Nap of a star

18 2 0
                                    


Jakimś cudem przeżyłem tamten wyjazd. Było ciężko, ale dałem radę. Poważnie to miało na celu chyba tylko uprzykrzenie mi życia i izolację od ciebie. Nie widzę żadnej innej możliwości. Mimo wszystko ostatecznie mój ojciec jednak nie wytrzymał na łonie natury, na które sam tak bardzo chciał się wybrać.

Chciałbym powiedzieć, że się tego nie spodziewałem, ale to naprawdę było do przewidzenia. Ciągle tam miał jakieś niestworzone problemy, które kazał mi rozwiązywać. To, kiedy będzie miał dość było tylko kwestią czasu. Żałuję tylko, że nie zrobiłem żadnych zakładów odnośnie do tego, ile to zajmie. Chociaż może jednak nie, bo raczej bym przegrał.

Nic nie poradzę, jestem serio słaby w obstawianiu wytrzymałości tego starego pryka. Czasem zrobi wszystko, co się tylko da, żeby mi uprzykrzyć życie, a czasem jakby kompletnie o tym zapomni. Nie mogę być zresztą za to zły, ale wolałbym móc mieć jakieś oczekiwania. Chyba ta nieprzewidywalność jest tak naprawdę najgorsza, naprawdę.

Wolałbym przynajmniej się spodziewać tego, jak źle będzie, a nie musieć zgadywać, co on sobie może tym razem wymyślić. Zawsze robię to na podstawie tego, co najbardziej mnie zdenerwuje. Zazwyczaj nawet jest to coś podobnego, więc nie muszę długo myśleć. Mimo wszystko nigdy nie wpadłem na jeden do jednego to samo, co on.

Na szczęście w tym liście nie muszę już dłużej mówić o moim ojcu. Mogę przejść do przyjemniejszych rzeczy, czyli faktu, że wreszcie udało mi się z tobą zobaczyć. Faktycznie zajęło to nieco dłużej niż mógłbym chcieć, ale nie narzekam. W końcu jakimś cudem do tego doszło, a właśnie to jest najważniejsze.

Może wyjścia z domu nie rozegrałem najmądrzej, patrząc na to, co mogło się później stać, ale nie myślałem o tym. Zresztą rzadko kiedy mam w głowie konsekwencje mojego postępowania. Chyba już kilka razy dowiodłem tego nawet w tych listach. Nie byłbym sobą, gdybym wykazał się podstawową odpowiedzialnością.

W każdym razie zamiast w ogóle poprosić o to, czy mogę wyjść, krzyknąłem do mojego ojca przez cały dom, że wychodzę. Nie czekałem na żadną reakcję. Po prostu poszedłem od razu do ciebie. Chociaż nie, zanim to zrobiłem, wyciszyłem jeszcze telefon, żeby ojciec mnie za bardzo nie denerwował. Nie chciałem, żeby coś mi psuło tak wspaniały dzień.

Jak się pewnie domyślasz, nie było to ani trochę mądre, ale czy żałuję? Nie, ani trochę, zrobiłbym to jeszcze sto kolejnych razy, gdybym tylko mógł. Może i w tym momencie nie byłoby to już tak proste, skoro nie byłby to pierwszy raz, ale ostatecznie komu by to przeszkadzało? Przecież i tak nie interesuję jakoś przesadnie moich rodziców.

No dobrze, troszkę ich mogę interesować, ale minimalnie. To przyznam, żeby nie było.

W zasadzie to po co ja się jeszcze staram ich nie obrażać? Przecież nikt mnie przed tym nie broni, a jedyną osobą, która przeczyta te listy będziesz ty. Nie mam powodów, żeby jakkolwiek ich w nich bronić, skoro nic dobrego dla mnie czy dla nas nie zrobili.

Chyba mam jeszcze do nich jakieś sentymenty. Mają szczęście, inaczej już teraz pewnie bym ich wyklinał, ale moja głowa mnie powstrzymuję. No dobrze, przyznam, najbardziej nie lubię mojego ojca, ale to nie zmienia faktu, że oboje coś zjebali w moim wychowaniu. Nie wiem co, ale na pewno wina nie jest tylko po jego stronie.

W każdym razie nikt też za mną nie wyszedł ani jakoś specjalnie mnie nie szukał, wiec wyglądało na to, że jest w porządku. Tak myślałem, a raczej przekonywałem się do tego. Dość często okłamywałem samego siebie tak naprawdę. Nie skupiałem się na oszukaniu innych, ale siebie samego już jak najbardziej tak.

Na całe szczęście udało mi się bezpiecznie do ciebie dotrzeć. Nic mi się nie stało na całe szczęście, bo ze mną nigdy w sumie nie wiadomo. Z drugiej strony to przez ostatni tydzień rozkładałem namioty, paliłem ogniska, gotowałem na ogniu i zabijałem wielkie pająki. Gdybym po tym wszystkim coś sobie zrobił w mieście to byłbym okropnym idiotą.

You seemed to be fine || TaegyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz