-- Terapeuta Z Ogonem --

19 5 1
                                    

Dream zauważył że wichura ustała

-znikam, muszę coś dokończyć ale wy sobie nie przerywajcie - powiedział i wyszedł z mieszkania, wcześniej zakładając futro.

Widząc ile jest śniegu, zrezygnował z jazdy konnej by nie męczyć swojego konia. Poszedł pieszo więc droga zamiast zająć mu 20 minut stępem zajęła 30 minut szybkim spacerem.

Dotarł do swojego ulubionego miejsca okolo 20.00. Było ciemno lecz gwiazdy świeciły na tyle mocno by oświetlić niebo jak lampiony.

Usiadł na miękkim śniegu tak by nogi zwisały mu w dół spadku a on leżał wpatrując się w gwizdy. Śnieg delikatnie pruszył a wiatru wręcz nie było czuć.

Co ja mam robić... Nie wiem co czuje do George'a... Nie chce żeby był tylko przyjacielem ale boję się że gdy go pokocham, on odejdzie. To co robiłem... Ja nie mogę tak po prostu mieć kogoś kto mnie kocha... Za bardzo skrzywdziłem ten świat żeby był taki dobry dla mnie...

A co jeżeli to tylko sen... Jeżeli zaraz obudzę się w szarej rzeczywistości a George'a obok mnie nie będzie... Ten dzieciak za bardzo poruszył moimi uczuciami. Tak bardzo go pragnę... Chce mieć go przy sobie już na zawsze ale to tylko go skrzywdzi... Nie chce żeby się mną męczył już zawsze.

Z przemyśleń wyrwał Dreama siadający obok Atos. Chłopak uśmiechnął się widząc wilka po kilku dniach nieobecności.

-cześć Atos... A co ty tu robisz? - wiadomo że wilk nie odpowiedział. Siedział tylko i patrzył się na obsypany śniegiem las pod nimi. Mimo to Dream rozmawiał z nim. Fajnie było mieć kogoś komu można było powiedzieć wszystko a ten ktoś nawet nie komentował... Po prostu słuchał i machał ogonem.

-Atos... Co ja mam robić... Chce być z Georgem, ale przeraża mnie fakt że znowu będę podatny na złamane serce... Że znowu będzie mi na kimś tak zależeć że gdy on odejdzie, ja nie będę mógł normlanie żyć...

Wilk położył się i oparł pysk o jego nogi

-może mi po prostu nie jest pisane kochać i być kochanym...

Po pół godzinie leżenia i patrzenia w gwiazdy, Dream postanowił wrócić. Wstał i zaczął iść w stronę bazy.

-idziesz? - odwrócił się do zwierza, a ten tylko machnął dwa razy ogonem, wciąż leżąc

-okej - uśmiechnął się i zaczął wracać w samotności.

Kiedy dotarł było około 21.30. Chciał wejść do mieszkania przyjaciół lecz uznał że mogli już pójść spać widząc że w mieszkaniu jest zgaszone światło. Zdziwiło go natomiast to, że paliło się u niego. Wszedł do mieszkania, rozebrał się i ujrzał George'a leżącego na kanapie i czytającego jakąś książkę. Zwrócił wzrok ku blondynowi i uśmiechnął się.

-co ty tu robisz dzieciaku

-jak to co... Czekam na ciebie - podszedł do niego z uśmiechem

-słuchaj George... Musimy porozmawiać

-no więc słucham - przejechał ręką po jego torsie. Dream chwycił go za rękę by przestał i popatrzył ze smutnym wyrazem twarzy

-o co chodzi Dream? - zapytał zdziwiony

Usiedli ma kanapie, George po turecku a Dream z rękami opartymi o kolana.

-nie chce ciebie zranić... Dlatego myślę że powinniśmy zaprzestać zanim zajdzie to za daleko

-w jakim sensie zranić... Dream widzę że też tego chcesz. Nie rozumiem... Co ciebie zatrzymuje

-moja matka była pierwszą osobą jaką straciłem... Przeżyłem to okropnie, a ojciec nie pomagał... A miałem tylko 7 lat.
Potem mój chłopak i przyjaciółka mnie zdradzili... A to był ostateczny cios. Po tym wszystkim stałem się najemnikiem a z najemnika rycerzem... Uodporniłem się na uczucia i nie chce się przywiązywać do kogoś by potem znowu przeżyć to tak bardzo... Kto wie co będzie następne...

-Ale mnie nie stracisz... Nie zamierzam ciebie zdradzić

-nawet jeśli...

-to co... Po prostu był to dla ciebie jeden nie znaczący seks

-nie prawda George... Ja naprawdę coś do ciebie czuje

-to co

-boję się... Nie rozumiesz?

-czego?!

-nie krzycz

-przestanę jak dowiem się co ciebie powstrzymuje!

-nie chce żebyś mnie zostawił, żebyś mnie zdradził, odszedł i miał mnie w dupie!

-a ja ci mogę obiecać że ciebie nie zostawię Dream... - zielonooki spojrzał na niego zmartwiony, jednak było widać nadzieję w jego oczach. George bez zastanowienia przytulił go do siebie. A ten wtulił się w niego

-jeżeli myślisz... Że każdy kogo pokochasz ciebie zrani... To naprawdę tobie współczuję... I naprawdę mogę Ci obiecać że nie zranię ciebie i nie odejdę... Nawet jak tobie się już znudzi

-George...

-tak?

-dziękuję... - przytulił go mocniej

-nie masz za co....

-mam... Dziękuję za to że jesteś tu i teraz...

-oh Dream... - uśmiechnął się i również przytulił go mocniej

___________________________________________

"Wszystko co dobre kiedyś się kończy" DreamSMPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz