Odłożyłam suszarkę na krawędź umywalki, nucąc pod nosem i przeczesałam jeszcze wilgotne włosy. Tyle musiało wystarczyć, nie zamierzałam spędzać w przydrożnej toalecie więcej czasu, niż było to konieczne. Spędziłam dzisiaj czternaście godzin w drodze, nie miałam ochoty marnować czasu na przedłużające się zabiegi higieniczne. Ze zmęczenia było mi wszystko jedno. Zaczęłam szybko zbierać przybory toaletowe i po kilku minutach, ruszyłam rzewnym krokiem do ciężarówki.
Kiedy otworzyłam drzwi na zewnątrz, moją uwagę przyciągnął czarny nowoczesny samochód marki BMW. Kim trzeba było być, żeby zarobić na takie arcydzieło? Zamyśliłam się na moment. Zaraz jednak znów zawróciłam swój wzrok na ścieżkę klasy robotniczej i przyspieszyłam kroku, idąc wzdłuż chodnika. Wykalkulowałam, skręcając w lewo, że przechodząc obok wejścia na stację, od razu kupię coś do przegryzienia. Wiedziałam, że po wpakowaniu wszystkiego do ciężarówki, nie będzie mi się chciało wracać.
Jak dla królowej rozsunęły się przede mną drzwi wejściowe, zapraszając zapachem parówki hod-dogowej do środka. Wcisnęłam się pośpiesznie do środka i przechodząc pomiędzy regałami, szukałam czegoś do zjedzenia. Chcąc, nie chcąc, słyszałam i rozumiałam co drugie słowo z rozmowy, która toczyła się za ladą. Mężczyźni prowadzili ożywioną i nerwową rozmowę na temat rabunku i poszkodowanych. Szkoda, że tak szybko wymieniali się zdaniami. Nie potrafiłam zrozumieć pełnego sensu wypowiedzi.
Zebrałam potrzebne artykuły. Wystawiłam wodę, zupki, kilka paczek żelków, ciastka na ladę i łamanym angielskim próbowałam dokonać zakupów. W tym czasie jeden z ekspedientów zachowywał się nad wyraz uprzejmie. Drugi natomiast stał oparty o futrynę drzwi prowadzących na zaplecze i kierował na mnie silnie wymowny wzrok. Jeśli chciał mi coś przekazać, nie miałam pojęcia, co to mogło być. Wzięłam pośpiesznie zakupy i ruszyłam do ciężarówki. Wychodząc, skręciłam w lewo i szłam wzdłuż prowadzącego mnie chodnika. Kiedy kolejny raz skręciłam w lewo i wyjrzałam na plac zza budynku, zobaczyłam jak jeszcze niedawno zapełniony parking, nieco opustoszał.
Kiedy dochodziłam do drzwi, klepnęłam wolną ręką maskę mojego złotego Volvo, a zaraz potem chwyciłam za klamkę od drzwi pasażera i położyłam siatkę z zakupami na asfalt. Kiedy stojąc na pierwszym stopniu, wrzuciłam torbę sportową do środka, na końcu czarnej plandeki osłaniającej naczepę zauważyłam nienaturalne fale. Szybko wrzuciłam zakupy do środka, zamknęłam drzwi i ruszyłam sprawdzić, co podpięłam nie tak. Niestety, zaparkowałam na tyle daleko od stacji, że teraz jej oświetlenie nie mogło ułatwić mi sprawy.
Już po kilku krokach, zrozumiałam swoje błędne wyobrażenie. Stałam w obliczu cholernie wielkiego problemu. Ktoś znacznie rozciął plandekę mojej naczepy. Z każdym oddanym śladem moje zdenerwowanie przybierało na sile. Chwytając uszkodzone miejsce, miałam nadzieję, że towar wciąż był na miejscu. Zajrzałam z modlitwą myśli przez podarty materiał do środka i odetchnęłam z ulgą, kiedy moja ręka zatrzymała się na ostreczowanym materiale. Zaraz potem musiałam jeszcze sprawdzić zawartość auta. Przebiegłam szybko do drzwi i sprawnie otworzyłam pakę. Wszystko zdawało się być na miejscu. Głęboko oddychając, zamknęłam cały transportowy dobytek i rzuciłam się na oględziny z lewej strony ciągnika. Tam zauważyłam bardziej dotkliwe straty, bo auto było poprzecinane wielokrotnie. Na ten widok w moim ciele wybuchła burza i zaczęłam powarkiwać poirytowana, zdumiona, wystraszona i zagubiona jednocześnie. Szłam tak powoli, dotykając opuszkami palców wyrządzonych strat i w niemocy w końcu krzyknęłam głośno.
- Kurwa mać!
Moje rozżarzone przekleństwo echem odbiło się od ścian nocy i zgrabnie trafiło w niepowołane ręce. Podniosłam wtedy wzrok do góry i zauważyłam szybko idącego nieopodal mężczyznę, zbliżającego się do czarnego SUVa, zajmującego miejsce parkingowe w średniej odległości. Wszystko byłoby wspaniałe, gdyby moje oczy nie zarejestrowały momentu ściągania maski przez wysoką i szczupłą postać, która cofnęła swoją rękę w połowie drogi i sprawnie odwróciła się w moją stronę. Kiedy pochwyciłam jego wzrok, wiedziałam, że czekają mnie same kłopoty. Napięłam wszystkie mięśnie i sekundę później zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku. Sprawnie okrążyłam auto, a kiedy wciskałam się do wnętrza ciężarówki i już prawie miałam zamykać drzwi, ktoś pociągnął mnie mocno za nogę, wyszarpując ze środka pojazdu. Dlaczego nie usłyszałam, że jest blisko? Co miało nadejść za moment?
CZYTASZ
POMYŁKA
ActionPrzywódca angielskiej mafii decyduje się na przerzut kontenerów transportowych. Przez przypadek jego ludzie przejmują nie te kontenery, co trzeba. W czasie akcji cywil próbuje przeszkodzić samemu bossowi, co musi się spotkać z konsekwencjami. Za duż...