#14

406 27 6
                                    

Wiecie co jest gorsze od ukrywania się przed swoją przyjaciółką? Gdy musisz wyjechać służbowo z chłopakiem, do którego teoretycznie coś czujesz, swoim kuzynem, ukochanym swojej siostry bliźniaczki i resztą całej tej bandu na zgrupowanie do Oberstdorfu.

W wieczór, który spędziłam na mówieniu całej prawdy Belli, zadzwonił do mnie trener Horngacher, że potrzebują psychologa na miejscu. Co jest najlepsze - nie miałam wyjścia. Nie mogłam odmówić, tłumacząc się nawet, że jestem bardzo chora i muszę leżeć w łóżku. Może jakbym powiedziała, że żółw mi zdechł, to mogłabym siedzieć w domu i oglądać jakiś serial przez cały tydzień. Za to kolejnego dnia musiałam już stawić się w ośrodku sportowym, aby zapoznać się z planem zgrupowania. Na szczęście nie jechałam sama.

Siedziałam z wielkim kacem na miejscu pasażera, co chwile zasłaniając sobie oczy. Strasznie świeciło słońce, a ja gapa zapomniałam o okularach przeciwsłonecznych. Bruno od czasu do czasu podśmiewywał się ze mnie, za co kilka razy uderzyłam go w ramie. Oczywiście lekko, w końcu musimy jakoś dojechać do Oberstdorfu.

- W schowku mam jakieś okulary, może będą na ciebie dobre - Bruno wskazał na miejsce przede mną, a ja pokręciłam głową.

- Nie mogłeś powiedzieć mi tego wcześniej, Witt? - prychnęłam, zakładając na nos okulary pilotki.

- Jesteśmy, wysiadaj - po około 20 minutach zatrzymał auto i odpiął pas. Wyłączył silnik i spojrzał w moją stronę. Pokręciłam głową. Wytknęłam mu język i opuściłam pojazd.

Moje kości tak zastygły, że po wyjściu z samochodu, musiałam się przeciągnąć. Gdy opuszczałam ręce, zahaczyłam o coś. A raczej o kogoś. Zsunęłam lekko okulary z nosa i spojrzałam na osobę po mojej lewej. Wellinger głupio się uśmiechał, dodatkowo przybierając śmieszny wyraz twarzy. Puknęłam go w czoło i podeszłam do mojego kierowcy. Oczywiście Bruno musiał popisać się swoją siłą i wziął na raz wszystkie walizki. Wzruszyłam ramionami, po czym poprawiłam okulary Witta i zabrałam Andreasowi kawę.

- Kup sobie własną - jęknął, gdy przekroczyliśmy próg ośrodka. Chłopka przez kontuzje kolana nie mógł za szybko chodzić, dlatego okazałam moje dobre serduszko i na niego poczekałam. W końcu Lotta kazała mi być miła.

- Jestem leniem, a twoja smakuje lepiej - zaśmiałam się, po czym popchnęłam wielkie, czarne drzwi, które prowadziły do sali konferencyjnej.

W środku ujrzałam nie tylko kadrę Niemiec, ale również Norwegów. Spojrzałam pytająco, a ten wzruszył ramionami. Na jego twarzy również malowało się zdziwienie.

- Wiedziałeś? - szepnęłam w jego stronę.

- Nie, ale chodźmy przywitać się z Lottą. Obserwuje nas teraz, a jeśli nie podejdziemy w ciągu 3 sekund, będziemy mieli przekichane. A ja nie chcę jej teraz denerwować. Ostatnio jest strasznie nerwowa - zrobiła przerażoną minę i ruszył kilka kroków do przodu.

Widząc jednak moją minę, zrozumiał, że męczy mnie wielki kac i nie mam zamiaru iść przez całe pomieszczenie, gdzie słychać było krzyki i piski naprzemiennie Halvora i Constantina. Spojrzałam na tego młodszego i głośno westchnęłam. Jeżeli dziś nie miałam ochoty użerać się z nim, to co dopiero przez najbliższy tydzień. Andi zrobił parę kroków w tył, pociągnął mnie za dolny skrawek bluzki i już po chwili stałam za plecami siostry. Oparłam głowę o jej plecy i kolejny raz tego dnia wydałam z siebie cichy jęk. Daniel zaśmiał się, roztrzepując moje loki na wszystkie strony.

- Jeżeli chcesz, aby nikt nie nawiedził cię w nocy, to ułóż moje włosy z powrotem - warknęłam, a chłopak, jak posłuszny piesek, poprawił moje włosy. Przytuliłam się do siostry, która w tym momencie stała przodem do mnie. - Więcej nie pije z Bellą.

- Domyśliłam się - wydała z siebie cichutku chichot. Słodki jak zwykle. Oderwałam się od niej i oparłam głowę na jej ramieniu tak, abym mogła obserwować norweskie kółko wzajemnej adoracji. - Kiedyś też tak zabalowałam z Avą, a później musiałam iść do pracy z nimi - wskazała na skoczków. Olav parsknął śmiechem. Hagen opowiadał mi kiedyś, jak moja siostra z Larsen upiły się 3 butelkami wina.

- Nie porównuj mnie i Belli do ciebie i Avy. Pamiętaj, że wy obie wysiadacie już po 3 kieliszku - zaznaczyłam, a ona wywróciła oczami. Moja bliźniaczka ma naprawdę słabą głowę, zresztą Norweżka nie jest lepsza. Poprawiłam moją fryzurę i podrapałam się po łokciu. - Dobra, ja idę do mojej bandy, ty blondasku również - wskazałam na Andreasa, który właśnie miał zamiar pocałować moją kopię. Uniósł ręce w górę i skradł szybkiego całusa Charlotte. Odwróciłam się na piętach i rzuciłam na odchodne. - A my sobie jeszcze porozmawiamy.

***

- Liczę, że chociaż po tym weselu nie będziesz miała kaca życia - zaśmiał się Olav, gdy tylko przekroczył próg mojego pokoju. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Bruno siedział na tarasie i rozmawiał ze swoją dziewczyną. W sumie fajna z niej babka, widziałam ją może z dwa razy, udało mi się zamienić z nią kilka zdań. Ale fajna z niej babka. Hagen rzuciła we mnie białą kopertą, którą szybko otworzyłam.

- Ava Larsen i Olav Hagen mają zaszczyt zaprosić Sz.P. Clarę Müller na ceremonię zaślubin, która odbędzie się... 21 września! To za miesiąc! - pisnęłam. Naprawdę?! Dali mi tak mało czasu na przygotowanie się.

- Oj, przepraszam bardzo, że jak Lotta do ciebie przyjeżdżała to miałem sklerozę, aby ci to dać, jestem niewyspany, bo mam dziecko i, że nie znam adresu hotelu „Dom Clary" - rzucił z ironią, za co oberwał z poduszki.

- Naprawdę powymieniam zamki w mieszkaniu - prychnęłam i wstałam, po czym podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. - Ale dziękuje, ciszę się, że mnie zapraszajcie. No i fajnie, że Ava w końcu nie będzie nazywała się już Ava Larsen tylko Ava Hagen.

- O wiele lepiej to brzmi - zaśmiał się. - Idziesz ze mną i z Lottą na bilarda? Ty Bruno też? - zwrócił się w stronę mojego współlokatora, który właśnie wszedł do pokoju. Chłopak kiwnął głową, zabrał telefon i stanął obok Norwega.

- Ja zaraz do was dojdę, tylko się ogarnę. Przynajmniej spróbuje - dokończyłam widząc ich minę. Oni zaśmiali się i opuścili pokój.

Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Nie miałam siły nawet na to, aby umyć zęby, nie wspomnę już nawet o makijażu. Szybko umyłam uzębienie i rozczesałam włosy. Nałożyłam lekki makijaż, korektorem ukrywając część niedoskonałości, jakie pojawiły się w wyniku picia z Keller. Wzięłam do ręki telefon i klucze, po czym opuściłam pomieszczenie, zamykając je dokładnie. Niby mieszkam na drugim piętrze, ale jak już wiele razy mogliście usłyszeć, jestem leniem. Dlatego weszłam do windy, gdy drzwi już miały się zamknąć, ktoś wstawił pomiędzy nie rękę i po prostu wszedł do środka.

2/?

Co myślicie? Kto wszedł do windy?

Całuski ❤️

A paradise of dead souls // M. Eisenbichler //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz