Rozdział 31

28 2 0
                                    


Przez parę dni Charlie męczyła nowych mieszkańców hotelu. Po minie wnosiłam, że mają już jej dość

- Charlie przestań truć w końcu - powiedziałam - Nie widzisz, że oni mają cię dość?

- Ja mówię bardzo ważne rzeczy

- No tak może dla ciebie są ważne. Alastor do chuja jasnego nie używaj mojego kremu!

- Ale ja tylko nie chciałem mieć zmarszczek

- Jeszcze raz a cię wykopię na marsa

- No dobra już nie będę

Zauważyłam, że Sir Pentious bardzo przygląda się Cherri

- Co tam wężowaty? - przywitałam się z nim

- Może być - odpowiedział

- Coś nie tak?

- Możemy iść tam gdzie nikt nas nie usłyszy?

- Pewnie. Podoba ci się Cherri?

Zaczął się plątać w zeznaniach, ale w końcu mi odpowiedział

- To aż tak widać? - zrobił się cały czerwony

- Stary widać - położyłam mu rękę na ramieniu - Prawie non stop się na nią patrzysz

- Pewnie ja się jej nie podobam - posmutniał

- A skąd możesz to wiedzieć?

- Wygląda jakby mnie nie lubiła

- Oj tam - machnęłam ręką - Na pewno cię lubi. Takiej pociesznej mordki nie da się nie lubić

- Dziękuję

- Jak chcesz to mogę was spiknąć

- Naprawdę?

- No pewnie

Całej rozmowie przysłuchiwał się Angel

- Co ty tu niby robisz?

- Przecież ty nie masz pojęcia jak to zrobić

- Coś się wymyśli

- Od kiedy robisz za swatkę?

- Od dzisiaj

Cherri siedziała sama w kuchni. Czas wdrożyć plan w życie. Najpierw wybadam czy się lubią. Przy okazji zrobię sobie herbatki

- Jak tam życie?

Zupełna cisza

- Cherri?

Znów cisza. No co ona głucha czy jak?

Wydarłam się najgłośniej jak się dało. Prawie mi z krzesła spadła

- Czemu tak krzyczysz? Przecież cię słyszę - śmiem wątpić

- Lubisz naszych nowych gości?

- No w porządku są nawet chyba

Siadłam z herbatą obok niej

Nim zdążyłam coś powiedzieć do kuchni wpadł Husk

- Co cię tu sprowadza?

- Ja nie wytrzymam z tym zasranym Radiowym Demonem. Weźcie go stąd błagam. Niechcący ruszyłem jego rzecz, a ten się tak wydziera jakbym mu matkę siekierą zabił conajmniej

Ja walę ten to wszystkich musi zastraszać

Po chwili wpadł do kuchni

- Gdzie ten zasrany kot? Ja mu dam ruszać moje rzeczy

- Uspokój się! - wrzasnęłam

Jeszcze coś burczał pod nosem

- Masz być dla niego miły rozumiemy się?

- No dobra - burknął - Spróbuję

Husk patrzał na mnie wybałuszonymi oczami

- On się ciebie słucha?

- Wie czym to grozi

- Zrobisz mi też herbaty? - wskazał na czajnik

Nie ma sprawy

Kiedy już była gotowa postawiłam ją na stole

- Jak wam się mieszka w hotelu?

- Nie jest źle naprawdę

Nagle dało się słyszeć jakiś wrzask z pokoju Angela. Szybko tam pobiegliśmy

Tam był Valentino

Jak on tu wlazł do cholery jasnej?

- Cześć kochanie

- Nie mów tak do mnie i spadaj stąd

- Wyganiasz mnie? - zaśmiał się - A gdzie dobre maniery?

- Spadaj. Nie chcę cię widzieć

Przyłożył mu nóż do gardła

- On jest mój - powiedział i wyszedł - Lepiej  żebyście nas nie szukali bo źle się dla was skończy

Zaczęłam się z nim szarpać, ale niestety upadłam i straciłam przytomność

Obudziłam się w swoim łóżku. Strasznie bolała mnie głowa

- Gdzie Angel?

- Valentino go porwał. Nie wiemy gdzie są

- Musimy zawiadomić policję

- Myślisz, że nam pomogą? Wcale nie pewnie będą mieli to gdzieś

- No, ale on go porwał. Tak nie można

- Nie martw się znajdziemy go - Charlie pogłaskała mnie po włosach

Zaczęłam płakać

Wszyscy mnie przytulili

- Będzie dobrze obiecuje

A może on pracuje dla Nicole?

Coś mi się wydaje że ta pizda maczała w tym swoje palce

Następnego dnia szukaliśmy wszędzie Angela i Valentino, ale nigdzie ich nie było. Po prostu jakby rozpuścili się w powietrzu

W końcu postanowiliśmy poinformować o całym zdarzeniu policję. Obiecali, że nam pomogą i go znajdą

Miejmy nadzieję, że tylko nie będzie za późno. Wszyscy bardzo baliśmy się o Angela




Moja przygoda w Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz