14.03. 2019
Ostatni raz pogładziłem jej włosy i ucałowałem w czoło. Nie wiedziałem jeszcze, jak sprawdzić i naprawić całe zło, które ją spotkało, ale obiecałem sobie, że od teraz sprawy będą wyglądać inaczej. Mimo że chciałem, nie mogłem spędzić w łóżku więcej czasu. Sprawdzenie Wiktora czekało, a skoro znał wszystkie moje sekrety, wiedział, jak pociągać za sznurki.
Przed zejściem do podziemia poprosiłem kilku żołnierzy o monitorowanie sytuacji. Nikt nie miał Noe przeszkadzać, a tego dopilnować miała Theresa. Potrzebowałem tylko odrobiny czasu. Właściwie brakowało mi zimniej krwi. Potrzebowałem pokrycia w postaci dowodu, bo nie potrafiłem odebrać mu życia, od tak. Tym czasem wszyscy ludzie byli w gotowości. Czekali, aż się pojawi. Miałem nadzieję, że Bloo nie zdąży go pokroić, czym ja zdobędę się na odwagę. To do mnie miało należeć jego odstanie tchnienie.
Schodząc po schodach, wykonałem połączenie.
- Wiktor, kiedy będziesz?
- Małe opóźnienie. Khnox sprawdzał towar.
- Wszystko w porządku? - zapytałem rzeczowym tonem.
- Bez zastrzeżeń - odrzekł sprawnie.
- W kontakcie - powiedziałem, naciskając czerwoną słuchawkę.
Kiedy trzy i pół godziny później z transu wyrwał mnie alarm, jeszcze nie wiedziałem, co się stało. Spoglądając na ekran monitora, miałem coraz bardziej złe przeczucia. Kurwa mać! - wrzasnąłem do siebie, kiedy numery wytypowały ciężarówkę Noe, Noe i Wiktora.
Szarpnięciem odsunąłem się od biurka i ruszyłem na górę, wydając kolejno dyspozycje. Kiedy wpadłem do mojego pokoju, a jej nie było, całe moje ciało przeszedł prąd. Biegiem ruszyłem na parter do skrzydła pomocy domowej.
- Gdzie jest Noe? - zapytałem Theresę.
- Pokazała wiadomość, że wzywasz ją... - nie mogłem uwierzyć. Zamiast wdawać się w dyskusje, skierowałem się do operacyjnego.
- Roy, miałeś odwołać wszystkie zadania Noe - odezwałem się przez słuchawkę.
- Odwołane - powiedział na wydechu.
- To, gdzie ona jest? - krzyknąłem, będąc niedaleko.
- Magik! Spróbuj wskrzesić namierzanie. Zlokalizuj, gdzie oni są! - wrzasnąłem, wpadając do operacyjnego.
- Próbuję - odezwał się rozluźniony.
- Magik, słyszysz mnie - patrzyłem, jak w końcu zwraca się w moją stronę.
- Tak. Jasne - poprawił się na krześle. W tym samym czasie do środka wpadła dwójka żołnierzy, niosąca plik dokumentów.
Musiałem w końcu przyznać, że byłem miękki, chociaż nie chciałem. Przed sobą samym do końca udawałem, że nie widzę. Kiedyś ocaliłem bezgraniczną lojalnością kilkoro moich ludzi. Oddałbym życie za życie Wiktora. A dziś musiałem ponieść słoną zapłatę za to, że uwierzyłem, że w moim świecie można stworzyć rodzinę. Za każdym razem, kiedy odtwarzałem ostatnią rozmowę z Noe, wszystkie inne sytuacje nabierały coraz większego sensu.
- Potrzebuję listę waszych operacji - spojrzałem na niego z mordem w oczach. Był cały nie swój. Miałem nadzieję, że to nie narkotyki, już kiedyś omal przez to gówno nie przekręcił się na dobre.
- Za godzinę będziesz miał raport - znów nerwowo ruszał nogą pod stołem.
- Magik, skup się do cholery. Jaką, kurwa, godzinę? - powiedzialem, po czym wyszedłem na moment. Nie miałem wyjścia i musiałem w końcu dopuścić do organizacji ludzi z zewnątrz. Eli była moim priorytetem. Musiałem ją odzyskać niezależnie od środków.
CZYTASZ
POMYŁKA
ActionPrzywódca angielskiej mafii decyduje się na przerzut kontenerów transportowych. Przez przypadek jego ludzie przejmują nie te kontenery, co trzeba. W czasie akcji cywil próbuje przeszkodzić samemu bossowi, co musi się spotkać z konsekwencjami. Za duż...