Dochodziła piąta nad ranem, kiedy zatrzymałam się przed swoją czarną limuzyną. Ponad godzinę czasu spędziłam na oględzinach okolicy, tak dla pewności, natomiast poczucie zlodowacenia uniemożliwiło mi dłuższe koczowanie. Po upewnieniu się, mogłam w końcu wejść do środka i odjechać. Gdy wyciągałam kluczyki z torebki, usłyszałam za sobą odgłosy chodu. Odwracając się, dostrzegłam trzy męskie sylwetki, następnie poczułam zwalające z nóg uderzenie i niestaranne wkłucie. Następne, co potrafiłam zarejestrować to tylko migoczące oczy i ciemność.
****
Budziłam się powoli, jakby wracając z dalekiego, wspaniałego snu, chociaż coraz silniej docierający ucisk w nadgarstkach starał się wyrwać z niego mój mózg. Mimo że byłam przykuta, jeszcze nie sądziłam, że to coś złego. Jakiekolwiek odczucia były mi w tym momencie obce.
Jakiś czas później znów obudził mnie chłód i obolałe kości. Jakiekolwiek ruchy, które mogłam wykonać obolałym ciałem były minimalne. Wszystko toczyło się w zwolnionym tempie do czasu, aż usłyszałam szybkie kroki, które docierały w moim kierunku. Chwilę później dostrzegłam wysokiego szatyna, sprawnie zbliżającego się. Często koncentrowałam się na oczach, w tych zauważyłam wyraźne zainteresowanie. Wtedy przez moje ciało przebiegł prąd, niosąc ze sobą pokłady adrenaliny. Podświadomie czułam, że facet nie jest przyjaźnie nastawiony.
- Co robisz? - zapytałam w języku niemieckim, a kiedy nie odpowiedział ponowiłam swoje zapytanie, mówiąc łamanym angielskim.
Mężczyzna natomiast zupełnie nie zwracał uwagi na to, co mówię, tylko szamotał się z pasem, który dociskał mój brzuch do ściany. Przerażona zaczęłam wiercić się na tyle, na ile pozwalały kajdany i pasy.
- Nie ruszaj się, głupia kurwo - odezwał się do mnie, przelotnie spoglądając na mnie spojrzeniem pełnym złości.
Sekundę później poczułam ścisk żeber. To nie było uderzenie, ale wymowne ostrzeżenie. Przestałam się ruszać.
- Zostaw mnie, zostaw proszę. Nic nie zrobiłam. Co robisz? Zostaw - wrzeszczałam w bezruchu, kiedy kolejno rozrywał ramiączka sukni Idy.
Nigdy wcześniej w życiu nie byłam tak bardzo przerażona. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy, nad którymi zupełnie nie miałam kontroli.
- Jak myślisz, dziwko? Do czego masz mi posłużyć? Uwielbiam takie świętoszkowate akcje rasowych ruchadeł - zadrwił, wyciągając kieszonkowy scyzoryk z kieszeni spodni.
Kiedy nacinał kawałek sukni, obudziłam się z letargu. Nie mogłam pozwolić, żebym mnie zgwałcił.
- To pomyłka. Proszę. Nie jestem dziwką. Proszę. Zostaw mnie - łkałam, wrzeszcząc.
A wszystko pomiędzy połykaniem łez i lecących smarków.
- Trzeba było nie handlować na boku. Zaraz Ci pokażę, jak się obchodzimy z nielojalnym kurwidłem. Nauczymy Cię posłuszeństwa.
Tym razem jego pięść z impetem wylądowała na moim mostku pozbawiając mnie na moment tchu. Błagam tylko w duchu o pomoc, o pierdolony cud. Jednak on nie nadchodził.
- Pierdolona szmata, myśli, że może stawiać jakiekolwiek warunki - mówiąc, rozerwał nacięty chwilę wcześniej materiał i rzucił go za siebie.
Moje wrzaski, szamotanie się, nie były w zasięgu wywołującym u niego pożądaną przeze mnie reakcję. Miał tylko zostawić mnie w spokoju. On tymczasem pozbawił mnie bielizny. Skurwiel miał prosty plan... Dotknął moich sutków i od nich sunął opuszkami palców do skórzanego pasa. W tym samym czasie czułam, jak wnętrzności zatrzymują się w mojej krtani.
Kiedy odpiął pas przytrzymujący moje ciało, chciałam się wyrwać, jednak poza drapaniem i wierzganiem w jego rękach, nie miałam wystarczająco siły na nic więcej. Sprawnie odwrócił i przycisnął do zimnej ściany moje roztrzęsione ciało. Gdy majstrował przy zamku spodni, a chwilę później poczułam nabrzmiałego, gorącego penisa na moich pośladkach, poddałam się. Zamilkłam, uciekając duchem wgłąb. Nie miałam wystarczająco nadziei, że ktoś o mnie zawalczy. Sama nie potrafiłam się uratować, nikt inny nie chciał.
- Paul!
Chwilę później przerażający ryk wypełnił piwnicę, kiedy główka penisa napierała na wejście mojego do odbytu. Mężczyzna puścił moje ciało odrobinę, lecz nie na tyle żebym mogła coś zmienić fizycznie.
- Szefie, zaraz kończę. Uczę nową dziwkę zasad - odezwał się równie głośno, nadal nacierając na mnie swoim ciałem.
- Puścić ją, puść ją, kurwa!
Kolejny ryk, jeszcze bliżej przeciął powietrze. Nie widziałam, lecz wiedziałam, do kogo należał ten głos. Nie byłam pewna, po której stronie piekła znajdę się za moment. Gwałciciel, pierdolony Paul, puścił mnie jednak i odsunął na wyciągnięcie ręki. Nie zdążył zrobić nic więcej.
- Będę...
Nie mógł dokończyć, bo huk wystrzału eksplodował w pomieszczeniu. Obracałam się. Mimo tego nie zauważyłam, kiedy Jarema wyciągnął broń i strzelił do mojego oprawcy, który sekundę później osunął się na ziemię. Tę sekundę czułam ulgę, a po niej wolno wzrokiem śledziłam ślad rozerwanej czaszki, z której wolno wypływał mózg. Przebiegłam spojrzeniem bez tchu wzdłuż krwawego śladu rozbryzgniętego na ścianie, a potem spojrzałam na moje poplamione czerwoną mazią ciało.
Czerwone plamy. Czerwone ściany. Wszędzie.
Widziałam na czerwono, nic innego do mnie nie docierało. Wycinając się do przodu, wyrzuciłam treść żołądkową na podłogę, sekundę później odpłynęłam.
CZYTASZ
POMYŁKA
ActionPrzywódca angielskiej mafii decyduje się na przerzut kontenerów transportowych. Przez przypadek jego ludzie przejmują nie te kontenery, co trzeba. W czasie akcji cywil próbuje przeszkodzić samemu bossowi, co musi się spotkać z konsekwencjami. Za duż...