Resso błąkał się bez celu po lesie. Rozmowa z syreną dała mu cel, dała mu jasna drogę w tej całej plątaninie. Nie chciał obecnie spotkać się z siostrą i jej morderczymi przyjaciółmi. Co jakiś czas usiłował zasięgnąć magii, jednak nie udawało mu się wyczuć nawet najmniejszego połączenia. Próbował więc trochę walki, ale i tak nie czuł się w tym teraz dobrze.
Wrócił wiele godzin później i zobaczył, że następni członkowie Miecza Mroku dotarli. Niektórzy z przygaszonym i spojrzeniami wpatrywali się w ogień, inni spali, a nieliczni rozmawiali szeptem. Żadnego śmiechu, żadnych emocji. To było przerażające, jednak Resso nie dał po sobie tego poznać i usiadł w kręgu, który tworzyli naprzeciwko Mas. Dziewczyna właśnie się budziła na ramieniu ukochanego. Spojrzała na brata, ale nic nie powiedziała. Reszta nie zwracała na niego uwagi.
Siedzieli tak w ciszy długie minuty. Chłopak w tym czasie obserwował ich dokładnie, lecz nic nowego nie zauważył. Wszyscy byli identycznie ponurzy i ospali.
- Resso, bracie Mas, mamy nadzieję, że masz na tyle poukładane w głowie, że nikomu nie powiesz o tym co zobaczysz w naszym towarzystwie. W innym razie... - Powiedział jeden z mężczyzn w kapturach. Przejechał sobie dłonią po gardle wskazując ścięcie, a chłopak się wzdrygnął.
- Nie masz się o co martwić, Baorte. - Syknęła Mas. Widocznie nie przepadała za Baortem.
Resso nic nie powiedział. Zobaczył, że jeden z nich wyciąga drewniane kubki i szklaną butelkę, w której chlupotał jakiś ciemny płyn. Każdy z Miecza Mroku dostał kubek i butla poszła w obieg. Resso nie dostał kubka, ale w jego dłonie na chwilę trafiła butla gdy miał przekazać ją następnej osobie. Krwisty kolor. Ciemna czerwień, tak ciemna, że niemal pomylił ją z czernią. Płyn był dziwnie gęsty i roznosił charakterystyczny, lekko metaliczny zapach. Resso znieruchomiał i wypatrzył się w Mas, która właśnie opróżniała swój kubek. Nagle jej oczy pojaśniały, włosy rozbłysły, a skóra nabrała pobłyszczała w świetle księżyca.
Chłopak zerwał się na równe nogi i wypatrzył z przerażeniem w siostrę. Nie zaniepokoili się, wręcz przeciwnie, tylko rozsiadli się wygodniej. Mas zdawała się nie zauważać Resso. Pocałowała Asetesa i uśmiechnęła się promiennie.
- Mas, nie wierzę... - szepnął.
Dziewczyna spojrzała na niego.
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nic! - krzyknął i chciał pobiec przed siebie by oddalić się od nich, lecz nagle ktoś go złapał go za nadgarstek.
- O nie, mały, nigdzie nie idziesz. Obiecaliśmy twojej siostrze twoją nietykalność, ale nie odejdziesz przed złożeniem przysięgi. Jesteśmy rycerzami króla! Nikt nie powinien znać naszych tajemnic. Nie pójdziesz i nie zdradzisz i przysięgniesz, a jeśli złamiesz przysięgę będziemy cię torturować tak długo jak tylko zapragniemy.
W jego oczach kryło się szaleństwo, w mięśniach nadludzka siła, w słowach wielką moc.
Mas doskoczyła do nich błyskawicznie i chwyciła brata za ramię, drugą rękę położyła na ręce mężczyzny.
- Demos, nie trzeba. Poręczę za niego - powiedziała i odsunęła brata od reszty.
Resso chciał zrzucić jej dłoń, ale nie był w stanie. Bał się bardzo. Stali przed nim mordercy, którzy odżywiają się ludzka krwią i zamieniali się w... w co, właściwie? Najgorsze było to, że wśród nich była jego ukochana siostra, która opowiadała mi bajki gdy był mały i była jedyną osobą, która go w pełni rozumiała. Była jego jedyną przyjaciółką i jedyną osobą, z którą dzielił się sekretami. Zachciało mu się płakać i miał dość udawania twardego, jednak po raz kolejny przełknął łzy i z nienawiścią spojrzał na zgromadzonych. Zwrócił się do mężczyzny, który mu groził i ogarnęła go złość. Wściekłość.
- Ośmieliłeś mi się grozić? - warknął - Mi?
Zgromadzeni po raz pierwszy spojrzeli na niego inaczej niż z obojętnością. W ich wzroku zauważył zainteresowanie i litość. To go jeszcze bardziej zezłościło.
- Wiesz kim jestem? - spytał ze śmiechem.
W spojrzeniu mężczyzny zabłyszczało zaskoczenie i irytacja.
- Bratem Mas, Resso - odpowiedział i sięgnął po przypasany miecz.
- Nie, już nie - spojrzał na Mas, w której oczach zakręciły się łzy, ale nie dbał o to. Czuł jak adrenalina dodaje mu moc. - Nie przysięgnę. - Mówiąc to splunął mężczyźnie na buta.
Błysnął miecz... W zwolnionym tempie. Resso wciągnął dźwięki, wciągnął srebrzyste promienie księżyca, wciągnął bogate zapachy lasu jednym wdechem i warknął. Miał już dość bycia poniżanym. Wściekłość dodała mu sił, czuł się niepokonany i to zamierzał innym udowodnić.
CZYTASZ
Poszukiwacz Zaćmienia
FantasyŚwiat, w którym dzień nieustannie walczy z nocą. Dwa rody potężne i wielkie, nienawidzące się od lat. W przeszłości dzielące wiele sporów i wojen. Rody, przez które zginęły tysiące niewinnych istot. Noc zamieszkuje Północ, dzień Południe. Nie utrzym...