Ice cream (I scream)

31 5 0
                                    


Znowu będę pisać o bardzo ogólnych rzeczach, więc mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko czytaniu o nich. Właściwie na tym etapie powinienem już być tego pewien. Inaczej nie dotarłbyś do tego momentu. Jakby nie patrzeć to za każdym razem rozpisuję się o wiele bardziej niż to konieczne. Pewnie przywykłeś do tej pory.

W każdym razie po wypłakaniu się, naprawdę było lepiej, a przynajmniej przez jakiś czas. Nie musiałem się skupiać na tym, co się działo w moim domu aż tak bardzo. Przy każdym naszym spotkaniu pozwalałeś mi na zapomnienie o tym. Starałeś się odciągać moją uwagę na wszystkie sposoby, jakie tylko istniały. Nie będę ukrywać, cholernie mi to pomogło. Dziękuję, że się tego podjąłeś, bo często na pewno nie było łatwo.

Zresztą znam siebie i wiem jakim okropnym marudą jestem, kiedy przychodzi, co do czego. Pewnie trudno znaleźć cokolwiek, na czym skupię się na dłużej. Widać to nawet po moim chaotycznym sposobie wykonywania każdej czynności. Nie umiem nawet gotować według przepisu, bo zawsze zrobię pięć rzeczy zupełnie inaczej niż powinienem.

Poza tym też w nieodpowiedniej kolejności, ale to już pomińmy.

Na co dzień bardzo mocno przejawia się to między innymi w moim skupieniu. Rzadko kiedy jestem w stanie utrzymać swoją uwagę na tym, co robię. Prawdę mówiąc, cudem jest to, że potrafię słuchać ludzi. Zdarzało mi się powątpiewać też w to. Musiałem trochę się do tego przemóc, ale ostatecznie dałem radę.

Mimo wszystko nie miałem zamiaru pisać o tym. Chciałem się skupić na moich uczuciach towarzyszących mi aż do niedawna. Właściwie to będzie trudne do wytłumaczenia czy opisania jakimkolwiek prostym językiem. Przecież sam nigdy nie wiem, co takiego czuję ani tym bardziej nie potrafię tego ubrać w słowa.

Dla ciebie postanowiłem spróbować. Mam szczerą nadzieję, że jakoś przez to dam radę przebrnąć. Inaczej nawet tego nie dostaniesz.

No co? Przecież nie mam powodów, żeby pokazywać ci coś, co mi nie wyszło, Tae. Tym bardziej nie w twoje urodziny. W ogóle daję ci naprawdę kiepski prezent, ale mam nadzieję na wybaczenie. Mogę cię nawet błagać jak ci ludzie w dramach historycznych. Powiem pięknie, że zasługuje na śmierć, klęcząc.

Do tej pory nie wiem, dlaczego zawsze tam to tak wygląda, ale nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać więcej niż to konieczne. W zasadzie ani jedna sekunda nie była konieczna. Zaczynam gadać głupoty bez sensu. Beznadzieja jakaś jest ze mną kompletnie. Muszę spiąć dupę i to napisać wreszcie.

Prawdziwe pytanie tylko brzmi jak. Właściwie zabrałem się za to, wiedząc doskonale, że to będzie dla mnie ogromne wyzwanie i tak właśnie jest. Nie mogłem oczekiwać niczego innego. Sam się na to pisałem. Dotrzymam słowa.

Poza tym bardzo byłoby mi szkoda wyrzucić tyle listów. Przecież ja już napisałem tego multum. Naprawdę dla mnie to już bardzo nieopłacalne, żeby ci tego nie dawać. Dodatkowo nie wiem, co innego mógłbym ci dać. Nie lubisz dostawać prezentów, które są zbyt kosztowne. Zresztą chciałem dać ci coś wyjątkowego i poza tym się z tobą spotkać, więc nie mów mi, że moja obecność by wystarczyła.

Ją też dostaniesz. Powiedziałbym nawet czy tego chcesz, czy nie.

Naprawdę nie wiem jak ze mną wytrzymujesz. Już zapomniałem, o czym miałem pisać. Jaki ja jestem beznadziejny. Dobrze, że nigdy nie marzyłem o zostaniu pisarzem. Przecież moi czytelnicy by prędzej spalili moje książki niż je przeczytali. Nie mógłbym im mieć tego za złe za bardzo. No dobra, oprócz zmarnowania papieru.

Wracając, tym razem już naprawdę, po naszej rozmowie było mi o wiele lepiej. Bardziej wiedziałem co robię i dlaczego to robię. Utwierdziłeś mnie w moim przekonaniu, że te męczarnie są absolutnie tego warte. Nie mogłem sobie wyobrazić utraty kontaktu z tobą. To po prostu się nie działo i koniec kropka.

You seemed to be fine || TaegyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz