Rozdział XV

5 2 0
                                    


- Mas, zabijasz? - spytał Resso, lecz o dziwo jego głos zabrzmiał pewnie i stanowczo. Nie drgnął mimo tak niecodziennej informacji.

Dziewczyna spuściła wzrok i przez chwilę patrzyła na swoje dłonie pokryte rękawiczkami, potarła je nerwowo i spojrzała znowu na brata. W jej oczach zastygł ból i żal.

- Napisałaś, że chcesz znaleźć swoje miejsce na świecie, że opuszczasz szkołę w tym celu, czy znalazłaś to swoje miejsce w kręgu zabójców? - doskonale wiedział jak bolesne będą te słowa, jednak nie mógł się powstrzymać.

Towarzysz Mas nagle wyskoczył przed nią i rozłożył szeroko ręce zasłaniając ją.

- Rozumiem, że możesz czuć rozżalenie, nawet zdradę, ale nie pozwolę ci jej krzywdzić. - Warknął, po czym przytulił łkającą kobietę.

Wtedy Resso pomyślał, że Mas wcale nie stała się silniejsza, jak przypuszczał, skoro nie potrafiła nawet zmierzyć się z prawdą.

- Czy On cię więzi i każe ci zabijać? - spytał Resso, ale znał odpowiedź.

- Nie mam wyboru! - pisnęła, a mężczyzna posłał mu mordercze spojrzenie.

- Nie masz wyboru? Grożą ci? Wieżą cię? - kontynuował.

- Ja... Obiecałam, że wsz-

- Nie musisz się tłumaczyć temu szczurowi!

- Nie mów tak do mojego brata! - nieoczekiwanie odezwała się Mas. - Może tego nie zauważasz, bo jesteś zbyt tępy, ale on ma rację!

Nastała cisza. Mężczyzna z niedowierzaniem wpatrywał się w Mas, ona z kolei z determinacją mierzyła go wzrokiem, Resso patrzył na tę scenę z boku.

- Resso, obiecałam mojemu ukochanemu, że pójdę gdziekolwiek on pójdzie, kocham go i zamierzam wspierać go we wszystkim. Wybrał tą drogę, więc i ja nią idę. Jednak masz rację, droga usiana trupami nie prowadzi w dobrą stronę.

- To ty jesteś tym ukochanym? - spytał Resso chłopaka.

- Tak, jestem Asetes.

- Dlaczego to robisz mojej siostrze?

- Bo muszę za coś żyć, a z moimi... umiejętnościami, tylko rola zabójcy mi pozostaje.

Resso parsknął.

- Nie chcę mieć z wami nic wspólnego.

Chciał odejść, jednak Asetes chwycił go za nadgarstek.

- A ty nie jesteś zabójcą?

Przypomniał mu się ostatni pojedynek, może i zabił, ale było to na zasadach, które wybierał przeciwnik.

- Dobrze wiesz, że to nie to samo - nie zapytał skąd Asetes to wiedział.

Wyrwał rękę z uścisku, wiedział jednak że nie ma dokąd pójść i najpewniej zginie bez pożywienia wody i broni.

- Mas. Chcę dotrzeć do wioski, chcę żebyście mnie tam zostawili i ruszyli w swoją stronę.

Mas spojrzała na niego, wyglądała znowu na spokojną i opanowaną.

- Jak chcesz, bracie. Nie opowiesz mi?

- Czego?

- Jesteś poza domem już kilka miesięcy, na pewno masz niejedną historię do opowiedzenia.

Resso westchnął. Czy miał ochotę z nią rozmawiać? Cóż... Była jego rodzoną siostrą i rozumiała go zazwyczaj najlepiej. Była też morderczynią z wyboru. Miał mętlik w głowie, ale wolał na chwilę się odseparować od niej. Pewnie kiedyś będzie potrzebował jej pomocy i będzie chciał odnowić kontakt, ale teraz nie czuł się swobodnie.

- Mas... Pozwól mi przemyśleć wszystko, samemu.

Kobieta z nieukrywanym smutkiem odeszła pozostawiając go samego. Postanowił przejść się po lesie.

Las był bardzo ciemny i budził niepokój, jednak chłopak chciał lekkim dreszczykiem emocji przykryć swoje rozterki. Wiedział, że nie potrafi się poruszać cicho i pewnie ściągnie na siebie uwagę całego lasu, pewnie nawet jakichś magicznych drapieżników. Nie dbał jednak wtedy o to. Czuł się bardzo źle, czuł się brudny i wykończony. Marzył o normalnym łóżku i dobrym jedzeniu matki.

Ruszył przed siebie i wkrótce trafił na ledwo widoczną ścieżkę ciągnącą się przez cały las. Postanowił ją wykorzystać, ponieważ to jedyna ochrona na jaką ewentualnie mógł liczyć. Nie wejdzie do jamy jakiegoś potwora, i wracając się nie zgubi.

Szedł długo, bardzo długo, ale potrzebował tego. Czym dłużej szedł tym czuł się lepiej. Wkrótce dotarł (jak mu się zdawało) do serca lasu - niewielkiego, pięknego jeziora. Na środku, na małej wyspie złożonej z trzech głazów, siedziała syrena. Jej perłowe, długie włosy opadały do wody, ogon, szmaragdowy miarowo opadał i unosił się gdy syrena śpiewała... Jej śpiew był tak piękny... Tak piękny jak ona sama.


Poszukiwacz ZaćmieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz