forty-three

276 23 7
                                    

Jako, że do końca zostało naprawdę niewiele rozdziałów, to stwierdziłam, że oprócz środy, rozdziały będą pojawiały się również w soboty!

Miłego czytania:)

Jimin POV:

Wczorajsza noc należała do tych bardziej wymagających i wyczerpujących. Oczywiście, zdarzały się takie, które były o wiele gorsze. Jednak ta zdecydowanie nie była tą łagodniejszą. Od kiedy znowu jestem w tym miejscu, wspomnienia sprzed kilku lat z każdym dniem wracały w kolejnych, coraz większych, porcjach.

Dzisiaj była niedziela - dzień wolny.

W siódmy dzień tygodnia praktycznie nikt nie przychodził do "klubu" i jedyną pracę jaka była wykonywana przez pracowników, czyli przez nas, to dorabianie pieniędzy na obsługiwaniu paru wyjątkowych gości.

Wiele razy korzystałem z "wolnych" niedziel aby sobie dorobić, a raczej spłacić więcej pieniędzy z długu, ale dzisiaj zupełnie nie miałem na to siły.

Wstałem z łóżka i skwasiłem się czując ból w dolnych kończynach. Podszedłem do lustra i spojrzałem smutno na swoje odbicie.

Ten tydzień minął mi szybciej niż się tego spodziewałem. Ale to chyba dobrze? Skoro tydzień minął szybko to parę lat nie będzie wcale takie powolne.

Sięgnąłem do półki z ubraniami, wyjmując szare dresy i oversize'ową bluzę.

Samo zakładanie tych ubrań sprawiało mi radość. W ciągu tygodnia byłem zobowiązany do noszenia ubrań, które pozostawały obcisłe i zachęcały zarówno krojem jak i kolorem. Myślę, że ciemnoszare dresy i czarna bluza się do tego nie zaliczały. I chociaż uwielbiałem nosić obcisłe i przyciągające spojrzenia ubrania, to teraz prawie popłakałem się ze szczęścia czując miły materiał ciepłej bluzy.

Zerknąłem na zegar. Dochodziła 10. O tej godzinie byłem umówiony z Taeri na śniadanie.

An Taeri to dziewczyna, która pracuje tutaj od zaledwie miesiąca. Nie chciałem odnawiać kontaktu z żadną z osób, które poznałem dwa lata temu. Z drugiej strony bycie zupełnie samemu nie zachęcało, a niska blondynka wydawała się być dobrym towarzystwem.

Na śniadanie zażyczyłem sobie dwa naleśniki z jogurtem truskawkowym. Nie żebym miał jakiś duży wybór, ale bez oszukiwania - byłem po prostu więźniem jogurtów truskawkowych.

Podobnie jak byłem więźniem Gyenoka.

– Jak wczorajsza noc? -zapytała koleżanka kładąc tackę z jajecznicą na stole.

Wzruszyłem ramionami. – Bywały gorsze.

– Dzisiaj niedziela, więc mam nadzieję, że uda nam się trochę wypocząć. -dodała z uśmiechem.

Kiedy drugiego dnia mojego powrotu pierwszy raz zacząłem z nią rozmawiać, od razu poczułem bijący optymizm od nastolatki.

– Też mam taką nadzieję. Po śniadaniu wracam do pokoju i przeleżę cały dzień, na prawdę. -odpowiedziałem wywołując śmiech u blondynki. Ja nie żartowałem.

– Ja pewnie obejrzę w końcu ten serial, który planuję obejrzeć już od dobrego tygodnia.

Przytaknąłem głową na znak, że rozumiem.

Od kiedy znalazłem się tutaj ponownie, przestałem być już tak rozmowny.

Odłożyłem pusty talerz na odpowiednie miejsce i powolnym krokiem udałem się w stronę windy.

Ucieszyłem się widząc brak ludzi, co oznaczało, że możliwe, że uda mi się pojechać samemu.

Przy urządzeniu usłyszałem jeszcze głośne nawoływania Taeri.

dominant [jikook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz