Resso czuł jak ziemia drży. Słyszał drzewa, które się waliły tuż za nim. Spojrzał na cienie, które rozłożyły ramiona i odwróciły wnętrza dłoni w górę. Jego puls przyspieszył znacznie, paniczny odruch kazał mu znaleźć sobie kryjówkę, lecz logika podpowiadała, żeby trzymał się daleko tego, co może go zmiażdżyć.
Czekał więc tak skulony, oparty o pień drzewa. Czuł, że zaraz zwymiotuje wszystkie jeżyny jakie zjadł. Nie musiał długo czekać. Ogromny stwór pojawił się bardzo szybko. Wychynął zza drzewa niedaleko Resso. Pierwsze pojawił się wielki łeb w kolorze zieleni z łuskami na ciele. Na nosie miał róg jak nosorożec. Nie miał uszu, zamiast nich wyrastały dwa rogi.
Stwór podszedł do cieni i warknął lekko. Właśnie wtedy poczuł zapach Resso i skierował w jego stronę swój wielki łeb. Chłopak zobaczył rząd ostrych zębów, każdy wielki jak jego przedramię. Ciężki oddech owinął go, momentalnie ogrzewając. Wielkie oczy spojrzały na chłopaka. Były koloru żółtego z pionową źrenicą.
- Człowiek? - odezwała się bestia w głowie chłopaka. Nie był to przyjazny przekaz jakimi posługiwały się cienie był to przerażający, niski "głos", który sam w sobie mówił, że jego właściciel mógłby rozszarpać każdego, kto wszedłby mu w drogę.
Resso przełknął głośno ślinę i spostrzegł, że jego dłonie drżą. Był wyczerpany spotkaniami z morderczymi, niezwykłymi istotami. Brakowało mu normalnego życia.
- Czy przyszedłeś mnie zgładzić, maleńki? - nie było to pieszczotliwe, tylko sarkastyczne.
- Nie, potężny - chłopak zebrał się na nogi i ukłonił najniżej jak tylko potrafił. Miał nadzieję, że bestia doceni jego intencje i nie zabije, przynajmniej nie od razu.
Smok zaśmiał się.
- Zabójca smoków nie chcący mnie zabić?
- Nie jestem zabójcą smoków, potężny - odpowiedział drżącym głosem. Nie wstydził się swojej słabości. Nie bać się w pobliżu smoka było niewykonalne.
- Cały wasz gatunek urodził się by nas wymordować. I jest na dobrej drodze. W związku z tym mam całkowite prawo cię zjeść. Dawno już nie jadłem człowieka.
- Nie! Błagam! Nie zabiłem nigdy żadnego smoka, ani nie zamierzam. Według mnie smoki to szlachetne, niezwykłe istoty, które należy chronić gdyż zostało ich tylko garstka! - pisnął Resso.
- Zabawne. Wiem, że tak nie myślisz, jednak ciekawie słyszeć to od zabójcy smoków. Powiedz, maleńki, czy jakbyś miał wybrać zabiłbyś smoka czy człowieka?
- A ty, smoku? Zabiłbyś swojego pobratymca by chronić jednego z nas? Chcesz mnie zabić bez powodu, bo należę do ludu zabójców. Ludzie usiłowali wybić smoki z powodu! Pożerały ich stada i ich samych! - wykrzyknął wzburzony sam zaskoczony swoją brawurą.
- Zabawny człowiek z ciebie. Jaką mam jednak pewność, że nie wyjmiesz zza pleców jakiegoś zatrutego ostrza i nie zabijesz mnie podczas snu? Nie mam, więc lepiej cię zjeść. Możliwe, że jesteś znakomitym łgarzem i przybyłeś by mnie zgładzić.
- Wędruję od wielu, wielu nocy. Moim celem jest znalezienie miejsca, w którym mógłbym żyć tak jak tylko pragnę. Nie mam jedzenia, nie mam wody, żywię się tym co wpadnie mi w rękę, straciłem swoją jedyną broń - włócznię. Jestem osłabiony i ledwo co dowiedziałem się, że moja siostra, której ufałem najbardziej na świecie, jest morderczynią, ponieważ zdecydowała się zostać u boku ukochanego, który nawet nie dba o jej uczucia! Jestem załamany. Zostawiłem rodziców w dalekiej wiosce za morzem, miałem wiele przygód po drodze, straciłem coś... coś co było dla mnie bardzo ważne i nie mam żadnych pieniędzy, więc nawet gdybym dotarł do wioski nie przeżyłbym! - Resso załamał się. Czuł, że łzy zaraz spłyną mu po policzkach, jednak wstrzymał je i spojrzał na smoka. Był wielki, potężny, zabójczy.
- Hmm... Słyszę w twoich słowach prawdę. Czuję też coś. Piętno. Czy tak, człowieku?
- Straciłem błogosławieństwo, bo byłem nieostrożny. Bez niego nie wierzę w odnalezienie mojego celu. - Przyznał się chłopak i spuścił oczy zawstydzony.
- Jesteś innym zabójcą smoków, niż ci, których poznałem. - Oznajmił smok. - Wierzę ci. Pomogę ci, z litości, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Nikomu nie powiesz o naszym spotkaniu.
- Obiecuję.
CZYTASZ
Poszukiwacz Zaćmienia
FantasíaŚwiat, w którym dzień nieustannie walczy z nocą. Dwa rody potężne i wielkie, nienawidzące się od lat. W przeszłości dzielące wiele sporów i wojen. Rody, przez które zginęły tysiące niewinnych istot. Noc zamieszkuje Północ, dzień Południe. Nie utrzym...