16. Kiedy chroni cię przed upadkiem

608 25 1
                                    

Daichi Sawamura

- Spróbuj tylko patrzeć na moje majtki, a dostaniesz w łeb - zagroziłaś chłopakowi, nim weszłaś na nieszczęsną drabinę, by zawiesić plakat na jednym z korytarzy. Nawet nie chodziłaś na kółko plastyczne, a musiałaś wyręczyć profesora, który śpieszył się do szpitala, bo jego żona zaczęła rodzić. Sawamura pokornie pokiwał głową i taktownie odwrócił wzrok, gdy zaczęłaś się wspinać. Podał ci kartkę papieru, gdy byłaś już na odpowiedniej wysokości i zaczęłaś swoją robotę.

Z początku miałaś to wszystko zrobić sama, ale dostrzegł cię twój chłopak, który nie potrafił przejść obok ciebie obojętnie. Miał czas przed treningiem, więc mógł go przeznaczyć na ciebie, nie widział problemu. 

Wbijając pineskę w tablicę korkową, czułaś na swoich udach wzrok partnera. Zaczepnie wypięłaś się trochę bardziej w jego stronę, a ten tylko odchrząknął i wzmocnił chwyt na drabinie, tak bardzo, że jego kostki pobielały. Zauważyłaś jego reakcję tylko dlatego, że zerknęłaś na niego przez ramię. Dumny uśmieszek wpłynął na twoje usta. 

Uwinęłaś się szybko ze swoim zadaniem i kiedy już zaczęłaś schodzić, noga omsknęła ci się przez dzwoniący dzwonek wiszący nad twoją głową. Kompletnie wypadło ci z głowy, że za chwilę lekcje się kończą i z klas wybiegnie uśmiechnięta hołota. Dźwięk był na tyle głośny, że aż zabolały cię uszy. Zaczęłaś spadać, ale długo to nie trwało, bo Daichi położył dłoń na twoich placach i złapał cię pod kolanami. Owinęłaś swoje dłonie wokół jego karku i cmoknęłaś w usta, w podzięce za ratunek. Już chciałaś stanąć o własnych siłach, gdy ten delikatnie cię przytrzymał, więc zostałaś na miejscu.

- Nic sobie nie zrobiłaś? - omiótł cię wzrokiem po twarzy, jakbyś co najmniej na nią upadła.

- Niee - dotknęłaś opuszkiem palca jego nos, na co zmarszczył go trochę - dziękuję i ... możesz mnie już puścić, jestem ciężka - licealista delikatnie się zarumienił i posłusznie odstawił cię na ziemię. 


Tetsurō Kuroo

- Posrało cię do reszty?! - parsknęłaś, mocniej uczepiając się palcami w bicepsy swojego chłopaka, który uśmiechając się szeroko wzmocnił uścisk na twoich biodrach. Miałaś tylko przyjść, ucałować jego policzek, życzyć udanego treningu i wyjść z gimnastycznej, a zatrzymałaś się na etapie pierwszym! Wszystko dlatego, że poza wami nie było nikogo więcej, a jemu zebrało się na czułości. Od razu jednak stwierdził, że nie chce mu się nachylać, więc albo masz urosnąć, albo stanąć na leżącej piłce. Oczywiście dostał w łeb i pokusiłaś się na opcję numer dwa. 

Było trochę śmiechu, gdy dla zabawy zaczął się oddalać zmuszając cię, byś i ty robiła kroki na kuli niczym jakiś zwierzak w zoo. Przestał się drażnić, gdy zagroziłaś mu, że nie dostanie żadnego całusa przez tydzień.

- Ciebie też to bawi - wymruczał zbliżając swoją twarz do twoich obojczyków. Zostawił na nich kilka mokrych muśnięć, by przenieść się z pocałunkami na twoje usta. Nie pogłębiłaś pieszczoty tylko perfidnie oderwałaś się od jego warg. Westchnął zrezygnowany, patrząc na ciebie z przymrużonymi oczami.

- Myślisz, że kilka pocałunków załatwi sprawę? - spytałaś podejrzliwie.

- A nie? - zaśmiałaś się w odpowiedzi i teraz to ty musnęłaś jego usta. W końcu to chłopak musiał się napracować, by móc dotykać twojej skóry, kiedy dla zabawy unosiłaś podbródek nieco wyżej. Nie był jakoś szczególnie zły. Mogłaś nawet stwierdzić, że podoba mu się taka gra w kotka i myszkę. Osoba trzecia mogłaby wam zrobić zdjęcie i oznajmić, że jest to całkiem romantyczne, ale ową osobą, która niespodziewanie wbiła do sali była niestety persona, Yaku Morisuke. 

Ahoj, kapitanie! - Haikyu!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz