15. Jarema

81 4 0
                                    

Dźwięk alarmowy wyrwał mnie z płytkiego snu. Spojrzałem na zegarek, była 5:30. Udało mi się zatem wygospodarować trzy godziny regeneracji. Przez rozdrażnienie, chciałem wyrzucić urządzenie przez okno, zamiast tego odebrałem. Chwilę później byłem gotów do działania. Kontenery z bronią i amunicją utknęły na Litwie. Nawet w Nowy Rok nie mogłem poczuć, że mam wolny dzień. W podziemiach skontaktowałem się z zaprzyjaźnionym ambasadorem. Niejednokrotnie rządowa pieczątka przyśpieszała, bowiem sprawy.

- Severy, przepraszam, że zakłócam Ci dzień. Potrzebuję na wczoraj informację. Kto odblokuje na Litwie nasze kontenery? - odezwałem się, gdy usłyszałem powitanie.

- Jarema, będziesz musiał wystąpić do ABW lub Ministerstwa. Jeśli nie były oznaczone, nikt się tym nie zajmie, od tak.

- Daj mi nazwisko. Wiem, że Butkus przeszedł na emeryturę.

- Amelija Petrauskas - odpowiedział zestresowany.

Kiedy usłyszałem to nazwisko, wiedziałem, że nie będzie łatwo. Zapowiadały się twarde negocjacje.

- Dziękuję. Gdybyś czegoś potrzebował, daj znać - powiedziałem i zakończyłem połączenie.

Nie chciałem spędzić całego dnia nad tą sprawą. Ponad godzinę sprawdzałem informację o tej kobiecie, raz po raz przecierając oczy ze zmęczenia. Musiałem znaleźć coś, co spowodowałoby, że rozmowa potoczyłaby się na moją korzyść, lecz od czasów Butkusa, ktoś w końcu zajął się zapleczem informatycznym. Nie mając na talerzu niczego ciekawego, postanowiłem zaryzykować.

Wykonałem telefon i rozpocząłem negocjacje. Trwało to długo, lecz w końcu mi uległa.
Kiedy ponownie spojrzałem na zegarek, była 9:00. Nie było sensu się kłaść się sportowem.

Zszedłem na śniadanie, żeby przywitać się z moimi ludźmi. Od progu zorientowałem się, że jej nie było. Wytrzymałem niepewność i złożyłem wszystkim zebranym życzenia noworoczne. Chwilę później pośpieszyłem do jej pokoju. Przebywała w nim większość dnia, więc był moim pierwszym tropem. Zapukałem delikatnie, a kiedy odpowiedziała mi cisza, pociągnąłem za klamkę.

Uchylone drzwi od łazienki i posapywanie uspokoiły mnie, więc już bardziej spokojny, wślizgnąłem się do środka. Kiedy zobaczyłem zgarbioną postać, zjeżyłem się i szybko przyjąłem podobną pozycję.

- Spokojnie - powiedziałem szeptem, chwytając jej barki - to tylko ja.

- Coś się stało? - wychrypiała.

- To ja pytam. Dlaczego wymiotujesz?

- Coś musiało mi zaszkodzić.

- Piłaś alkohol? - pokręciła przecząco głową, po czym dodała - Wolałabym zostać sama.

- Zadzwonię po doktora.

- Przecież mówię, że sobie poradzę.

- Nie jestem pierdolonym dominem - skwitowałem jej szorstkie słowa z uśmiechem.

Wyobraziłem sobie, że mógłbym być. To była rola, w której można było uzyskać spełnienie.

- Nic takiego nie powiedziałam.

POMYŁKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz