumie co tak będę stała jak głupia

- Czego chcesz?

A milej nie można? Nosz kurna

- Vaggie mnie tu wysłała. Żyjesz ty tam? Bo cię nie widać przez tą warstwą kurzu

- Dajcie mi wszyscy święty spokój

- Ty jesz? Czy chcesz się wysuszyć?

- Co tak nagle się mną przejmujesz?

- No nie wiem. Tak jakoś. Zachowujmy się jak cywilizowane demony. Nie zachowuj się jak pięciolatek

I znów cisza. Wkurzyłam się

- Angel do jasnej cholery bo jak tam pójdę to ci tak nakopię do dupska że popamiętasz!

- I co jak wam idzie? - zapytała Vaggie która nagle się pojawiła obok mnie

Tak mnie wystraszyła, że prawie zawału dostałam

- Nie wyskakuj, że tak bo na zawał prawie padłam

- I jak wam idzie? - powtórzyła pytanie

- No słabo. Ogólnie ma nas w dupie i nic tu po nas - już miałam wychodzić ale Vaggie złapała mnie za ramię i pociągnęła z powrotem

- Zostajemy

Moje oczy zrobiły się wściekło czerwone. Widać że się przestraszyła bo się odsunęła

- On i tak ma nas w dupie to po co mamy tu stać jak te kretyny co? Ja idę rób se co chcesz

Po drodze spotkałam Alastora. On też miał wściekło czerwone oczy

- Czego się gapisz?! - warknęłam

On nic nie powiedział tylko chwycił mnie za ręke i prowadził do swojego pokoju

Co du ciula?

Chciałam się wyrwać, ale był silniejszy. Darłam się przy tym jak opętana

Rzucił mnie na łóżko. Zamarłam. Patrzałam się tylko co zrobi

- Możesz mnie wypuścić? - zapytałam

- Nie

- Co ty zamierasz?

- Zobaczysz

Wszedł na łóżko i zaczął i zaczął się do mnie dobierać. W końcu kopnęłam go w czułe miejsce i skierowałam do drzwi które oczywiście zamknął na klucz nosz do cholery jasnej

Zaczęłam się wydzierać i kopać w drzwi

Po chwili usłyszałam, że ktoś biegnie. To była Cherry

- Cherry pomóż mi ten kretyn zamknął drzwi na klucz

Po chwili drzwi wyleciały z zawiasów

Wow szybka jest

- Coś ty chciał zrobić mojej najlepszej przyjaciółce ty gnido jedna?!

Moja przygoda w Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz