Witam ponownie, słodki. W zasadzie to jestem ciekawy czy czytasz to po kolei. W sensie nie wiem jeszcze czy będę na tyle rozgarnięty, żeby to ponumerować, wiesz jak ze mną jest tak w zasadzie. Jak coś to będziesz sobie układał to odpowiednio i to będzie zabawa dla ciebie jako prezent urodzinowy. No widzisz, jak super wymyśliłem? Ja to jednak czasem jestem geniuszem. Mógłbym tylko być częściej.
Chyba na początku za każdym razem będę pisał to samo, czyli, że mam nadzieję, że mój poprzedni prezent będzie przydatny. W sumie to tego nawet jeszcze pewnie nie użyłeś, bo absolutnie nie ma takiej konieczności. Kurczę, ręka mnie już boli od pisania tych listów. Jutro w szkole nie notuję, będę żebrał potem notatki od ciebie.
Jak dobrze, że ty przynajmniej je zazwyczaj robisz. Jeśli jednak nie to pożyczę je sobie z chęcią od kogoś innego z naszej cudownej klasy. Większość to co prawda idioci skończeni, ale kogoś znajdę. Nie wiem czy ktoś taki jest, bo chyba ci najzdolniejsi mi powiedzą, że będę dla nich konkurencją na rynku pracy, żeby ostatecznie nie pomóc mi ani trochę. Strasznie mnie tym denerwują.
Kiedyś któregoś poprosiłem o starcie tablicy to tak się na mnie rzucił. Nigdy więcej, przysięgam, to nie na moją głowę absolutnie. Bałem się wtedy o swoje zdrowie i życie, bo to coś było jego realnym zagrożeniem.
Pamiętam, że od razu mi powiedział, że jak nawet tego nie umiem zrobić to dlaczego jestem gospodarzem klasy. Niech spierdala, sam nawet nie chciał nim być, a ja jestem wbrew mojej woli.
Właśnie, tego będzie dzisiaj dotyczyć nasza mała rozmowa, której właściwie nie mogę nią nazwać, bo to mój monolog. Powinienem się chyba zacząć zastanawiać nad tym, co piszę. Potem będziesz się musiał głowić, o co mi chodzi, bo taki bezsens tutaj jest ciągle, że to hit. Na starość razem to przeczytamy i się będziemy śmiać z mojej głupoty, mówię ci.
Wracając do tematu, miałem mówić o tym czymś, co miało być wyborami. Dlatego stało się to już po miesiącu chodzenia do szkoły, żebyśmy teoretycznie byli w stanie wytypować kogoś, kto się do tego nada. Powątpiewam, że faktycznie znaleźli kogoś takiego, ale w porządku, może miało to jakiś sens, w końcu nie wybraliśmy dzięki temu tego typa, który wyleciał z naszej klasy po tygodniu.
W każdym razie to w ogóle było dziwne przedsięwzięcie. Zapytali nas, kogo chcemy, nie było żadnego tajnego głosowania. Nie mam nawet pojęcia, kto krzyknął moje imię wtedy. Przysięgam, miałem ochotę rozszarpać tego człowieka na strzępy, ale niestety nie wiedziałem, kim była ta osoba. Wiem tylko tyle, że na pewno nie ty, bo tobie mówiłem tysiąc razy, że nie chcę tego za nic.
W ogóle to jeszcze dziwniejsze, że moja jakże świetna kandydatura została zgłoszona przez kogoś, kto nie jest mną. Potem to się tylko zapytali, czy ktokolwiek jeszcze chce, a na sam koniec, czy jesteście ok z tym, że ja dostanę tytuł. Najdziwniejsze wybory, jakie przeżyłem. W naszej szkole to chyba nic mnie nie zdziwi w tym momencie, ale wtedy byłem jednak delikatnie zaskoczony.
Demokracja sto procent po prostu, nie ma się do czego doczepiać. Gorzej tylko zrobiło się, kiedy kazano mi wyjść na środek i powiedzieć coś do klasy. Serio to było niesamowicie trudne. Miałem ochotę tylko powiedzieć „jebcie się” i tyle. Po co mnie zmusili do wymyślania jakiejś przemowy to ja nie wiem. Przecież ostatecznie każdy miał to gdzieś.
W ogóle to pamiętasz co ja tam opowiadałem za głupoty? O ile ja czegoś nie zapomniałem to obiecałem, że nasza klasa będzie liderami szkoły. W ogóle co to był za głupi pomysł? Mimo wszystko wybaczam to sobie, błąd przy pracy, wtedy przecież jeszcze nie miałem świadomości, z jakimi idiotami współpracuję. Teraz bym tylko nieśmiało powiedział, że nie będziemy najgorsi. W naszym przypadku to ogromny wyczyn, być może nawet większy niż dla innych klas to pierwsze miejsce.
CZYTASZ
You seemed to be fine || Taegyu
FanficTaehyun i Beomgyu są zwykłą parą. Nie wyglądało na to, że cokolwiek ich od siebie oddali. Niestety Beomgyu zmarł w wypadku. Po sobie zostawił tylko serię listów, które Taehyun otrzyma w swoje urodziny. TW: ED, samobójstwo