27. Jarema

73 1 0
                                    

Rozmazane światła.
Trzy rany.
Dwadzieścia dziewięć i pół godziny na stole operacyjnym.
Transfuzja.
Reakcja poprzetoczeniowa.
Znów rozmazane światła.
Zatrzymanie krążenia. Defibrylacja.
Migotanie. Kardiowersja.
Śpiączka.

Sporo się działo, gdy nie byłem niczego świadomy. A kiedy postanowili mnie wybudzić, przy moim łóżku czekał Nathan. Po tak drugiej drodze i walce mojego ciała dobrze było nie obudzić się w samotności. Początkowo rurka tracheostomijna uniemożliwiła mi funkcjonowanie, ale potem było już tylko inaczej. Początkowo nie byłem w stanie zadbać nawet o jedną z czterech kończyn, o niczym innym nie było mowy. Potrzebowałem kilku dni i rehabilitacji ze względu na przykurcz.

Na szczęście mój mózg pozbierał się wyjątkowo szybko i był głodny wiedzy. Nat przekazując mi informacje, nie rozdrabniał się. Zostałem postrzelony przez agentkę Europolu, która miała unieszkodliwić terrorystę międzynarodowego według oficjalnych wytycznych, nad drugim dnem pracowaliśmy. Siostra Cruz'a była bezpieczna, mama, Noe również.
Mogłem odpocząć.
Przez kolejne dni robiłem tylko to.

****

Nie otworzyłem oczu, a jedynie nasłuchiwałem. W maraźmie szpitalnego łóżka, każda zmiana dźwięku otoczenia, mogła przynieść ukojenie. Nieznaczne poruszenie stopą, tyle wystarczyło. Tym razem, w środku była więcej, niż jedna osoba.

- Obudziłeś się? - wyszeptała.

- Mama? - jej szept nie był na tyle wyraźny, żebym uwierzył, że to ona.

Otworzyłem gwałtownie oczy.

- Przyjechaliśmy przed kwadransem. Musiałem iść do lekarza, więc nie budziliśmy Cię przedwcześnie - wtrąciła druga postać.

- Dlaczego ona tutaj jest? - zapytałem, stojącego na przeciw mojego łóżka Nata.

- Jest bezpiecznie. Chcemy, żebyś szybciej się regenerował. A to wszystko zaczyna się od głowy. Macie dwadzieścia minut. Ze względów bezpieczeństwa nie chcemy przyciągać zbyt dłużej uwagi. Interpol waruje pod drzwiami. Natomiast zatrzymujemy cały oddział, Jarema miej litość dla wszystkich chorych ludzi - powiedział, obrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami. Wiele mnie omijało.

- Jestem zmęczony - wyszeptałem.

Nie byłem gotów na rozmowę. Zamknąłem oczy i nasłuchiwałem, co wydarzy się dalej. Nie musiałem długo czekać na stukotanie kobiecych butów. Cztery kroki później przysiadła na łóżku i chwyciła mnie za rękę.

- Przepraszam, że nie opierałam się wystarczajaco - usłyszałem melodyjne dźwięki.

- Co masz na myśli?

- Twój ojciec był wizjonerem, ale jego pomysły z czasem przerodziły się w twór zagłady. Kiedy to wszystko zaczynaliśmy, miałam jeszcze wolę decyzyjności... - chrząknęła - przepraszam, że nie zamknęłam tego projektu, że przyłożyłam do tego wszystkiego swoje dłonie, że Cię opuściłam i nie walczyłam o naszą rodzinę wystarczająco.

- Nie musimy o tym rozmawiać - odparłem.

- Przepraszam, że pokochałam męża na tyle, żeby moje własne dziecko musiało przez to cierpieć. Nigdy nie pomyślałam, żeby stawić warunki, a powinnam...

POMYŁKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz