Transport kontenerów przebiegł pomyślnie. Tym razem nikt niczego nie spierdolił. Dosłownie poszło, jak w szwajcarskim zegarku. Cieszyłem się, bo po porannych poczynaniach Noe nie miałem nawet cienia cierpliwości dla krzywych akcji.
Nie zdążyłem się rozgościć w samochodzie, kiedy na linii pojawił się Ant. Jego telefon o tej porze musiał nieść rewelacje. Oczywiście, miał najgorsze z możliwych wieści.
- Noe, uciekła - nie zdążyłem odezwać się słowem przed jego wypowiedzą.
- Co, kurwa? - uderzyłem w deskę rozdzielczą. Myślałem, że się przesłyszałem, ale wszystkie moje przypuszczenia były trafione.
- Tak, jak podejrzewałeś. Ogłuszyła Joe'go, ale z nim wszystko w porządku. Pozbyła się implantu. Śledzimy ją. Lucas jest z nami połączony - nie powiedziałem tego na głos, jednak swoją drogą zbyt mało zdążyłem ją nauczyć, kiedy jeszcze ćwiczyliśmy. Nie miała wystarczającej perspektywy, żeby przechytrzyć wszystkie ruchy na planszy.
- Przyśpiesz - powiedziałem do kierowcy, po czym zakończyłem połączenie.
Nie miałem ochoty dłużej rozmawiać, czy może nie potrafiłem przez natłok emocji. Bałem się, że ktoś znów sięgnie po to, żeby ją skrzywdzić i spróbuje na mnie zagrać. Scenariusz, w którym działa się jej krzywda, wykraczał poza to, co byłbym w stanie przetrawić na chłodno.
Czułem, że nie mogłem zdecydować się na przedwczesne sprowadzenie jej do domu, bo próbowałaby osiągnąć swój cel, dopóty by jej się nie udało. Postanowiłem zatem podążać za nią i udawać, że to ona rozdaje karty.
Zaszyłem się w swoim gabinecie i ustalałem wszystko, co musimy dostosować, żeby zminimalizować ryzyko. Kiedy omawialiśmy z Młodym i Nat'em strategię, a raczej oni doprowadzali zdalnie moją wściekłość i rozgoryczenie do porządku, zadzwonił telefon.
- Jarema - usłyszałem w słuchawce.
- Co jest, Luc?
- Mamy połączenie ze Zjednoczonych Emiratów.
- Zjednoczonych Emiratów? - powtórzyłem za nim, żeby się upewnić.
- Kierunkowy Abu Dhabi - odezwał się Nat.
- Połączcie - poprosiłem, biorąc głęboki oddech. To nie był dobry moment.
- Dzień dobry, Samuel Baewll, przedstawiciel Brytyjskiej Ambasady w ZEA.
- W czym mogę pomóc?
- Tommy Solland określił pana jako osobę do kontaktu.
- Co z nim? - zapytałem.
- Z przykrością muszę przekazać informacje... Pan Solland nie żyje. Zmarł w poniedziałek rano w więzieniu. Najszczersze kondolencje - świat oszalał.
- Milczy Pan, rozumiem, że to cios, ale musimy ustalić ewentualny sposób dostarczenia ciała denata oraz...
- Jak zmarł? - zapytałem, przeciągając czas, jednocześnie wskazując połączonemu na wideokonferencji Nathan'owi na zegarek. To mogła być prawda, gdyby nie noc.
W sekundę Nat określił, że strefa czasowa to tylko trzy godziny różnicy. Czy byłem przekonany, że urzędnicy państwowi pracują w nocy? Nie, tysięcy mniejszych rybek.
CZYTASZ
POMYŁKA
ActionPrzywódca angielskiej mafii decyduje się na przerzut kontenerów transportowych. Przez przypadek jego ludzie przejmują nie te kontenery, co trzeba. W czasie akcji cywil próbuje przeszkodzić samemu bossowi, co musi się spotkać z konsekwencjami. Za duż...