Ze snu wybudził mnie telefon. Dochodziła trzecia nad ranem. Z niechęcią odwróciłem się od Eli i przyłożyłem telefon do ucha.
- Co się dzieje, Młody?
- Pacjentka Ashton'a popełniła samobójstwo.
- Powtórz - przesunąłem się do pozycji siedzącej.
- Wczoraj wieczorem prokuratura wszczęła śledztwo. Sprawdzają szpital. Na razie zabezpieczono miejsce zdarzenia, ale z samego rana wznowią działania.
- Wyślij Joe'go. Niech posprząta, co trzeba. Dlaczego Ash mnie o tym nie informuje?
- Sądzę, że może. Nie tłumaczę. Po prostu chodzi o Margo - zwróciłem uwagę na Noe, która nie spała, a z szeroko otwartymi oczyma przysłuchiwała się mojej rozmowie!
- Gdzie on jest?
- Pije alkohol. W gabinecie. W trakcie dyżuru.
- Ogarnę się. Przygotuj wszystko. Potrzebuję pół godziny - powiedziałem i zakończyłem rozmowę.
- Jadę z Tobą - zerwała się z łóżka
- To nie jest dobry pomysł.
- Muszę jechać z Tobą!
- Noe.
- Jarema, jadę z Tobą! - warknęła kolejny raz. Niechętnie musiałem przyjąć, że tym razem mogła bardzo wszystkiemu pomóc.
- Zjemy śniadanie i pojedziemy? Dobrze? Zwolnij. Potrzebujemy spokoju.
Pół godziny później zrozumiałem, że moja zgoda była błędem. Noe totalnie nie była gotowa. Za każdym razem, gdy przecierała ukradkiem łzy, wiedziałem, że nie powinna wsiąść do samochodu. Zamiast ją odesłać, musiałem tylko cierpliwie przez to przejść.
Wczesna godzina ułatwiła nam szybkie dotarcie na miejsce. Od razu skierowaliśmy się do gabinetu. Na szczęście wejście dla personelu zawsze stało dla nas otworem.
Otworzyłem niepewnie drzwi gabinetu Ash'a. Miałem nadzieję, że mój przyjazd był na wyrost. Niezgrabnie oplatając Noe, powstrzymałem ją przed gwałtownym wtargnięciem. Wślizgnęliśmy się do środka praktycznie bezgłośnie i oboje zastygliśmy, spoglądając na wysunięty ze ściany projektor, który właśnie nadawał. Oprócz projektora zwróciłem też uwagę na zaduch i gęstość powietrza w pomieszczeniu.
- Jestem zła - przed oczyma ukazał mi się obraz idealnego dziecka. Nie bawiła się, jak to zwykle robią małe dzieci podczas sesji. Siedziała na przeciw skupiona na rozmówcy. Poznaliśmy lata temu z Nat'em ten syndrom i nic się nie zmieniło. Wiktymizacja dzieci wciąż była silniejsza, w porównaniu do tej, która działa się na dorosłych.
- Dlaczego tak o sobie myślisz? - Ash zwrócił się do dziewczynki. Dopiero w tym momencie zwróciłem na niego uwagę. Siedział na podłodze, w dużej odległości. Dystans pewnie tworzył dla niej bezpieczne warunki.
- Bo jestem zła! - powiedziała głośniej, jednak wciąż zachowując wysokie maniery. Miałem przed oczyma dziewczynkę w wieku przedszkolnym, która potwierdzała wszelkie odcinki statystyczne. Rodzina, wiek przedszkolny, dom, ojciec, sadysta, przestępstwo niewidziane.
- Widzę przed sobą dojrzałą i mądrą sześciolatkę. Jesteś silna i odważna.
- Nie mów tak! To nie prawda. Jestem zła! Zła! Rozumiesz? Nie da się tego zmienić. Skrzywdziłam wiele osób!
- Margo, spokojnie. Rozmawiamy o tym, tylko jeśli chcesz i jak długo chcesz. Dobrze?
- Rozumiesz, że jestem zła?
CZYTASZ
POMYŁKA
ActionPrzywódca angielskiej mafii decyduje się na przerzut kontenerów transportowych. Przez przypadek jego ludzie przejmują nie te kontenery, co trzeba. W czasie akcji cywil próbuje przeszkodzić samemu bossowi, co musi się spotkać z konsekwencjami. Za duż...