VII

350 17 19
                                    

- I na co ci to było, Chim? - Taehyung gładził czarne włosy przyjaciela, który z głową ułożoną na jego ramieniu cicho pociągał nosem. - Z tamtego chłopaka, który za tobą szalał, nic już nie zostało. Daj sobie spokój. Czas ruszyć naprzód.

- Nie potrafię, Tae - westchnął, wtulając się mocniej w przyjaciela. - Myślałem, że po takim czasie, będę umiał zrezygnować, ale ja nadal go kocham.

Było już bardzo późno. Gdy Park tu przyszedł, rodzice szatyna dawno spali, więc musieli być cicho. Po konfrontacji z Sugą, powinien wrócić do domu, ale potrzebował czyjejś bliskości. Sam by się nie uspokoił, a tylko bardziej załamał. Nie chciał znów przychodzić do pracy w paskudnym nastroju. Seokjin pomyślałby, że zachowuje się jak nastolatka z okresem.

- I co niby chcesz zrobić, hm? Facet bierze udział w pojedynkach raperów, jest mistrzem w wyzywaniu i poniżaniu, zadaje się z samymi typami spod ciemnej gwiazdy. Masz szczęście, że nie było przy nim tego dupka. Nie zamieniłby wtedy z tobą słowa, a może nawet wywaliłby cię siłą z klubu, zamiast groźbą.

- Namjoon mi za to zapłaci - powiedział pewnie, mimo mokrych oczu i policzków. - Nie wybaczę mu niczego, co zrobił Yoongiemu. Zabrał mi go po raz drugi, ale tym razem go odzyskam. Yoongi już kiedyś się we mnie zakochał. Zrobi to ponownie.

- Mocne słowa - Kim uśmiechnął się, ale szczerze wątpił w powodzenie tego planu. Mimo to zamierzał wspierać przyjaciela najmocniej, jak tylko się dało.

- Przepraszam, Tae, że zawracam ci głowę. Będę już szedł - uśmiechnął się trochę smutno i powoli podniósł się z łóżka.

- Zostań. Późno już jest.

- No, ale...

- Wiem, jak bardzo chcesz się potulić - oczy młodszego wyglądały teraz, jak półksiężyce, a twarz wykrzywiła się w cwanym uśmiechu.

Jimin spojrzał na niego, jak na kosmitę, którym zresztą był. W końcu zgodził się pod naporem tych lśniących tęczówek. Dostał od szatyna ręcznik wraz z czystymi rzeczami do spania i wziął szybki prysznic. Gdy wrócił do przyjaciela, ten siedział oparty o ścianę z nosem w telefonie. Niestety nie mogli spać osobno, bo pokój, w którym Jimin kiedyś mieszkał, został przerobiony na minimalistyczny salon gier, tych planszowych oczywiście.

Wszedł pod kołdrę, a Kim zaraz położył się również. Łóżko nie było duże i musieli spać blisko siebie, dlatego oddzielne pościele nie miały sensu. Park miał nieobecne spojrzenie, a młodszy jeszcze chwilę pisał coś na telefonie, by zaraz odłożyć go na bok i przytulić do siebie czarnowłosego.

- Kookie będzie zły - westchnął smutno.

- Nie jest - odparł Tae. - Już mu napisałem, że nocujesz u mnie. Jesteśmy przyjaciółmi, Chim. Całą trójką. Poza tym jesteś tak szalenie zakochany w Sudze, a ja w Kookim, że nie ma się o co martwić - zaśmiał się cicho, czym wywołał ledwie widoczny uśmiech u starszego.

- Jesteście najlepsi - wyznał cicho, zamykając oczy i już po chwili szatyn słyszał jego umiarkowany oddech.

***
- Poradzisz sobie sam? - Dopytała, zabierając swoje rzeczy z zaplecza. - Jinnie przyjdzie dopiero wieczorem. Może zostanę, co?

- Chcesz siedzieć dwanaście godzin w pracy? - Młodszy zaśmiał się i pogonił blondynkę do wyjścia. - Dam radę, noona.

- Już nie raz tak siedziałam - przewróciła oczami.

- Ale teraz jestem tu ja i nie musisz już tyle pracować.

- Dobra, ale jakby co to...

- Nie będę dzwonić. Poradzę sobie - prawie wyrzucił ją za drzwi i znów się zaśmiał, widząc przez szybę, jak dziewczyna opiera dłonie o biodra z niezadowoloną miną. Pomachał jej radośnie i wrócił za ladę.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz