Ostatni list zdecydowanie nie należał do tych przyjemnych. W zasadzie wyszedł nieco depresyjnie. Nie przejmuj się tym, Tae. Nic mi nie jest, a moi rodzice zawsze się tak zachowywali. Tak, wiem, że to nie umniejsza wcale skali problemu, ale oni się nie zmienią. Zresztą już się przyzwyczaiłem do nich w takim wydaniu. Gdyby nagle stali się wielce kochającymi rodzicami to byłbym jeszcze bardziej zdezorientowany.Właściwie to dopiero wtedy pewnie zacząłbym się ich bać. Nigdy tacy nie byli i też nigdy nie będą. To oczywiste, więc nie powinniśmy się nimi martwić. Ja jak mówiłem zresztą tak czy siak nie spędzałem nigdy za dużo czasu w domu.
Poza tym to oczywiste, że już później znalazłem trochę sposobów na przechytrzenie tej całej kwestii ich kontrolowania mnie. Przecież nie mam pięciu lat, żeby mogli w tak prosty sposób sterować całym moim życiem. To po prostu nie ma prawda się dziać, więc nigdy nie zamierzałem im na to pozwolić.
No dobrze, masz mnie, na początku nie było tak kolorowo.
Mój duch walki kompletnie opadł zaraz po całym wydaniu mi tego jakże poważnego zakazu. Nie można się było temu zresztą dziwić. Chyba każdy nie miałby początkowo pojęcia, co z tym zrobić. Gdybym już wtedy znał przynajmniej jeden sposób oszukania tego, a raczej gdybym w tamtym amoku na niego wpadł, z pewnością byłoby inaczej.
No właśnie, głównie moje emocje uniemożliwiły mi interwencję przez pierwsze dwa tygodnie. Byłem załamany. Mimo tego nie zamierzałem poddać się im i zerwać relacji z tobą. Właściwie to od samego początku zamierzałem nawet wnieść ją na następny poziom i właśnie o tym będziemy dzisiaj rozmawiać.
Wiem, że to brzmi bardzo głupio, ale tak, właśnie ten zakaz pozwolił mi znaleźć w sobie odwagę. Kiedy robiłem cokolwiek, mówiąc sobie, że chcę po prostu zdenerwować moich rodziców, było mi łatwiej się do tego zabrać. W tym wypadku uznałem, że skoro i tak cię kocham, mogę równie dobrze poprosić cię o bycie moim chłopakiem.
Jeśli już mam być karany za miłość do ciebie, niech przynajmniej będzie oficjalna. To właśnie mnie przekonało do popchnięcia naszej relacji w tę stronę. Wiem, że nie brzmi to zbyt dobrze, ale naprawdę staram się to dobrze wyjaśnić.
Nie chcę, żebyś myślał, że jesteśmy razem tylko dlatego, że chciałem coś pokazać moim rodzicom. Zdecydowanie tak nie jest i mam nadzieję, że ten pomysł nie wpadł ci nawet do głowy. Jeżeli tak, bo trochę tak to zabrzmiało, przepraszam. Zwyczajnie sytuacja, gdzie widziałem, że oni i tak myślą, że z tobą jestem, zmotywowała mnie do działania. Nie ma przecież sensu ponoszenie konsekwencji czegoś, do czego nigdy nie doszło.
W tym wypadku znalazłem w sobie wreszcie odwagę, żeby powiedzieć, co czuję i dlaczego jest tak, jak jest. Poza tym nie oszukujmy się, jestem straszny w ukrywaniu swoich uczuć. Wszystkie te miesiące, kiedy się znaliśmy przebiegały tak, że ja rumieniłem się na praktycznie każdy twój ruch w moją stronę.
Wiem przecież, że wiedziałeś o moich uczuciach. Swoją drogą mogłeś zrobić pierwszy krok, skoro wiedziałeś, a nie musiałem się niepotrzebnie stresować. No co ja z tobą mam, Tae.
W każdym razie na moje własne nieszczęście i właściwie twoje też, chciałem zapytać cię o chodzenie w jakichś kompletnie zwykłych okolicznościach. Było tak tylko dlatego, że nie wiedziałem jeszcze jak oszukać mojego ojca. Przepraszam, że tak wyszło. Teraz jestem kompletnie zażenowany wszystkim odnośnie do tego, jak to rozegrałem.
Nawet nie wyobrażasz sobie jak głupio mi to opisywać tutaj. To już zostanie na papierze na wieki. Ja umrę, ty też umrzesz, a historia naszego związku wciąż będzie zapisana na tym świecie. Jak się z tym czujesz? Ja szczerze powiedziawszy nieco dziwnie, ale nie mogę się wycofać, skoro ja to robię. Poza tym jesteśmy już za połową.

CZYTASZ
You seemed to be fine || Taegyu
FanfictionTaehyun i Beomgyu są zwykłą parą. Nie wyglądało na to, że cokolwiek ich od siebie oddali. Niestety Beomgyu zmarł w wypadku. Po sobie zostawił tylko serię listów, które Taehyun otrzyma w swoje urodziny. TW: ED, samobójstwo