Głupio mi to przyznać, ale w zasadzie nigdy nie byłem jakimś najlepszym chłopakiem. Praktycznie od razu, kiedy zostaliśmy parą, znalezienie dla ciebie czasu było dla mnie bardzo trudne. Ty wykazywałeś się wyrozumiałością, pewnie dlatego, że u ciebie wtedy też było z tym ciężko. Zresztą nie było w tym nic dziwnego, mieliśmy zaraz po tym egzaminy semestralne.Tak naprawdę musieliśmy na nie sporo zakuwać. Poświęciliśmy na to oboje mnóstwo czasu i ciągle byliśmy przemęczeni. Nie byłoby sensu się spotykać w momencie, kiedy oboje po prostu byśmy zasnęli. Praktycznie za każdym razem, kiedy ze sobą pisaliśmy kończyło się to po pięciu minutach, bo któryś z nas akurat padł na twarz.
Sam nie jestem w stanie podać nawet zbliżonej liczby tego, ile razy zasnąłem nad książką. Prawdę mówiąc, niezbyt nawet pamiętałem moment zaśnięcia. Kiedy uczyłem się po nocach, niejednokrotnie rano mój ojciec mnie budził, bo przespałem całą noc w podręczniku. Do tej pory mnie dziwi, że nic nie było w stanie mnie obudzić.
Mimo wszystko nie miałem zbytniego wyboru, musiałem jakimś cudem pozostawać w miarę przytomny nawet po nocach. Nie wykorzystywałem do tego żadnych strasznych metod, nie bój się, po prostu piłem dość sporo energetyków. Dzięki nim nawet w momencie, kiedy już zasnąłem, jakimś cudem dawałem radę się obudzić po około dwudziestu minutach snu.
Doskonale wiem, że było to bardzo niezdrowe, ale chodziło tu tylko o to, żeby przetrwać krótki okres. Z tego, co pamiętam, takiej intensywnej nauki było jakieś dwa tygodnie. Zdecydowanie dało się tak przeżyć. Nie zaprzeczam jednak, wyrządziło to na pewno jakieś krzywdy mojemu organizmowi. Piłem tego tyle, że w ciągu dnia potrafiłem mieć delikatne drgawki. Dość mocno utrudniało mi to funkcjonowanie, ale nie było wyboru.
Znaczy tak właściwie to był, ale już doskonale wiem, jak wiele konsekwencji mógłbym ponieść, gdybym sobie odpuścił. Wolałem jakimś cudem przeżyć ten czas na energetykach, kilku zarwanych nocach i znikomej ilości snu. Ostatecznie nie było to wcale takie trudne. Dałem w końcu radę, co się okaże dopiero później.
Byłem też spokojny, bo wiedziałem, że ty nie robisz aż tak głupich rzeczy, jakie robiłem ja. Dzięki temu przynajmniej faktycznie mogłem się skupić na nauce. Gdybyś się zachowywał w ten sam sposób, co ja, zdecydowanie zbyt bym się o ciebie martwił. Pewnie ty też ledwo co dawałeś radę, wiedząc przecież o wszystkim. Przepraszam, że zachowywałem się tak głupio, ale po prostu byłem przerażony.
Mimo wszystko starałeś się wtedy jakoś o mnie zadbać. Przypominałeś mi o posiłkach, bo przecież zdawałeś sobie sprawę z mojej relacji z jedzeniem i tego, że pewnie zapomniałbym o nim zupełnie. Pilnowałeś mnie z należytą starannością i muszę bardzo ci za to podziękować. Naprawdę pomogłeś mi przetrwać tamten czas. Ja za to ci go nie ułatwiałem, chociaż wciąż starałem się być jakkolwiek dobrym chłopakiem. Nie zawsze mi to wychodziło, ale przynajmniej co jakiś czas miałem swoje momenty.
Mimo wszystko było naprawdę ciężko, patrząc na to, że oboje podczas przerw śniadaniowych zamiast jeść, znajdowaliśmy dla siebie jakieś w miarę ustronne miejsce i szliśmy na drzemkę. Zazwyczaj opieraliśmy się o siebie, żeby faktycznie było wygodnie. Trzeba przyznać, że było to urocze, ale też pokazywało nasze wyczerpanie wręcz idealnie.
Nigdy też nie mogliśmy być pewni, że wrócimy na lekcje po takim śnie. Jakby nie patrzeć, obudzenie nas nieraz bywało ciężkie. Dodatkowo żaden z nas nie miał nawet pojęcia, jak się nazywał zaraz po obudzeniu się. To z całą pewnością utrudniało nam życie. Nie wiem, jak my w ogóle trafialiśmy potem do odpowiednich sal, ale dawaliśmy radę.
Jeszcze zazwyczaj prosiliśmy kogoś przed wyjściem, żeby po nas przyszedł minutę przed lekcją. Mam wrażenie, że każdy miał nas już wtedy dość, ale co poradzić. Tak czy siak nie mogli pozwolić na to, żeby ich wspaniali reprezentanci nie pojawili się na lekcjach. Wtedy ktoś musiałby nas zastąpić, a nikt nie miał na to najmniejszej ochoty. Sam pewnie nie chciałbym tego robić, gdyby nie był to mój obowiązek od samego początku.
CZYTASZ
You seemed to be fine || Taegyu
FanfictionTaehyun i Beomgyu są zwykłą parą. Nie wyglądało na to, że cokolwiek ich od siebie oddali. Niestety Beomgyu zmarł w wypadku. Po sobie zostawił tylko serię listów, które Taehyun otrzyma w swoje urodziny. TW: ED, samobójstwo