[...] - rozdział nie mający powiązania z głównymi scenariuszami i preferencjami!
Życie hybryd we współczesnym świecie było bardzo ciężkie. Tymczasowi opiekunowie nie zawsze okazywali się być troskliwi. Niekiedy zdarzały się przypadki, gdzie "szczęśliwiec" wykorzystywał fakt, że posiadał niezwykłe zwierzę, by sprzedać je za niewiarygodną sumę pieniędzy. Nie wszystkie jednak zwierzątka chciały podporządkowywać się ludzkiej woli, dlatego uciekły od cywilizacji, by wieść spokojną egzystencję w lesie.
Z jednej strony było to zrozumiałe, ale z drugiej odbierały możliwość osobom, które od urodzenia były z nimi związane (można to nazwać tak zwaną nicią przeznaczenia). Ich życiowym celem było przygarnięcie hybrydy, by stała się ona członkiem rodziny i wiernym kompanem. Wtedy wypełniała się ich pustka w sercu, która była zarezerwowana na prawdziwe i szczere szczęście.
W przypadku odepchnięcia więzi przez człowieka, zwierzę umierało, ale stworzenia nie były tego świadome. Myślało, że to przez zatrucie.
W przypadku odepchnięcia więzi przez zwierzę, człowiek nie miał prawa już nigdy być szczęśliwym.
Legenda:
☛ Tymczasowy Opiekun ➤ to osoba, która przygarnia hybrydę, która nie jest mu przeznaczona, by zwierzątko oswoiło się z domem.
☛ Opiekun ➤ to osoba, której od urodzenia jest przypisana konkretna hybryda. Nie zna dokładnej rasy, ale pozna, kto jest jej przeznaczony przez kontakt wzrokowy.
► Daichi Sawamura
Zwierzę: (pies)
ꕥ Stosunek do "Tymczasowych Opiekunów hybryd": Lubił ich. Trafił do jednego z nich, a starsza pani okazała się być kobietą o złotym sercu. Zawsze mógł liczyć na duże porcje pieszczot.
ꕥ Stosunek do przyszłego Opiekuna: Początkowo sam go szukał. Poszukiwania trwały i trwały, dlatego stracił nadzieję, że kiedykolwiek go odnajdzie. Po przygarnięciu przez Tymczasowego Opiekuna stwierdził, że nie chcę swojego Opiekuna, bo tu gdzie jest, jest mu dobrze.
ꕥ Czy od razu zaakceptował więź? Tak
ꕥ Jak poznał swojego Opiekuna:
Daichi zamerdał szczęśliwie ogonem, gdy starsza kobieta ponownie złapała w swoje pomarszczone dłonie żółte frisbee. Mimo swojego wieku wychodziła z nim na spacery tyle razy, ile się tego domagał. Żyła sama, a jej krewni rzadko ją odwiedzali, więc był jej jedynym towarzyszem. Zamachnęła się, a po chwili po niebie szybowała plastikowa zabawka. Cały w skowronkach Eurasier zaczął biec nie spuszczając z oczu latającego obiektu. Łapiąc upragnione frisbee rozejrzał się po parku, w którym byli. Liczył, że spotka swoich kolegów, ale przeliczył się, gdy na ich poletku nie było nikogo. Trochę zawiedziony truchtem zmierzał w kierunku swojej właścicielki. Obiecała mu dzisiaj wołowinę na obiad, musiał być grzeczny.
Zwolnił swój chód, gdy kobieta rozmawiała z kimś przez telefon. Nie chciał jej zawracać głowy zabawą, więc ułożył u jej stóp zabawkę i usiadł przy jej kolanach. Od razu jej ręka wylądowała na jego puchatej głowie, więc przymknął delikatnie oczy. Z tego, co słyszał była czymś bardzo podekscytowana, a to sprawiało, że i on czuł się szczęśliwy.
CZYTASZ
Ahoj, kapitanie! - Haikyu!!
RandomTrochę scenariuszy, trochę preferencji z kapitanami drużyn z Haikyuu!!