Rozdział XVI

4 2 0
                                    


Pieśń paraliżowała go, sprawiała że czuł pragnienie, pragnienie słuchania jej w nieskończoność. Słowa były niezrozumiałe, jednak żal i smutek roznosiły się po całym jeziorze tworząc piękny i łamiący serce obraz.

Resso słyszał legendy o potędze głosu syren, jednak rzeczywistość była piorunująca. Sam nie zauważył jak zaczął się zbliżać do wody. Był pochłonięty emocjami istoty, jej pragnieniom, smutkom, żalom. Nie zdejmując ubrania wszedł do wody. Po kostki. Po kolana. Po pas.

Nagle syrena urwała pieśń i odwróciła się. W jej oczach czaił się strach. Spojrzała na chłopaka, który oprzytomniał i naprędce usiłował wyjść z wody, istota była jednak szybsza. Dwa machnięcia potężnego ogona i znalazła się obok niego. Z nadgarstków wyrastały jej dwa kolce nasączone trucizną. Oplotła go ogonem i przyłożyła kolec do szyi. Rysy jej twarzy z bliska były jeszcze piękniejsze.

- Jesteś z nimi? - Spytała, a jej głos aż pięknego stał się niski i szeleszczący.

- Z kim? - Wydusił. Jego mięśnie zeszytywniały uniemożliwiając oddychanie.

- Z ludźmi, który porwali go! - Warknęła, a przez chwilę jej głos powrócił do melodyjnego sopranu targanego emocjami.

- Nie - zdołał jedynie wyjęczeć.

Syrena nie odpowiedziała w pierwszej chwili. Powąchała jego włosy i zasyczała z aprobatą.

- Czuję piętno. Noc cię błogosławiła.

Westchnął. Poczuł ponownie pustkę w miejscu gdzie do niedawna znajdował się czarny kieł.

- Już wszystko stracone - wyszeptał i poczuł jak uścisk słabnie, nie chciał jednak ryzykować próbą ucieczki.

- Oboje coś straciliśmy - powiedziała syrena po chwili - daruję ci życie jeśli przysięgniesz mi pomóc.

Resso nie odpowiedział, zamiast tego skinął głową by istota kontynuowała, nieznacznie, nie na tyle mocno by nadziać się na kolec.

- Mój tryton został porwany przez ludzi w czerni. Mnie uśpili, ale nic poza tym. Odnajdź go - brzmiało to jak błaganie, zupełnie jakby nie miała innego wyjścia.

- Wiele ludów i kręgów ubiera się w ten sposób. Chcę ci pomóc, ale nie dam rady.

Syrena zamknęła oczy, po jej policzkach spłynęły perłowe łzy. Nagle wyskoczyła przed siebie i zniknęła w głębinie. Wydawało mu się z początku, że jezioro nie jest głębokie, lecz teraz nie widział dna.

Nie próbował ucieczki, wiedział, że to bezsensowne.

Wkrótce syrena się wyłoniła trzymając w dłoni kamień. Błyszczał blado w ciemności. Podpłynęła do niego i wcisnęła mu kamień w dłoń. Miał już dość magicznych amuletów.

- Drzemie w tobie wielką moc, czuję ją. Jesteś w stanie aktywować mój totem - oznajmiła, a w jej oczach rozbłysnela nadzieja - w każdym miejscu oznaczonego świętą wodą pojawię się gdy aktywujesz go.

- Jak?

- Wlej w niego swoją moc.

- Nie jestem w stanie jej kontrolować. Mój mentor... Zdradziłem go i nie wrócę, nikt mnie już tego nie nauczy.

Syrena prychnęła.

- Kto powiedział, że potrzebujesz mentora? Jesteś w stanie sam ukształtować swoją moc. Bądź cierpliwy.

Resso przymknął oczy, ale zaraz je otworzył. Może i targował się z syreną, ale nie znaczyło to, że jej ufał.

- Powiedz mi o tych ludziach wszystko co wiesz.

Istota od niechcenia uniosła ogon nad powierzchnię wody powodując deszcz kryształowych kropel.

- Dwa dni temu przyszli. Byli ludźmi, ale poruszali się niezwykle szybko i cicho. Zaatakowali nas, byli silniejsi niż oczekiwałam. Mieli czarne maski, pachnęli czymś dziwnym...

Resso przypomniał sobie złodzieja. Anyż.

- Uśpili mnie jakimś proszkiem, a mojego trytona zabrali - kontynuowała, a jej głos wrócił do pięknego, aksamitnego sopranu jakim mówiła pod wpływem emocji.

- Dlaczego mogli go zabrać? - spytał.

- Nie wiem, jeszcze nigdy to się nie wydarzyło. Jestem w stanie kontaktować się w pełnię z innymi syrenami i trytonami. Jutro pełnia, może i jego uda mi się odnaleźć. Potrzebuję twojej pomocy, bo nie mogę wyjść na brzeg, ty możesz.

Resso wiedział że nie ma wyboru i pogodził się już z tym. W porównaniu z ostatnimi wydarzeniami umowa z zabójczą istota mroku była niczym.

- Przysięgam, że zrobię wszystko by ci pomóc - szepnął.

- Przysięgam, że ani ja, ani żaden z mojego plemienia nie tknie cię i ewentualnie ci pomoże. Uważaj jednak, niektóre syreny mogą chcieć się tobą zabawić, mogą nie skrzywdzić cię osobiście, ale spowodować twoją śmierć w inny sposób.

- Będę ostrożny.

Wyciągnął dłoń, by przypieczętować umowę, która syrena leciutko ścisnęła.

- Znajdź mojego trytona - powiedziała i zniknęła w wodzie.



Poszukiwacz ZaćmieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz