21. Kiedy nazywasz go pieszczotliwie

676 28 7
                                    

Daichi Sawamura

- Oj, nie denerwuj się - objęłaś go od tyłu, gdy po kilkudziesięciu próbach nadal nie mógł sobie poradzić z nawleczeniem igły. A to dopiero pierwszy etap ... Westchnął męczeńsko rzucając niedbale na stół swoją koszulkę, którą postanowił naprawić. Zdziwił cię fakt, że postanawił zrobić coś ze swoją odzieżą sam, nie prosząc nikogo o pomoc. Dobrze jednak, że zgodziłaś się zostać u niego w domu, bo inaczej chłopak, by się załamał psychicznie. Ukrył twarz w dłoniach i siedział tak dopóki jego oddech się nie unormował. 

- Jak mam być spokojny, gdy inni na moim miejscu zrobiliby to już z milion razy? - mruknął niewyraźnie. 

- Już się tak nie dołuj. Nawet ja mogę mieć z tym problem! - dla potwierdzenia swoich słów usiadłaś mu na nogach i złapałaś igłę i czarną nic. Uważnie obserwował twoje ruchy i o mało się nie popłakał, gdy ty niedbale do tego podchodząc osiągnęłaś sukces za trzecim razem przymiarki. Ewidentnie byłaś w szoku, że udało ci się osiągnąć coś niemożliwego w twoim przypadku, ale musiałaś zająć się swoim partnerem.

- ... - już przymierzał się do słowotoku, ale przerwałaś mu całując go w usta. Niemal automatycznie oddał gest i na chwilę zapomniał o swoim problemie. 

Trochę minęło, nim oderwaliście się od siebie, ale musiałaś stwierdzić, że jesteś coraz lepsza w pocieszaniu i motywowaniu go. Po odsunięciu się zobaczyłaś, jak jego oczy delikatnie błyszczą, a na ustach błądzi uśmieszek. No, sytuacja kryzysowa zażegnana!  

- Taki z ciebie wspaniały kapitan i przyjmujący, a załamujesz się przy konfrontacji z tym? Oj misiaku - mało brakowało, a prawie byś się tam rozpłynęła. Jego wzrok wbity w ciebie przypominał ci małego szczeniaczka albo małe dzieciątko.

Daichi czuł, jak jego policzki nagrzewają się, a on nawet nie może zakryć twarzy. Zdezorientowana na początku myślałaś, że gnieciesz go swoimi nogami, ale potem zrozumiałaś, że to przez to jak go nazwałaś. Uśmiechnęłaś się wesoło i całując jego czoło, wstałaś. Popatrzył na ciebie niezrozumiale.

- No co? Nie jestem tu tylko po to, żeby cię obserwować. Co robimy z tą koszulką? - złapałaś materiał w dłonie i popatrzyłaś na niego.


Tetsurō Kuroo

- Moje małe, słodkie, biedne kociątko ... - wymamrotał twój partner, gdy przez swoją nieuwagę nadziałaś się pupą na kant kuchennego stołu. Uwierzyłabyś w tę troskę, gdyby nie ten mały ironiczny uśmieszek na jego ustach. Mogłabyś uderzyć go w ten jego czasem pusty łeb, ale zbyt mocno obejmował cię w pasie. No i ta jego ręka masująca twoje zderzaki ... Taka sytuacja oczywiście nie miałaby miejsca, gdybyś potrafiła powiedzieć "stop" pieszczotom swojego chłopaka. Bądźmy szczerze, kto normalny odepchnąłby go od siebie, gdy tak uroczo się do ciebie przystawia?

- Dobra, przestań mnie już macać zboczeńcu - próbowałaś go od siebie odepchnąć, gdy zwykły masaż zamienił się w dobieranie do gumki twoich majtek. Z opóźnieniem, ale jednak zrobił to, o co go poprosiłaś i pociągnął cię w stronę salonu. Usadowił się na kanapie patrząc na ciebie wyczekująco. Nie chcąc być mu totalnie posłuszna, oparłaś się rękoma o jego nogi. Nachyliłaś się nad nim patrząc z uśmiechem, jak ten musiał się odchylić, żeby złapać z tobą kontakt wzrokowy.

- Hm? Czemu tak na mnie patrzysz? Jedynym, który może patrzeć na mnie z góry, jestem ja sam! - parsknęłaś śmiechem na jego wypowiedź. A tak się zarzekał, że w życiu nie obejrzy anime o innym sporcie, a tu co? Witamy cię Aomine Daiki! 

Ahoj, kapitanie! - Haikyu!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz