Resso był w pułapce i bał się jak jeszcze nigdy. Gdyby nie cud, zginąłby z rąk dawnej "rodziny". Postanowił już nie używać tego określenia.
Czarna postać wyjęła miecze, które chowała za plecami i szybko odcięła głowę jednemu z wilkołaków. Resso zamknął oczy, nie mógł na to patrzeć, tyle razem przeżyli... Wiedział jednak, że nie ma innej opcji.
"Albo oni, albo my" pomyślał. Słyszał warkot, który szybko przekształcił się w skowyt, lecz w końcu dźwięki ucichły, a chłopakowi zadrżały kolana. Starał się nie okazać słabości, ale jednak strata była zbyt wielka. Upadł na kolana, schował twarz w trawie i zapłakał cicho.
- Chodź - usłyszał łagodny głos - tu nie jest bezpiecznie.
Otrząsnął się na ile było to możliwe, skinął lekko głową i wstał, był jednak wciąż bardzo słaby. Postać złapała go, a kaptur opadł. Ukazała się zmartwiona i jakże utęskniona twarz Mas.
- Mas - szepnął i pozwolił spłynąć ostatnim łzom.
Nie obchodziło go obecnie czym zajmowała się jego siostra i gdzie była. Cieszył się po prostu jej obecnością i jednocześnie przeżywał stratę.
- Tak... Chodźmy - powiedział i dał się prowadzić siostrze.
Szli w ciszy. Resso zauważył, że Mas jest dużo silniejsza, a jej ruchy są pewniejsze.
Nie trwało długo gdy usłyszeli wycie. Mimo, że byli w ludzkiej postaci, nadal zachowywali się jak wilki. Mas w odpowiedzi ruszyła biegiem, na szczęście Resso się już otrząsnął i mógł samodzielnie biec.
Na szczęście poruszali się szybko i wkrótce chłopak zobaczył trzy konie i dwie postacie ubrane identycznie jak Mas.
Jeźdźcy zauważywszy ich ruszyli przed siebie. Resso zmarszczył czoło, uciekali? Jednak odpowiedź była nieoczekiwana. Mas ruszyła sprintem i dopadła konia bez jeźdźca, zwinnym ruchem włożyła nogę w strzemion i wskoczyła na galopujące zwierzę. Brunetka spojrzała na brata, a w jej oczach błyszczała determinacja.
- Dasz radę - szepnęła i wyciągnęła rękę.
- Nigdy we mnie nie wątp - warknął Resso i mocno się odbił. Sprawnie wskoczył na zad, za siodło, nie skorzystawszy z wyciągniętej ręki siostry. Koń parsknął, a brunet w odpowiedzi objął siostrę i wczuł się w galop konia. Nigdy nie jeździł konno, a jednak czuł jakby to robił od urodzenia. Wolał to przemilczeć i mocniej przycisnął się do pleców Mas. Czuł się fatalnie, ale nie zamierzał się żalić. Zagryzł zęby i nawet nie zauważył jak z wyczerpania zasnął.
Obudził się wkrótce, lecz nie otworzył od razu oczu, nasłuchiwał. Słyszał trzask płonącego drewna i czuł ciepło płomienia, wkrótce też dobiegły go głosy:
- Bez sensu, coś ty zrobiła? On nas powiesi! Wiesz, że nie zna litości. - Głos wydawał się należeć do kogoś młodego, był dość wysoki, ale jednocześnie pewny.
- Wiem, wiem, ale wiesz, że mnie lubi, dam radę nas wykręcić - to była Mas.
- Nie będzie miał wiecznie dla ciebie względów, ostatnio mu popadasz co chwilę.
- Poradzę sobie. - To było niepodobne do dziewczyny, w głosie kryła się agresja, drapieżność, a zazwyczaj była łagodna i spokojna. - Obudził się.
Dopiero po chwili Resso zrozumiał, że siostra mówi o nim, więc nie widząc sensu kryć się dalej, otworzył oczy. W pierwszej chwili oślepił go blask z ogniska przy którym leżał, lecz gdy jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności zobaczył swoją siostrę w towarzystwie wysokiego chłopaka z dużym nosem i okrągłymi oczami. Wyglądał jakby się wystraszył, lecz Resso przypuszczał, że wygląda tak cały czas. Mas była bardzo ładna, jej włosy przybrały blasku, jej skóra mieniła się w świetle księżyca.
- Mas - powiedział Resso, ale brzmiało to bardziej jak oskarżenie niż jak powitanie siostry po latach.
- Resso - kobieta uśmiechnęła się, ale chłopak zauważył, że nie był to jej szczery uśmiech, którym go obdarowywała tak wiele razy.
Podeszła do brata i uścisnęła go delikatnie, nie oddał jednak uścisku. Rozbolała go głowa, przed oczami stanęła mu uśmiechnięta twarz Poe, po czym usłyszał warkot który nagle się urwał. Zamrugał kilkukrotnie by odgonić cisnące się do oczu łzy.
Mas odsunęła się, jeśli była rozczarowana chłodem brata, nie dała po sobie tego poznać.
- Gdzie jesteśmy? Kim się stałaś, Mas? - szepnął.
Dziewczyna uśmiechnęła się leciutko, w jej oczach był smutek.
- Jesteśmy daleko od Velt, bliżej Medun, dokładnie na polanie koło wioski Ternnad.
- Kim jesteś, Mas?
- Twoją siostrą. - Z jej ust zniknął uśmiech.
- Moja siostra nie zabiłaby wilkołaka, nawet gdyby groził jej bratu.
- Jestem nią nadal, jednak nauczyłam się patrzeć poza granice.
- Kim się stałaś?
- Och, Resso, zapomniałam, że ciebie nie warto zwodzić. Przyłączyłam się do Miecza Mroku.
- Czym jest Miecz Mroku?
- Jesteśmy zabójcami - szepnął mężczyzna stojący do tej pory na uboczu. Jego straszne słowa odbiły się w umyśle Resso.
Mas - zabójczyni?
CZYTASZ
Poszukiwacz Zaćmienia
FantasyŚwiat, w którym dzień nieustannie walczy z nocą. Dwa rody potężne i wielkie, nienawidzące się od lat. W przeszłości dzielące wiele sporów i wojen. Rody, przez które zginęły tysiące niewinnych istot. Noc zamieszkuje Północ, dzień Południe. Nie utrzym...