New rules

23 2 0
                                    


Dzisiaj chciałbym zacząć od tego, że naprawdę tęsknię za tamtym dniem po moim powrocie. Chociaż nie był w teorii jakoś wybitnie wyjątkowy, wyróżniał się i to bardzo mocno. Przynajmniej w moich wspomnieniach tak jest. Najprawdopodobniej był to jeden z lepiej spędzonych przez całe moje życie dni.

Wszystkie te, które naprawdę wspominam dobrze, spędziłem z tobą. To nie jest żaden przypadek, z całą pewnością. Naprawdę mam wrażenie, że całe moje życie od początku miało zmierzać do spotkania się z tobą. Gdyby nie było żadnych przeszkód w postaci mojego ojca, byłoby sto razy lepiej. Wtedy nie musiałbym się jakoś specjalnie martwić wymyślaniem dla niego osobnych wersji zdarzeń za każdym naszym spotkaniem.

W zasadzie to i tak nigdy mi nie wierzył, więc mogłem pomyśleć i dać sobie spokój z okłamywaniem go. Byłoby prościej. Przynajmniej nie uznawałby mnie za kłamcę. Odjąłbym mu jedno wyzwisko z rękawa, a co za tym idzie jedno z określeń dotyczących mnie, w których się powoli gubiłem. Przez to wszystko powoli traciłem poczucie, kim jestem.

Naprawdę nie miałem bladego pojęcia, jaki byłem i jak dało się określić mój charakter, o ile w ogóle było to możliwe. Sam nie byłem w stanie tego zrobić, więc moja samoocena była niesamowicie zależna od innych ludzi. Potrzebowałem ich uwagi oraz słów wsparcia. Bez tego wierzyłem w każde słowo wypowiedziane przez tego starego pryka.

Mógł mi powiedzieć, co tylko chciał, a ja i tak w to wierzyłem, jakby była to jakaś prawda objawiona. Wiem, że nie powinienem go tak słuchać, ale kiedy nie mogłem się widzieć z tobą, nie miałem nikogo, kto dawałby mi tyle wsparcia, ile tak naprawdę potrzebowałem. Pomagałeś mi, nie wiedząc do końca o tym.

Może powinienem powiedzieć ci o tym wszystkim wcześniej, żebyś mógł chociaż reagować na to, co się ze mną dzieje. Nie narzekałbym, gdyby faktycznie tak było. Mimo wszystko wina leżała tylko po mojej stronie. Byłem tchórzem, który nie był w stanie być szczery przed własnym chłopakiem. Przynajmniej teraz pozbędę się tej reputacji.

Jestem z tobą stuprocentowo szczery. Myślę, że moje problemy z opowiedzeniem o wszystkim, co spotyka mnie w domu od zawsze były mocno związane właśnie z tym, że we wszystko wierzyłem. Jeśli byłem przekonany, że jestem najgorszym śmieciem, który zasługuje na najgorsze traktowanie, przyjmowałem to bez problemu.

To chyba też jedna z moich cech, które mi nie pomagają w życiu. Wystarczy mi, że myślę, że na coś zasługuję, a zniosę najgorsze tortury. Zdecydowanie nie jest to zdrowe, ale co ja mam na to poradzić. Nie umiem już w tym momencie żyć inaczej.

Jedyne, co dobrego przyniosło mi takie nastawienie to fakt, że faktycznie byłem w stanie żyć w tym domu. Nie przeszkadzało mi nic, co się w nim działo. Nie musiałem się tym przejmować, skoro uznawałem to za coś zasłużonego. Chociaż nie powinny mnie za nic spotykać krzyki, bo nie robiłem nic złego, uważałem o sobie inaczej.

Wśród ludzi nakładałem na wszystko ukochany płaszczyk sztucznej pewności siebie i jakoś żyłem z dnia na dzień. Tak naprawdę udawanie kogoś o wiele bardziej charyzmatycznego z wyższym mniemaniem o sobie bardzo mi pomagało. Byłem w stanie zapomnieć o tym, za kogo się tak naprawdę uważałem. Wykorzystywałem to tak długo, jak tylko mogłem.

Jedyny plus jest taki, że faktycznie byłem w stanie wykorzystywać swoje słabości i przerabiać je na silne punkty. Z całą pewnością mi to pomagało, ale nie wiem czy było warte poświęcenia, jakie temu oddawałem. Dosłownie ciągle zmuszony byłem kogoś udawać. Nic dziwnego, że się w sobie zgubiłem, skoro nie pozwalałem sobie być sobą.

Może wtedy dawałbym radę jakoś oprzeć się wszystkiemu, co mówiono o mnie. Jeśli bym się zastanowił, wyszłoby na to, że jedyną osobą, przy której pozwalałem sobie na bycie sobą, jesteś ty. Dzięki temu nabyłem trochę przekonania o sobie, ale wciąż niewystarczająco. Ostatecznie nie miałem wciąż pojęcia, czy to jestem ja. Nigdy nie mogłem być pewien.

You seemed to be fine || TaegyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz