- Richard i Bella na ratunek - zaśmiał się mój kuzyn, rzucając się tuż obok mnie na łóżko. Moja najlepsza przyjaciółka położyła się z mojej drugiej strony, poprawiając poduszkę i podając mi kubełek moich ulubionych lodów.
Wróciłam do Monachium szybciej niż planowałam. Myślałam, że uda mi się tutaj pozbierać myśli i wszystko naprawić. Zamiast tego nie wychodziłam praktycznie z łóżka. Na szczęście Malcolm pozwolił mi pracować z domu, a nawet pochwalił mnie, że moja praca jest bardziej wydatna, gdy nie ma mnie w biurze. Papierkowa robota po prostu pozwala mi nie myśleć o tym bagnie.
- Nie chciałam go pocałować, od razu go odepchnęłam - mówiłam płacząc i wkładając łyżkę lodów do buzi. Bella mocno przytuliła mnie do siebie, a Richi zaczął wyjadać mi lody. - Nie odezwał się do mnie ani razu od tamtego momentu. Nie da wytłumaczyć sobie, że go nie zdradzam.
- Dziwisz mu się? - zaczął mój kuzyn, zostając przy tym skarcony wzrokiem przez Isabel. Nie przejął się tym zbytnio i kontynuował. - Jak Ty byś się zachowała gdybyś otrzymała taką wiadomość, a później zobaczyła jak on całuję się z jakąś laską? Nawet tylko przez chwilę?
Miał rację.
- Swoją drogą nie wydaje się Wam to dziwne? - odezwała się Bella, a ja przeniosłam swój wzrok na nią. - Markus dostaje SMSa i widzi Cię z jakimś kolesiem. Może to było zaplanowane?
- Jonasa widziałam pierwszy raz na oczy, więc wątpię w to.
- Może ktoś go wynajął?
- Myślisz, że to sprawka Anastasii? - spytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Wątpię, ona dała sobie już z nim spokój. Znalazła sobie nowego chłopaka, całkiem fajny - powiedział Richard, a ja zmarszczyłam brwi. Już chciałam coś powiedzieć, gdy do mojego mieszkania wpadli dobrze znani mi skoczkowie. Andi lekko uchylił drzwi sprawdzając czy czuję się okej i przepraszając za resztę. Chciał ich powstrzymać przed przyjściem, lecz podobno mają coś ważnego do ogłoszenia. Bella i Richard stwierdzili, że dadzą mi moment, abym się ubrała. Gdy wszyscy opuścili moją sypialnię chwyciłam poduszkę i po prostu w nią krzyknęłam.
***
- Czego dusza pragnie? - spytałam patrzą po kolei na Karla, Stephana i Constantina. Ten najmłodszy lekko odchrząknął i wyprostował się jak na zawołanie. Wszyscy unikali mojego wzroku. Wiedzieli.
- Wiesz, że wszyscy jesteśmy jak jedna wielka rodzina prawda? - spytał, a ja już wiedziałam co się święci. Dostanę opiernicz za sytuację z Markusem, mówię Wam. Kiwnęłam głową i usiadłam na fotelu, przecierając twarz dłońmi. - Wiemy, że Ty i Markus nie najlepiej się dogadujecie, ale zależy nam na Was obu. Dlatego - podał mi białą kopertę, a ja zmarszczyłam brwi. Otworzyłam ją i zobaczyłam pięknie ozdobione zaproszenie. - Organizujemy małą imprezę z okazji rozpoczęcia sezonu. Taką wiesz, bez alkoholu, grill, jakieś gry i zabawy. Nie wiedzieliśmy czy jesteś w związku czy nie, dlatego napisałem z osobą towarzyszącą. Od kiedy z nami pracujesz stałaś się, no wiesz... tak jakby ważna dla nas - podrapał się po karku. Patrzyłam zdezorientowana na każdego ze skoczków i wybuchłam śmiechem. Czyli nie wiedzieli.
- Oczywiście, że przyjdę - uśmiechnęłam się i dokładnie obejrzałam zaproszenie. - Już myślałam, że coś się stało. Mieliście straszne miny.
- Tak jakby - zaczął Stephan. - Zarysowaliśmy Ci nowe auto.
***
Jak się okazało to nie było tylko zwykłe zarysowanie, a koszty naprawy sprawiły, że aż zrobiło mi się słabo. Skoczkowie stwierdzili, że pokryją swoje szkody, ale mimo wszystko mam przyjść na to przyjęcie. Widząc ich miny nie mogłam być długo zła.
CZYTASZ
A paradise of dead souls // M. Eisenbichler //
FanfictionClara i Markus - mieszanka wybuchowa. Ona nienawidzi go, a on jej. Ale czy na pewno? (...) przybliżył twarz tak, że nasze usta dzieliły tylko centymetry. Zaraz mu przywalę. - Frajer! - Kretynka! - Idiota! - Możecie się w końcu zamknąć? - spytał wści...