Rozdział IX

2 2 0
                                    

Resso obudził się w zaciemnionym pomieszczeniu. Na Północy zawsze panował mrok, do którego się przyzwyczaił, ale to była po prostu ciemność. Podniósł rękę i dotknął nią własnego policzka. Wszystko było dobrze, nie czuł się osłabiony, mógł ruszać wszystkimi częściami ciała.

Wychwycił ruch w kącie pokoju. Bardziej poczuł niż zobaczył jak zbliża się do niego wysoka postać. W pierwszej chwili chciał się rzucić do noża, który miał w bucie, ale nagle poczuł że jest to niepotrzebne i, że może w pełni zaufać tej osobie.

- Panie, cieszę się, że czujesz się już lepiej - powiedziała postać szorstkim głosem i Resso poczuł ruch powietrza, gdy postać pochyliła się w ukłonie.

"Wilkołak" pomyślał chłopak, ale myśl nie napawała go strachem, wręcz przeciwnie.

- Witaj... Jak się nazywasz? - spytał władczym, suchym tonem.

- Jestem Poe, panie, przynajmniej tak możesz mnie nazywać. Jestem przywódcą naszej watahy i twoim wiernym sługą.

- Poe, opowiedz mi - rozkazał Resso.

Wilkołak skłonił się ponownie, wyprostował i rozpoczął opowieść. Okazało się, że po zabiciu Telana armia uciekła, a wilkołaki zabrali swojego pana do kryjówki.

- Poe, dlaczego najechaliście Velt?

- Panie, byłeś z Verucą dostatecznie długo, nie wiedziałeś? - w głosie wilkołaka po raz pierwszy pojawiły się jakieś emocje.

- Widocznie niejedno przede mną ukrywała.

- Veruca tępiła naszych. Wysyłała patrole do lasu by nas powybijać, ma potężną moc, zawsze przez to przegrywaliśmy. Jej mag też jest wielki i nie potrafiliśmy oprzeć się ich mocy.

- Tak jak myślałem. Veruca wyczuwa źródła mocy i potrafi z nich korzystać, prawda? To jest jej mocą?

- Tak, panie. Przeprowadziliśmy atak na Velt i zaskoczyliśmy ją, nie zdołała zaczerpnąć energii i musiała uciec, ale wiedzieliśmy, że wróci. Nienawidzi nas. Na szczęście wysłała ciebie, panie, była pewna, że pozostaniesz jej wierny.

- Dziękuję, Poe. Powiedz mi proszę, jak funkcjonuje wasza wataha? Kto podejmuje decyzje?

- Arcyksiążę, panie. On nigdy nie wychodzi z kryjówki, bo jest zbyt cenny dla nas, jest źródłem naszego życia. Mamy też księży, którzy decydują o słabyszych, mniejszych watahach, no i dowódcy, którzy decydują o oddziałach walczących.

Resso powiedział bez zastanowienia:

- Chcę się natychmiast spotkać z arcyksięciem.

- Oczywiście, panie. Chciałem jeszcze powiedzieć, że Veruca stoi przed wejściem i domaga się spotkania z panem. Mamy ja przegonić? Zabić?

- Nie, to by wywołało wojnę. Wpuść ja, wysłucham jej. Czy nie ma jesniejszego pomieszczenia?

Wilkołak skłonił się, ale w jego odpowiedzi nie było cienia zażenowania lub innych emocji.

- Nie, panie. My, wilkołaki, najlepiej funkcjonujemy w ciemności.

- Poe... Dlaczego mnie chronicie? - spytał w końcu, to pytanie chciał zadać jako pierwsze, ale jeśli wilkołaki traktowały go jako pewnego rodzaju przywódcę nie powinien okazywać zaskoczenia, a już na pewno nie na początku.

Wilkołak zdziwił się otwarcie.

- Panie, czyżbyś nie wiedział o swoim darze?

- Umm... Oczywiście, wiem - odparł Resso, ale w jego głosie zabrakło pewności.

- Przyciągasz mrok, panie. Wszystkie istoty mroku staną zawsze po twojej stronie.

Resso wstrzymał oddech. Tego się wcale nie spodziewał. "Kieł" przemknęło mu przez myśl i przypomniał sobie jego palący dotyk na skórze.

Chłopak pokiwał lekko głową.

- Przyprowadź ja tu.

Gdy Poe odszedł wykonać rozkaz Resso podniósł się i skierował po omacku do rogu pomieszczenia. Wkrótce usłyszał drobne, kobiecie kroki i głos:

- Ty zdrajco!

Resso uśmiechnął się na te słowa.

- Kochałam cię, oddałam ci całą siebie, miałeś wszystko!

Chłopak zaśmiał się lekko.

- Powiedz mi... Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że jesteś magiem-wojownikiem? Kiedy miałem dowiedzieć się o tym co robiłaś z wilkołakami?

- Może i był to błąd, ale musiałam mieć dowód, że mogę ci zaufać, dlatego cię tu wysłałam!

- Wyczuwasz energię i ją wykorzystujesz gdy znajdujesz się blisko jej źródła. Myślisz, że o tym nie wiem? Dowiedziałem się już w schronie, gdy byłaś blisko kieł nagrzewał się. Mogłaś być ostrożniejsza. Tak mnie znalazłaś, wyczuwając to - powiedział odsłaniając błyszczący w ciemności amulet od wiedźmy.

- Tak, zamierzałam cię wykorzystać. Nie ukrywam. Ale każdy robi błędy! Pomyliłam się, ale moja miłość nigdy nie była kłamstwem! - dziewczyna zaczęła łkać rozpaczliwie - Kocham cię, Resso!

Chłopak uśmiechnął się krzywo, czego oczywiście nie mogła zobaczyć.

- Już nigdy nie zaufam twoim słowom - szepnął, a ciemność przeciął ostry jak brzytwa szept, przerażający - nie chcę cię już nigdy widzieć, słyszeć, czuć. Nasze następne spotkanie zakończy się twoją śmiercią i uwierz mi, jestem do tego zdolny. Podzielisz los swojego dowódcy.

- Ty... - chciała wykrzyczeć łańcuch obelg w jego kierunku, ale jej przerwał.

- Spójrz przed siebie. Widzisz mrok? Widzisz ciemność? Jestem panem ciemności, mogę go jednym tchem zgarnąć i wykorzystać. Odejdź jeśli nie chcesz cierpieć - po czym głośniej krzyknął - Poe? Wyprowadzisz naszego gościa?

Poe pojawił się, Resso poczuł to, bo wilkołak nie wydawał żadnych odgłosów, jednak Veruca go nie zauważyła.

- A ty, kochana Veruco, lepiej tu nie wracaj, jeśli ci życie miłe.

Poszukiwacz ZaćmieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz