Crown

17 3 0
                                    


Dzień dobry, dzisiaj zajmiemy się czymś, na co czekałem od dłuższego czasu, właściwie od kiedy tylko zacząłem to pisać. Jak tak teraz myślę to jednak nie mam bladego pojęcia, co takiego jest najbardziej wyczekiwanym przeze mnie momentem. Chyba wszystkie są w jakiś sposób super na tyle, żebym chciał już je opisać.

Mimo wszystko ten dzień zapamiętałem szczególnie dobrze. Nie tylko ze względu na czas spędzony z tobą, a na pewien następny etap naszej relacji, na który udało nam się wtedy wejść. W zasadzie to patrząc na to, że nie traktowałeś mnie wtedy jako chłopaka to może nawet nie było nic wielkiego. Raczej na pewno nie, bo przecież takie rzeczy zwykle przychodziły naturalnie.

Postanowiłeś mnie wtedy wreszcie przedstawić swojej mamie.

Zacznijmy jednak od początku. W piątek, kiedy to ja odprowadzałem cię do pracy, przy pożegnaniu zaprosiłeś mnie na następny raz do siebie na obiad. Początkowo bardzo mnie tym zdziwiłeś. To się wydawało być bardzo niecodzienne. Przecież nigdy nasze spotkania nie wymagały żadnych zaproszeń. Z drugiej strony też ani razu nie mieliśmy przychodzić do siebie na coś, co wydawało się być takie uroczyste.

Przyznam, że nieco mnie tym zestresowałeś. Nie miałem pojęcia w jakim charakterze ma się odbyć ten obiad. Nie wiedziałem też, kto na nim będzie. Domyślałem się tylko, że nie będziesz sam. Wtedy po prostu zapytałbyś, czy chcę do ciebie przyjść. W ten sposób doszedłem do wniosku, że to musiało być coś ważnego. Nie było nawet innej opcji, a przemyślałem każdą bardzo dokładnie.

Zostawiło mnie to przy dwóch opcjach. Albo chciałeś zrobić to, co ostatecznie zrobiłeś, albo planowałeś mi wyznać miłość. Gdyby to było to drugie, byłbym bardzo zdziwiony. Nigdy nie podejrzewałem, że nie zrobię tego pierwszy. W końcu byłem wtedy jeszcze przekonany, że ty nie czujesz tego samego. Nie mogłem się spodziewać, że jesteś lepszy w ukrywaniu swoich uczuć niż ja. Oczywiście ciężko znaleźć kogoś tak beznadziejnego, skoro ja nigdy nie dawałem rady.

W każdym razie chociaż nie miałem pojęcia, która z tych dwóch opcji jest prawdziwa, byłem przekonany, że muszę się odjebać jak szczur na otwarcie kanału. Musiałem zrobić na kimś dobre wrażenie w obu przypadkach. Chcąc nie za bardzo dostosowywać się do tylko jednej opcji, musiałem zrównoważyć styl, w jaki się ubiorę i co takiego ze sobą przyniosę.

Przecież głupio byłoby przyjść z różami i dać je twojej mamie. Nie wglądałoby to najlepiej, skoro od samego początku zarywałem do ciebie. W ogóle dziwnie by było inaczej, więc nie chciałem, żebyś ty mógł to w ten sposób zinterpretować. Potrzebowałem czegoś, co w razie czego będę mógł dać wam obojgu, co na moje nieszczęście wcale nie było proste.

Ostatecznie mogłem po prostu wymyślić coś mało personalnego, ale to nie byłoby podobne do mnie. Wciąż chciałem przynieść kwiaty, więc musiałem wybrać takie, które nie miały oczywistej symboliki. Postawiłem wtedy na białe goździki. Uznałem je za najbardziej neutralne i czyste. Chciałem uzyskać dokładnie taki efekt.

Przy okazji też uznałem, że wypada przynieść jakieś słodycze, bo głupio byłoby tylko was obżerać, a potem nic po sobie nie zostawić. To byłoby właściwie marnowanie pieniędzy na mnie, a to nigdy nie ma szans się zakończyć dobrze. Zaprezentowałbym się jako jakiś niegodny ciebie i co by jeszcze wtedy było, co?

Tak na dobrą sprawę mogłem zostać kompletnie skreślony ze względu na kilka idiotycznych błędów, których popełnienie mogło się zdarzyć każdemu. No dobrze, może ja miałem ku temu szczególne zdolności, ale nie powinno to wyglądać w ten sposób. Moglibyśmy kiedyś sprawdzić, jak długo maksymalnie jestem w stanie się zachowywać jak stuprocentowo rozumny człowiek. To dość ciekawe.

You seemed to be fine || TaegyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz