Rozdział 30

48 2 3
                                    

Vaggie wleciała mi do pokoju oznajmiając że dzisiaj idziemy na lodowisko. Problem w tym, że się akurat przebierałam

- Vaggie do chuja jasnego nikt nie nauczył cię pukać babo?!

Jej wrzask usłyszeli wszyscy i postanowili sprawdzić co się dzieję

- Kurwa wypierdalać zboczeńce! - rzuciłam w nich moimi butami - Mieszkam z bandą kretynów ja pierdolę

- Idziesz z nami?

- No ale gdzie?

- No na lodowisko

- Głowa mnie boli

- No weź będziesz się tu nudzić?

- Nie umiem jeździć na łyżwach

- Nauczymy cię

No i tak wyszło, że zamiast jeździć cały czas się trzymałam Alastora

- Możesz mnie puścić? Tak mnie ściskasz, że mi zaraz rękę urwiesz w pizdu

- Nie ma mowy

- Zaraz wywalimy się razem

Ledwo to powiedział i już leżeliśmy

- A mówiłam kurwa prosto jedź a nie drifty robisz no

- Przecież nic nie robię

Tymczasem reszta stała i patrzała na nas jak na kretynów, ale w sumie ja to się nawet już nie dziwię

- A teraz jedziesz sama

- Co? - spojrzałam na niego z przerażeniem

Na szczęście złapałam równowagę i jakoś nawet dobrze mi szło

Ale ze mnie mistrz

No i w kogoś wjechałam

A tak mi dobrze szło cholera

- Przepraszam nic ci nie jest? - wyciągnął do mnie rękę - Jestem Sir Pentious

- Nie no żyję

- Przepraszam jeszcze raz - zrobił smutną minę - Nie umiem jeździć za bardzo

- Nauczę cię - powiedziałam - Nie chcę się w tym chwalić, ale jestem najlepsza

- Sama nie umiesz jeździć puściłem cię a ty już za mistrza łyżew się uważasz

Po chwili podjechał do nas jego kolega

- Żyjesz chłopie?

- Chyba tak - powiedział - To jest Nina uczy mnie jeździć

- Jestem Husk - przedstawił się

Znów straciłam równowagę i piznęłam jak długa

- Alastor chodź tu

- Co znowu?

- Nie pierdol tylko chodź chyba mi dysk wypadł

- Dobrze, że ci mózg nie wypadł

On sobie grabi. Naprawdę

- Zachowujecie się jak banda jełopów - burknęła Vaggie

Jezus laska wyjmij kija z dupska

- Tak też cię kochamy - wyszczerzyłam się

Kiedy wróciliśmy pod hotelem ktoś stał

- W czym możemy pomóc? - zaczęła Charlie - Oprowadzić po hotelu?

- Ja chyba wiem kto to jest - zaczął Angel - Valentino?

- No witaj skarbie

- Jaki kurwa skarbie? Pojebało cię?

- A czemu tak ostro co? - chciał go przytulić, ale ten się odsunął i szybko poszedł do hotelu

Próbowaliśmy się dowiedzieć kto do cholery jest Valentino

- Kto to do cholery jest?

- Nikt ważny

- Czemu nam o nim nie powiedziałeś co?

- Bo nie ma o czym gadać i dajcie mi spokój - odwrócił się na pięcie i poszedł do siebie trzaskając drzwiami

- Jak myślicie Kim jest ten cały Valentino? - zaciekawiła się Charlie - Nie wygląda zbyt przyjaźnie

- A bo ja wiem - wzruszyłam ramionami

Jedno wiemy. Najwidoczniej za sobą nie przepadają

- Myślicie, że to wróci?

- Oby nie . Angel był mega wkurwiony jak go zobaczył

- Jak myślicie co między nimi zaszło?

- Pojęcia nie mam, ale to musi być coś poważnego skoro aż tak zareagował

No i zajebiście. Nie dość, że mamy Nicole na głowie to jeszcze ten cały Valentino się wjebuje

- A może to Nicole to go nasłała? No po niej to się spodziewać wszystkiego możemy

Usłyszeliśmy, że Angel wychodzi z pokoju. Jeszcze raz próbowaliśmy się dowiedzieć kim jest do cholery ten cały Valentino, ale nie chciał powiedzieć

- Dajcie mi spokój - powiedział

- Czemu tak bardzo nie chcesz nam powiedzieć kto to jest?

- No dobrze powiem

No to słuchamy

- Byliśmy kiedyś razem, ale dowiedziałem się, że notorycznie mnie zdradzał więc się rozstaliśmy. Potem zniknął na parę ładnych lat a teraz ma czelność się tu pojawić

- A może się zmienił?

- Tacy jak on się nie zmieniają uwierzcie mi

Daliśmy mu spokój bo widać było, że nie za bardzo chce na jego temat rozmawiać


Moja przygoda w Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz