#18

175 12 4
                                    

Obserwowałam uważnie siedzącego tuż na przeciwko mnie Niemca. Bawił się breloczkiem przypiętym do suwaka od jednej kieszeni plecaka. Machał nim to na prawo to na lewo. Zdenerwowana rzuciłam w niego gazetą, która upadła tuż przed jego nogami. Chłopak pokręcił głową. 

 - Masz cela jak baba z wesela - już chciałam rzucić równie głupi tekst w stronę mojego chłopaka, gdy obok mnie zajął swoje miejsce Andreas. Blondyn posłał nam pytające spojrzenie, na co ja jedynie machnęłam ręką.

Lotta zabije mnie za to, że przylatuję do niej z Andreasem. Nie rozmawiają ze sobą od tamtej pamiętnej kłótni, unikają siebie jak ognia. Ale oni kurde będą mieli dziecko. Są dorośli, czas najwyższy się ogarnąć. Osobiście jestem zła na Wellingera za to, że chciał zostawić Lottę samą z dzieckiem. Ale po moim długim kazaniu chyba wziął się w garść i to on jako pierwszy kupował bilety do Oslo. 

 - Mam do Ciebie pytanie - szybko odwróciłam głowę w stronę Andreasa i posłałam mu pytające spojrzenie . - Dlaczego on leci z nami? - pokazał na Markusa. 

 - Yyy wiesz... chciał po prostu odwiedzić Lotte. Nie mogłam mu tego zabronić - powiedziałam zakłopotana, a Eisenbichler pokiwał szybko głową. Andi się zaśmiał.

 - Nie poznaję Was ostatnio - pokręcił głową i chwycił swój telefon. - Jeszcze chwila i pomyślałbym, że potajemnie się spotykacie, dlatego między Wami zrobiło się tak spokojnie.

Razem z Markusem posłaliśmy sobie odpowiednie spojrzenie i nerwowo zaśmialiśmy się. Oj Andreas, nawet nie wiesz jak bardzo chciałam Ci wtedy powiedzieć prawdę

***

 - Wstyd gdziekolwiek się z Wami pokazać - wsiadłam do taksówki, mając na twarzy okulary przeciwsłoneczne. Było strasznie gorąco, ale ja uparłam się, że będę siedzieć w tym czarnym garniturze. Skoczkowie zajęli miejsca obok mnie i wybuchli śmiechem. 

Otóż moi kompani najpierw jak małe dzieci zaczęli się kłócić z chłopcem, który siedział tuż za nami o to, który klub piłkarski jest najlepszy na świecie. Maluch był tak podekscytowany tą konwersacją i wkurzaniem Niemców, że cały czas kopał nogami w moje siedzenie. Na koniec skoczkowie musieli podkraść orzeszki z samolotu i wywrócić się na środku lotniska wraz ze wszystkimi naszymi walizkami. Nie wspomnę już o ich kłótni na pokładzie o to, że mają bilety w pierwszej klasie. Nie wiem jak do tego doszło, ale podobno obsługa się pomyliła. Na naszą niekorzyść.

 - Daj spokój - powiedział Markus w momencie, gdy Andreas podawał adres Lotty. - Przynajmniej nie było nudno - puścił mi oczko.

***

 - Czy ona musi tak wysoko mieszkać - westchnęłam, pokonując kolejne stopnie. Byłam tak wykończona, że ledwo mogłam podnieść nogę. 

 - To tylko drugie piętro, nie przesadzaj - Andreas wywrócił oczami i zaczął mnie poganiać. 

Kiedy dotarliśmy na odpowiednie piętro, postawiłam swoją walizkę z wielkim hukiem. Spojrzałam na moich kompanów, którzy wskazywali ręką na drzwi od mieszkania mojej siostry, dając mi znak, żebym to ja zapukała. Przecisnęłam się przez ich toboły i kilka razy uderzyłam ręką w drzwi. Kiedy delikatne sygnały nie przywoływały Lotty, spróbowałam uderzyć mocniej. Jednak i to nie przyniosło mi wymarzonego efektu.

 - Nie ma jej? - spytał Markus, a ja wzruszyłam ramionami.

 - Na to wygląda - zmarszczyłam brwi. Patrząc na to, że w tym samym bloku mieszkają Robert, Daniel, Johann i Ava to moja siostra mogła być tak naprawdę wszędzie. Stwierdziłam, że zacznę moje poszukiwania od mieszkania tej ostatniej. Przecież nie będziemy siedzieć bezczynnie. Zapukałam w drzwi, a po chwili przede mną stała już Larsen.

 - Cześć... wejdź - powiedziała zdziwiona. Przepuściła mnie w drzwiach, a ja weszłam w głąb mieszkania, zdejmując przy tym moje czarne okulary. W środku ujrzałam moją siostrę, na co się uśmiechnęłam szeroko.

 - No cześć siostra - podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek. Spojrzałam w dół i zobaczyłam niemowlę leżące w rękach Lotty. - Dziecko... jakie... cudne - powiedziałam, w tym samym momencie siadając na kanapie. - Jak Ci życie mija? - spytałam, gdy Lotta zajęła miejsce obok mnie. Ava zabrała swojego synka, a blondynka westchnęła.

- Jest okej? - bardziej spytała niż powiedziała. Zawiesiła na moment swoje myśli, a ja uniosłam brew. Wiedziałam, że jest źle, ale nie wiedziałam, że tak bardzo. Wstałam i szturchnęłam jej kolano.

- Chodź, idziemy do Ciebie. Muszę się wykąpać po podróży z tymi głupkami. Wiesz co oni zrobili? - zaśmiałam się na samo wspomnienie podróży. Udałam się w kierunku mieszkania mojej siostry, słysząc jej szybki krok za mną. 

- Po podróży z jaki głupkami - spytała zdezorientowana. Dziewczyna zatrzymała się na widok chłopaków. Oboje na jej widok natychmiast się zerwali, a młodszy z nich zaczął podążać w jej stronę. 

- Cześć Lotta - dziewczyna szybko wyminęła Andreasa i otworzyła za pomocą klucza swoje mieszkanie, wciągając mnie do niego. Zamknęła za nami drzwi od swojego pokoju. 

 - Zwariowałaś? Po co go tutaj przywiozłaś? - warknęła, a ja zaśmiałam się. Usiadłam na jej łóżku, a ona uczyniła to samo. Pociągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam.

Dziewczyna początkowo protestowała i chciała się wyrwać jak najszybciej z mojego uścisku. Po chwili jednak zrezygnowana wtuliła swoją głowę w moją szyję. Czułam jak po mojej szyi spływa mokra ciecz. Lotta płakała. Ścisnęłam ją mocniej. Wiedziałam, że moja bliskość jest jej teraz bardzo potrzebna.

Nie byłam w stanie pojąć co ona teraz przeżywa. Była z tym wszystkim sama, a ja czułam się bezsilna. Nie dość, że dzieliło nas jakieś 1600km to jeszcze ja nie byłam w stanie jej pomóc. Gdy tylko o tym pomyślałam to automatycznie po moim policzku spłynęło kilka łez. 

 - Dziękuję Ci, że jesteś - powiedziała, a ja kiwnęłam głową. Wypuściłam ją z uścisku i wytarłam swój policzek. - Naprawdę, nie wiesz ile to dla mnie znaczy, Clara.

 - Mogę się domyślić - zaśmiałam się i wstałam, kierując się powoli w stronę drzwi. Charlotte posłała mi zdziwione spojrzenie. - Andreas! - zawołałam chłopaka i gdy tylko się zjawił zwróciłam się do siostry. - Pogadajcie. Chyba nie chcesz, żeby wasze dziecko wychowywało się w takiej rodzinie, jak my - wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. 


Hej, cześć i czołem!

Moja wena gdzieś uciekła i ciężko było ją znaleźć, dlatego dopiero po takim czasie wracam do Was! Trzymajcie kciuki, aby to był powrót na stałe.

Dajcie znać jak Wam się podoba rozdział.

Buziaki ❤

A paradise of dead souls // M. Eisenbichler //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz