Our summer

19 3 0
                                    


Witam ponownie, mój drogi. Robimy teraz szybkie przeniesienie się do czasu po egzaminach. Teraz naprawdę staram się streszczać z tymi wprowadzeniami. Dlatego ostatnio nawet się nie witałem. Po prostu wiem, że nie masz już pewnie nawet siły czytać tego samego piąty raz, więc staram się przechodzić do tematu od razu. Jak widzisz teraz zacząłem mówić bez sensu i tak, jak poprzednio wyjdzie mi zbyt dużo o niczym.

Dobra, koniec tego dobrego, muszę się ogarnąć i jakoś już zacząć pisać o tym, o czym planowałem. Jak mówiłem jesteśmy już po egzaminach semestralnych. Tym razem nasza ciężka praca się naprawdę opłaciła. Oboje zdaliśmy bez najmniejszego problemu. Co więcej znaleźliśmy się w czołówce nie tylko klasy, ale również szkoły.

Nikt nie mógł się do nas przyczepić, nawet mój ojciec nie mógł stwierdzić, że masz na mnie zły wpływ. Uzyskałem przecież lepszy wynik niż kiedykolwiek wcześniej, więc nie mógł być na mnie zły. Sam wtedy poczułem ulgę. Nie musiałem się już obawiać prób odizolowania mnie od ciebie aż tak bardzo. Nie mógł nic zrobić, skoro w jego świadomości wciąż byłeś jedynie moim przyjacielem.

Dzięki takiemu stanowi rzeczy udało mi się go przebłagać o zdjęcie ze mnie jakichkolwiek ograniczeń na czas wolnego od szkoły. Bardzo długo musiałem go przekonywać, żeby się to udało. Wiesz, że nawet próbowałem nim manipulować? Niestety z nim nie jest tak łatwo.

Posłuchałem się wszystkich porad, jakich ktokolwiek mi wcześniej udzielił i chciałem początkowo wprowadzić go w kozi róg pytaniami o cechy, z którymi chce się utożsamiać. Niestety ten stary dziad mnie przejrzał. Przynajmniej tak myślę. Jeśli było inaczej to jest chujem albo ja nie miałem bladego pojęcia o tym, że jest aż tak zły.

Obie opcje są możliwe. Mimo wszystko kim trzeba być, żeby na pytanie o zaufanie odpowiedzieć, że nigdy mi nie ufał, bo na to nie zasługuję. Przecież ja jestem wzorowym synem. No co ja złego zrobiłem?

Pewnie dalej był na mnie wkurwiony za to, że nie znalazłem żadnej koleżanki na osobę towarzyszącą na wesele jakiegoś jego znajomego. Co jak co, ale on jest bardzo pamiętliwy. Do tej pory mi wypomina rzeczy, które zrobiłem w podstawówce. Przeraża mnie to tak szczerze powiedziawszy. Mógłby trochę odpuścić, bo to zwyczajnie dla mnie żenujące.

Poza tym kim ja jestem, żeby musieć się upominać o takie rzeczy. Do tej pory myślałem, że raczej swoim dzieciom powinno się trochę ufać i dawać im swobodę. Potrzebuję jej jak cholera, a nie ma nikogo, kto chciałby mi ją dać. Naprawdę kłóciłem się ze starym bardzo długo zanim się nie zgodził. Zresztą zrobił to pewnie tylko po to, żeby mieć spokój.

W każdym razie nie było to dla mnie zbyt ważne. Najważniejszy był efekt, a z tym akurat mi się udało po całości. Nie można się było do niczego przyczepić. Mogłem wychodzić na całe dnie z kim chciałem, więc oczywiście miałem szansę częściej spotykać się z tobą.

Przychodziłem wtedy do ciebie chyba codziennie. Zresztą to był wspaniały czas. Czas naszych pierwszych razów tak naprawdę. Myślę, że mogę go tak określić bez najmniejszego problemu. Jakby nie patrzeć wtedy dochodziło do większości tych bardziej znaczących wydarzeń. Niemniej jednak nie mogę zapomnieć o tym, że już wcześniej sam mnie karmiłeś. Byłeś przez ten cały czas bardziej śmiały ode mnie, ale chciałeś mi dać pole do działania, żebym na pewno był do tego przekonany.

Zawsze lubiłeś myśleć bardziej o innych niż o sobie. Poza tym mogłeś od początku do mnie podbijać, przecież skończyłoby się to sukcesem. Mimo wszystko muszę ci za to podziękować. Jakby nie patrzeć to dzięki tobie miałem czas na dojście do każdego kroku samemu i bycia go stuprocentowo pewnym. Potrzebowałem tego.

Jeśli już chodzi o nasz wspólnie spędzony czas to chyba najlepiej zapamiętałem nasze spacery. Tak, wtedy już w całości przejąłeś inicjatywę, bo ja byłem jakiś speszony, ale jednocześnie też zawsze chciałem więcej. To bardzo dziwne uczucie, jednak było czymś niesamowitym.

You seemed to be fine || TaegyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz