XVII

319 18 10
                                    

Wziął szybki, chłodny prysznic, by nie marnować wody i ubrany w ciepłe dresy, z kapturem na mokrej głowie, położył się na wiecznie niepościelonym łóżku. Dla własnego dobra nie powinien zaprzątać sobie głowy tym dzieciakiem, a jednak. Nie potrafił wyrzucić z pamięci jego ciemnych, zaszklonych oczu, łez skapujących przez drżące usta, z których wydobywała się piękna melodia i wyobrażenia siebie przy nim. Ale wtedy nie płakał.

Westchnął, zły na siebie za rozmyślanie nad tym i przewrócił się na brzuch, twarz zatapiając w poduszce. Wyjrzał jednak znad niej, sięgając trochę po omacku po telefon. Nigdy tego nie sprawdzał. Nigdy o to nie pytał. Nigdy nie czuł takiej potrzeby. Ale teraz wydawało mu się to najlepszym źródłem. Cholerna amnezja, przez którą pozapominał wszystkie hasła do swoich kont. Jego stary telefon roztrzaskał się w wypadku, a domyślał się, że miał na nim zapisane większość danych... i zdjęć. Mimo wszystko musiał sobie jakoś poradzić. Miał stworzone nowe konto, na którym pisał głównie z Namjoonem. Wszedł w jego profil i zaczął przewijać do postów z ponad roku, jednak nie znalazł w nich siebie. Dopiero cofając się o trzy lata, natrafił na pierwsze zdjęcie. Było ich całkiem sporo, a na niektórych nawet był Hoseok. To już mu się nie spodobało.

Zerknął na opisy, w których zamieszczone były nazwy kont dwóch użytkowników: YourHope i $uga. Pierwsze z pewnością należało do Junga, więc drugie... Włączył je niepewnie, ale to byłoby zbyt proste. Pod zdjęciem profilowym, na którym był on jeszcze w ciemnych włosach, wyświetlił się napis.

Konto użytkownika $uga jest prywatne. Wyślij prośbę o obserwowanie.

Zacisnął palce na obudowie komórki. Namjoon usunął ze znajomych jego stare konto, dlatego nawet nie miał, co go prosić. Jedynych starych znajomych, jakich znał byli Hoseok i Jimin, a rozmowa z którymkolwiek z nich nie wchodziła w grę. Postanowił spróbować inaczej. Nie udało mu się znaleźć na portalu Parka nawet, gdy wpisywał jakieś zdrobnienia jego imienia. Na żadnym ze zdjęć profilowych nie było jego. Dlatego wszedł na stronę Junga, który nie miał całe szczęście zabezpieczeń, więc nie musiał go prosić o dostęp. Profil Hobiego zawalony był masą zdjęć i filmików z jego choreografiami. O wiele ciężej było się przeprawić przez ostatni rok, niż u Nama przez trzy. Zaczął go nawet boleć już palec od ciągłego przewijania, więc z ulgą dostrzegł, że zbliża się mniej więcej do daty jego wypadku, której dokładnie nie pamiętał. Pierwsze zdjęcie z Yoongim było wstawione na końcu czerwca ubiegłego roku. Wyglądali na nim... jak prawdziwi przyjaciele. Przeglądał kolejne posty, gdzie na większości byli we dwójkę. W końcu postanowił poczytać też komentarze, bo przykuła jego uwagę powtarzająca się w nich nazwa: Mochi.

To musiał być żart. W dodatku w ogóle nie śmieszny. Obaj tak otwarcie wyznawali sobie uczucia w komentarzach, że aż go zaczęło mdlić. Ile razy musiał sobie powtórzyć jeszcze, że to nie możliwe, by rzeczywiście tak było? Naprawdę był gejem? Chodził z tą przesłodzoną kluską, która wtedy z blondem na głowie wyglądała jeszcze bardziej uroczo? No i przyjaźnił się z Hoseokiem?

Usiadł na łóżku, opierając plecy o zimną ścianę. Podkulił kolana, a twarz schował w dłoniach, zaraz pocierając ją, jakby z niedowierzania. Czy możliwe było sfałszowanie jego starego konta, tylu postów i komentarzy? Jeśli komuś chciałoby się w to bawić, musiałby być naprawdę zdesperowany, by zbliżyć się do niego. Tylko po co? Kiedyś podobno miał wielki dom, bogatych rodziców, ale teraz? Teraz nie miał nic. Wszystko stracił. Dosłownie wszystko. A przecież majątek po rodzicach powinien należeć do niego. Problem polegał na tym, że z jakiegoś powodu ich dom został zastawiony pod jakieś akcje w firmie, której jego rodzice pracowali, więc po ich śmierci, majątek przeszedł na ich wspólników. Musiał mieć beznadziejnych rodziców skoro ważniejszy był dla nich biznes od własnego syna. Dlatego nie pytał o nich za wiele, a Namjoon też mu powiedział, że nie mieli zbyt ciepłych relacji.

Właśnie... Namjoon...

Czy mógł dalej mu ufać po tym, co przeczytał w starych komentarzach? A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie widział nigdzie jego nazwy. Tak, jakby ostatni raz mieli ze sobą kontakt trzy lata temu.

Nie.

Nie mógł go tak łatwo skreślić na podstawie starych postów. Może po prostu przestali robić wspólne zdjęcia? Teraz nie robili tego prawie w ogóle. Nie ma w tym nic dziwnego. Pozostała kwestia tego całego Mochi. Widział go jedynie na niektórych zdjęciach udostępnionych przez Junga i w wielu komentarzach. Na jego profil też nie mógł wejść, bo był prywatny.

Rzucił telefon w kąt, zapominając o ustawieniu budzika. Wieczór był dla niego męczący zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Rozmyślanie o tym wszystkim przyprawiło go tylko o kolejny ból głowy, więc starał się jak najszybciej zasnąć. Sen przyszedł bardzo późno i choć nie trwał zbyt długo, ze zrezygnowaniem stwierdził, że już jest spóźniony. Narzucił na siebie pierwsze lepsze ubrania, szybko umył zęby, a na głowę założył czapkę z daszkiem, by zakryła jego poplątane kosmyki.

Wybiegł z mieszkania, wiedząc, że i tak ma już, lekko mówiąc, przechlapane. Po niecałych dziesięciu minutach, wpadł zdyszany do małej knajpki, a dziewczyna przy kasie spojrzała na niego z politowaniem.

- Cześć, Yoongi-ssi - powiedziała tak cicho, że ledwie było ją słychać. Jakby bała się wybuchu, który zaraz miał nastąpić.

- Do cholery, Min, ile można?! - Wrzasnął niski, nieco przy kości mężczyzna. - Przysięgam, jeszcze jedno spóźnienie, krzywe spojrzenie na klienta albo jakaś wredna odzywka, o której się dowiem, a wylatujesz!

Chłopak na te słowa wydał niezadowolony dźwięk, a kierownik zmierzył go surowym wzrokiem.

- I za coś takiego też mogę cię zwolnić. Zabieraj się do roboty! - Dodał i wrócił do biura.

Dziewczyna podała mu kluczyki do niedużego motoru, którym rozwoził jedzenie i umowę na dzisiaj, która zrzucała na niego odpowiedzialność za pojazd. Podpisał ją szybko, zabrał kluczyki i chwycił dopiero co przygotowane jedzenie od chłopaka z kuchni.

- Długo czeka? - Zapytał, pakując do nagrzanego poucha.

- Nah, może z siedem minut - odparł czerwonowłosy. Ten sam, z którym często przesiadywał w klubie.

- To na chuj się tak wkurwia?! - Krzyknął szeptem, by szef ich nie usłyszał. Chłopak wzruszył ramionami, a Yoongi wyszedł przez zaplecze, kierując się do motoru.

Praca nie była zła. Ludzie też znośni, poza jednym cwelem, który miał nad nimi wszystkimi kontrolę. Wszystko musiało być u niego jak w zegarku. Nie słuchał zdania innych, a Yoongiego w szczególności nienawidził za jego cięty język. Jeśli nie chciał szukać nowej pracy, powinien się ogarnąć, co nie należało do najłatwiejszych zadań.

~~~
Podobno mało Yoongiego było ostatnio, to proszę ^^

Why am I like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz